Choć Donald Tusk przyjechał do Elbląga, żeby wesprzeć kandydatkę PO na prezydenta miasta, musiał tłumaczyć się z wydatków swojej partii, w tym kupowania sukienek żony z partyjnych pieniędzy. - Moja żona ma obowiązki, które wykonuje społecznie - przypomniał premier. - W związku z tym sama postawiła warunek: "Jeśli mam reprezentować od czasu do czasu państwo polskie, muszę wyglądać" - powiedział Tusk.
Podczas pierwszej dziś konferencji prasowej w Elblągu premier zachęcał elblążan do głosowania na kandydatkę PO. Potem jednak były pytania dziennikarzy. Pierwsze o sprawę sukienek Małgorzaty Tusk.
Sukienki od Baczyńskiej
W piątek "Fakt" poinformował, że Platforma Obywatelska za partyjne pieniądze, które otrzymała z budżetu państwa, płaciła także za sukienki żony premiera Donalda Tuska.
Stroje zamawiano m.in. u znanej polskiej projektantki Gosi Baczyńskiej - koszt jednej takiej sukienki to koszt co najmniej kilku tysięcy złotych.
Fundusz reprezentacyjny zlikwidowany
- Moja żona ma obowiązki, które wykonuje społecznie. Są związane z faktem, że jest współgospodynią wizyt państwowych - oświadczył premier, pytany o tą sprawę na konferencji prasowej w Elblągu.
- Właściwie nie ma miesiąca, żeby nie było tego typu zadania - albo ze współmałżonkami gości zagranicznych albo jest zobowiązana, żeby mi towarzyszyć w wizytach wtedy, kiedy po drugiej stronie są także współmałżonkowie przywódców. To się wiąże także z tego typu kosztami - tłumaczył dalej Tusk. Premier powiedział, że to on podjął decyzję o skasowaniu funduszu reprezentacyjnego premiera, który obowiązywał do tej pory. - W tym samym momencie podjęliśmy decyzję, że wydatki związane z reprezentacją będziemy pokrywali ze środków partyjnych.
"Pieniądze z środków własnych, nie z dotacji"
- To także jest kontrowersyjne, budzi emocje, ale wydaje mi się uczciwsze, biorąc pod uwagę fakt, że te wydatki PO podejmuje z tzw. środków własnych, a nie z dotacji. Tusk podkreślił, że jego żona nie jest zatrudniona i sprawuje funkcję społeczną. - W związku z tym sama postawiła warunek: "Jeśli mam reprezentować od czasu do czasu państwo polskie, muszę wyglądać".
Donald Tusk "odpracowuje grzech poprzedniej ekipy"
Premier Donald Tusk przyjechał w piątek rano do Elbląga, by wesprzeć Elżbietę Gelert - kandydatkę PO na prezydenta tego miasta. Jak tłumaczył, przyjechał, by "odpracować grzech, jaki popełniła poprzednia ekipa".
- Z jednej strony ekipa, która została odwołana w referendum, straciła zaufanie ludzi. Chyba były poważne powody, że straciła, a reprezentowała Platformę. Jednocześnie wiem, że pani Elżbieta Gelert jest osobą, która budzi zaufanie nie tylko w Elblągu. Jej sposób działania jest odwrotnością tego, co prezentowała dość arogancka i nie zawsze rozumiejąca ludzi ekipa - mówił. - Warto poprosić elblążan o zaufanie do osoby, która naprawdę na to zasługuje i może Elblągowi dać parę dobrych rzeczy (...) Zdaję sobie sprawę, że elblążanie będą wobec mnie też sceptyczni, będą bardzo krytycznie słuchać naszych ofert. (...) Nie mam prawa oczekiwać dzisiaj zbyt wiele od elblążan. Oni mają prawo oczekiwać od nas bardzo dużo - podkreślił.
Autor: nsz//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24