- Pierwszy prezes Sądu Najwyższego będzie po uchwaleniu tej ustawy. W tej chwili nie ma pierwszego prezesa - przekonywał Stanisław Piotrowicz (PiS), odnosząc się do przegłosowanej w środę w Sejmie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. - To nie jest żaden gest dobrej woli, to świadczy o braku szacunku dla prawa unijnego - komentowała przygotowaną przez PiS nowelę Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej.
Sejm w ekspresowym tempie uchwalił w środę kolejną nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, przewidującą umożliwienie sędziom Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, którzy zostali wysłani w stan spoczynku po osiągnięciu 65. roku życia, powrotu do pełnienia urzędu.
Zgodnie z nowelizacją kadencję profesor Małgorzaty Gersdorf jako pierwszej prezes Sądu Najwyższego "uważać się będzie za nieprzerwaną", a sędzia Sądu Najwyższego albo sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego, który został zmuszony do przejścia w stan spoczynku, z dniem wejścia w życie nowelizacji powraca do pełnienia urzędu na stanowisku zajmowanym 3 kwietnia 2018 r.
"W tej chwili nie ma pierwszego prezesa"
W czwartek w Sejmie ustawę komentowali parlamentarzyści.
- Czasami trzeba wykonać jeden krok do tyłu, żeby móc zrobić kilka sensownych kroków do przodu - podkreślał w rozmowie z reporterką TVN24 Stanisław Piotrowicz, poseł PiS i przewodniczący sejmowej komisji praw człowieka i sprawiedliwości. Ocenił, że Prawo i Sprawiedliwość przeprowadza w sądownictwie "trudną reformę", podczas gdy "wcześniejsze ekipy na przestrzeni dekad dostrzegały taką potrzebę reformy, ale jednak nie podjęły się tej reformy ze względu na trudności".
Na pytanie dziennikarzy, kto - jego zdaniem - jest obecnie pierwszym prezesem Sądu Najwyższego, Piotrowicz odpowiedział, że "pierwszy prezes będzie po uchwaleniu tej ustawy". - W tej chwili nie ma prezesa. Jest pełniący obowiązki pierwszego prezesa - uznał.
Zgodnie z konstytucją Małgorzata Gersdorf została powołana na sześcioletnią kadencję pierwszej prezes Sądu Najwyższego, kończącą się w 2020 roku.
Sędziowie "będą pracować tak jak wszyscy Polacy"
Piotrowicz zapewnił, że PiS nie wycofuje się z przepisów o wieku emerytalnym dla sędziów po osiągnięciu 65. roku życia. - Ci sędziowie, którzy teraz odeszli (z Sądu Najwyższego - red.) - w grę wchodzi około 20 sędziów - na mocy tej nowelizacji powrócą do pracy. Ale wszyscy inni sędziowie będą pracować do 65. roku życia, bo te przepisy nie uległy zmianie. Będą pracować tak jak wszyscy Polacy - mówił.
Zdaniem Piotrowicza przepisy dotyczące wcześniejszego przejścia w stan spoczynku sędziów były zgodne z konstytucją. - Skoro orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest odmiennej treści, to trudno. Ta nowelizacja wyszła temu naprzeciw - zaznaczył.
Piotrowicz pytany, czy były prowadzone rozmowy z kancelarią prezydenta na temat tego, czy Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy, odpowiedział: - Nie jestem w tym kręgu, które takie rozmowy prowadzi. Ja osobiście takich rozmów nie prowadziłem.
TSUE wstrzymuje stosowanie przepisów ustawy o SN
Komisja Europejska, uznając przyjęte głosami PiS przepisy za niezgodne z prawem unijnym, wniosła do TSUE skargę przeciwko Polsce. Skarga wpłynęła do trybunału na początku października. KE wniosła przy tym o zastosowanie środków tymczasowych - aby do czasu wydania ostatecznego orzeczenia przepisy ustawy o SN dotyczące przechodzenia w stan spoczynku sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia, pozostały zawieszone - oraz o przyspieszony tryb orzekania.
TSUE w połowie października przychylił się w pełni do wniosku KE. "Postanowienie wiceprezesa trybunału znajduje zastosowanie z mocą wsteczną do sędziów Sądu Najwyższego, których te przepisy dotyczą" - podkreślono w decyzji.
Bielan: nie zmieniamy zdania, ale wyrok trzeba respektować
Uchwalenie nowelizacji tłumaczył również wicemarszałek Senatu Adam Bielan (Klub PiS).
- Bardzo często możemy wychodzić z sądu z przekonaniem, że mieliśmy rację, ale wyrok sądowy był inny. Trzeba ten wyrok respektować. My nie zmieniamy zdania w tej sprawie, natomiast zapadło orzeczenie trybunału sprawiedliwości i my je respektujemy - oświadczył.
- My zrealizowaliśmy w stu procentach zabezpieczenie trybunału w tej sprawie - zapewnił.
"To nie jest żaden gest dobrej woli"
Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej uznała, że uchwalenie nowelizacji nie jest gestem dobrej woli ze strony PiS-u. To - To świadczy o braku szacunku, braku zrozumienia prawa unijnego - oceniła.
Podobnie jak inni politycy opozycji, którzy oceniają, że przyjęcie nowelizacji było zbędne, Gasiuk-Pihowicz podkreśliła, że postanowienia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej stosuje się bezpośrednio.
- Każdy, kto kwestionuje bezpośrednie stosowanie orzeczeń, tak naprawdę kwestionuje miejsce Polski w Unii Europejskiej. A właśnie tym była ta wczorajsza ustawa PiS-u o Sądzie Najwyższym - stwierdziła polityk Nowoczesnej.
Autor: mjz//rzw/kwoj / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24