Funkcjonariusze w całym kraju sprawdzają, czy w policyjnych szafach nie ma jakichkolwiek dokumentów związanych z katastrofą smoleńską - ustalił tvn24.pl. Polecenie dotyczy zarówno dokumentów jawnych, jak i z klauzulami tajności.
Akcja poszukiwania dokumentów ruszyła przed kilkunastoma dniami. Dotyczy ono każdej komórki Komendy Głównej policji a także jej komórek w całym kraju - delegatur Centralnego Biura Śledczego i wydziałów Biura Spraw Wewnętrznych.
Tajne i jawne
- Pismo dotyczące archiwizacji materiałów zostało przygotowane na polecenie Biura-Gabinetu Komendanta Głównego Policji. Polecenie dotyczyło kwerendy dokumentów, nadania im właściwej kategorii archiwalnej. Nie dotyczyło jednak analizy ich treści - informuje nas rzecznik policji, młodszy inspektor Marcin Szyndler.
Według rzecznika pismo nie powstało z inspiracji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych lub prokuratury.
- W praktyce oznacza to, że sprawdzamy, czy i jakie dokumenty mamy, i przekazujemy je do archiwum w centrali. Chcemy uniknąć problemów, jakie miały miejsce w wojsku - tłumaczy jeden z pracowników w Komendzie Głównej.
Na wyobraźnię policjantów podziałały informacje, które ujawniło Ministerstwo Obrony Narodowej na początku lutego. Według jego przedstawicieli niezgodnie z prawem niszczono meldunki dotyczące Smoleńska, które napływały do Sztabu Generalnego w dniu katastrofy. Minister Antoni Macierewicz uznał, że ten zabieg wskazywał “na próbę zatarcia śladów przez ówczesną władzę”.
Strach przed aferą
Politycy PO odpowiedzieli, że wszystkie dokumenty dotyczące katastrofy zostały oddane do prokuratury i komisji, która badała przyczyny tragedii. Sprawę wyjaśniać teraz będzie prokuratura.
- Nie chcemy takich problemów. Sprawdzimy, jak u nas obchodziliśmy się z dokumentami - mówi nam jeden z oficerów.
Inny z rozmówców dodaje: - Po przekazaniu do archiwum łatwiej będzie całą dokumentację udostępnić np. prokuraturze.
Autor: Robert Zieliński//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Serge Serebro, Vitebsk Popular News, CC BY SA Wikipedia