Jest mi bardzo przykro, że donosiciele dzisiaj chcą osiągnąć taki sukces, żeby nam grozili na przykład niemieccy unijni komisarze - powiedziała Beata Kempa, szefowa kancelarii premier Beaty Szydło. Skomentowała w ten sposób decyzję Komisji Europejskiej o wszczęciu procedury praworządności w Polsce. Rafał Trzaskowski (PO) ubolewał natomiast, że dyskusja w ogóle się zaczęła. - Nie chcielibyśmy, żeby Polska była na cenzurowanym - powiedział. Do sprawy odnieśli się również politycy innych partii.
Komisja Europejska zdecydowała o wszczęciu procedury państwa prawa wobec Polski. Debata w KE na temat sytuacji w Polsce odbyła się z powodu kontrowersji wywołanych przyjęciem ustaw o Trybunale Konstytucyjnym oraz radiofonii i telewizji. Wyniki dyskusji przedstawił wiceszef Komisji Frans Timmermans. Jak przekazał, KE zdecydowała się rozpocząć wstępną fazę oceny sytuacji w Polsce.
"Nigdy w życiu nie doniosłabym na własny kraj"
Decyzję Komisji Europejskiej skomentowała Beata Kempa, szefowa kancelarii premier Beaty Szydło.
- To znaczy, że ci, którzy donoszą na Polskę, dzisiaj powinni się wstydzić - stwierdziła. Dodała, że "skutecznie chcą doprowadzić do tego, żeby obniżyć prestiż Polski na arenie międzynarodowej". - Jeżeli tak się zachowują, to niech sobie poczytają karty historii, bo takich ludzi oceniano w sposób jednoznaczny - podkreśliła. - Jest mi bardzo przykro, że donosiciele dzisiaj chcą osiągnąć taki sukces, żeby nam grozili na przykład niemieccy unijni komisarze - dodała. Szefowa kancelarii premiera nie powiedziała, kogo konkretnie ma na myśli. - Ja nigdy w życiu nie doniosłabym na własny kraj - oświadczyła.
"To nie jest dobry sygnał"
Rafał Trzaskowski (PO) zaznaczył, że Polska po raz pierwszy jest na cenzurowanym. - Po raz pierwszy odbyła się w Komisji Europejskiej dyskusja na temat stanu demokracji i praworządności w Polsce. To nie jest dobry sygnał - powiedział.
Dodał, że tak naprawdę ta nieformalna procedura została rozpoczęta poprzez dialog z Komisją Europejską. - Teraz cała odpowiedzialność jest w rękach rządu. W jaki sposób będzie odpowiadał na pytania, bo jak rozumiem, odpowiedzi dotychczas dostarczone nie zostały uznane za satysfakcjonujące - powiedział Trzaskowski.
- My ubolewamy nad tym, że w ogóle ta dyskusja się zaczęła. Nie chcielibyśmy, żeby Polska była na cenzurowanym i nie daj Boże prowadziło to do wprowadzenia sankcji - zaznaczył Trzaskowski. - Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie - dodał.
"Smutna informacja"
- To jest niestety smutna informacja, która potwierdza, że Komisja Europejska nie akceptuje procesu legislacyjnego, tego, co stało się w Polsce z demokracją parlamentarną i z konstytucją. To jest początek, to jest pierwszy krok, ale to potwierdza nasze obawy - powiedział natomiast Grzegorz Schetyna (PO). Podkreślił, że rządy PiS muszą się zmienić. - PiS musi zmienić swoją politykę w stosunku do opozycji, w stosunku do procesu legislacyjnego i wreszcie przestać ciągle powoływać się na werdykt wyborczy z końca października, bo Polacy głosowali na inny program wyborczy, na inny PiS, a coś zupełnie innego otrzymali - powiedział b. szef MSZ, a obecnie przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych.
"PO nie pozwoli, żeby polska rzeczywistość była zakłamywana"
19 stycznia ma odbyć się z kolei w Parlamencie Europejskim w Strasburgu debata na temat sytuacji w Polsce. Schetyna poinformował, że na czwartek zaplanowane jest spotkanie klubu PO z europosłami Platformy. - Będziemy konsultować naszą aktywność, obecność i to, o czym będziemy mówić w Parlamencie Europejskim 19 stycznia - powiedział szef komisji spraw zagranicznych. Zapewnił, że PO nie pozwoli na to, "żeby polska rzeczywistość była zakłamywana w Parlamencie Europejskim" i żeby "powtórzyły się" wypowiedzi, jakich premier Beata Szydło użyła podczas środowej porannej debaty w Sejmie nt. polityki zagranicznej. - Nie będzie na to zgody, bo dzisiaj zobaczyliśmy, że rzeczywistość polska jest przedstawiana zupełnie inaczej, niż ona wygląda w rzeczywistości - zaznaczył Schetyna. - Europa wie, co się dzieje w Polsce, dowie się także od nas w przyszłym tygodniu. Będziemy obecni przy tej debacie, będziemy gotowi do tego, żeby dyskutować o sytuacji obecnej, o tym, co działo się w Trybunałem Konstytucyjnym, z mediami publicznymi, ze służba cywilną - zapowiedział polityk. - Na te pytania rząd polski musi być przygotowany, żeby na nie w pełny sposób odpowiedzieć - dodał Schetyna.
"Żółta kartka" dla Polski
- To na pewno żółta kartka dla Polski, PiS na to zapracował, podejmując takie a nie inne decyzje ws. Trybunału Konstytucyjnego, mediów, a za chwilę i prokuratury; jeszcze w tak szybkim tempie - ocenił lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Jego zdaniem partia rządząca w pełni odpowiada za to, co się stało. - To nie my łamaliśmy konstytucję i obyczaj, to nie my opowiadamy w wywiadach o wegetarianach i rowerzystach. Nie odpowiadamy też za to, jak władza traktuje opozycję - mówił Petru.
Według niego są także obawy, że Polska będzie postrzegana jako kraj, w którym "nieprzestrzegane jest prawo, jest niepoważny i niewiarygodny", a do marca - kiedy KE ma powrócić do sprawy - "PiS może jeszcze nabroić". - Najbardziej się boję, że Polska wypadnie z grupy państw, które decydują o przyszłości w UE. A to może okazać się dla nas szczególnie ważne, jeśli na przykład będziemy musieli się zmierzyć z napływem uchodźców z Ukrainy albo innym kryzysem. My wtedy będziemy Unii potrzebować, także w negocjacjach z Rosją w przypadku sankcji. Nasza siła wobec świata zewnętrznego jest taka, jak nasza siła w UE. Dlatego uważam, że Jarosław Kaczyński i PiS osłabiają naszą siłę - powiedział Petru.
Dialog leży w "interesie Polski"
- Niedobrze, że dostajemy rykoszetem z Brukseli po działaniach PiS ws. Trybunału Konstytucyjnego. Ta procedura została zastosowana pierwszy raz w historii. Nigdy wcześniej żaden kraj nie był objęty takim działaniem - ocenił sprawę lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
- Mam nadzieję, bo to jest w interesie Polski, że rząd będzie jak najbardziej otwarty na dialog, na wyjaśnianie, na rozmowę, ale musi zweryfikować swoją politykę w kraju - dodał.
KE przykrywa problem migracji?
Zdaniem rzecznika klubu Kukiz'15 Jakuba Kuleszy wszczęcie wobec Polski procedury dotyczącej ochrony państwa prawa jest "skandaliczne". - Samo wszczęcie procedury dotyczącej ochrony państwa prawa jest skandaliczne. Każdy polityk - niezależnie od przynależności politycznej, czy jest z PiS, czy z Platformy - jeśli idzie z wewnętrznymi sprawami Polski do instytucji międzynarodowych, to działa wbrew interesowi Polski - powiedział w środę Kulesza.
Jego zdaniem decyzja o wszczęciu wobec Polski procedury dotyczącej ochrony państwa prawa jest próbą "schowania do szafy prawdziwych problemów Europy, spowodowanych przez zgubną politykę Niemiec, czyli problemu imigracji". W opinii Elżbiety Borkowskiej (Kukiz'15) działanie Komisji Europejskiej nie jest przypadkowe.
- Polska jest krajem skolonizowanym gospodarczo, w większości kapitał jest zachodni. Postrzegamy działania Komisji jako uderzenie wyprzedzające, to nie jest walka o demokrację w Polsce, tutaj chodzi o obawę, że kapitał zachodni zostanie opodatkowany w równym stopniu jak kapitał polski - podkreśliła. Zauważyła jednocześnie, że dyplomacja PiS nie była w stanie zażegnać konfliktu.
Trzy kroki
Procedura reagowania na systemowe zagrożenia dla rządów prawa istnieje od marca 2014 r. Celem tej procedury jest umożliwienie Komisji Europejskiej dialogu z danym państwem członkowskim, aby zapobiegać "wyraźnemu ryzyku poważnego naruszenia" przez państwo unijne m.in. wartości demokratycznych. Proces ten składa się z trzech etapów. Pierwszym jest ocena KE, podczas której gromadzone i oceniane są wszystkie informacje dotyczące ewentualnych zagrożeń. W kolejnym kroku, o ile sprawa nie zostanie załatwiona wcześniej, procedura przewiduje publikację przez KE "zalecenia w sprawie państwa prawnego". To wytyczne, by państwo członkowskie rozwiązało zidentyfikowane problemy w wyznaczonym terminie i poinformowało o tym Brukselę. W trzecim etapie KE monitoruje działania podjęte w odpowiedzi na jej zalecenia. Jeśli uzna, że nie są one wystarczające, może skorzystać z mechanizmu przewidzianego w art. 7 Traktatu o UE, czyli zwrócić się do Rady o stwierdzenie poważnego ryzyka naruszania wartości UE przez kraj unijny.
Autor: js//tka / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24