Krakowski sąd uniewinnił w piątek pasażera, który jechał autobusem bez skasowanego biletu i pogryzł kontrolera biletów. Uznał, że mężczyzna, obywatel Nigerii, działał w ramach obrony koniecznej podczas bezprawnej próby zatrzymania go. Nigeryjczyk został jedynie skazany za uderzenie kontrolerki w brzuch na 6 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem przepracowania co miesiąc 40 godzin na cele społeczne.
Do ataku na kontrolera doszło w sierpniu 2011 r. w krakowskim autobusie. Podczas kontroli biletów Nigeryjczyk pokazał nieskasowany bilet. Podczas próby wylegitymowania go i zatrzymania, kiedy kontrolerzy wykręcili mu ręce i przytrzymywali głowę przy podłodze, zaatakował jednego z nich, gryząc w ramię i palce, a następnie wyskoczył przez okno. Został ujęty na zewnątrz i przekazany policji.
Na miejsce wezwano także karetkę do pogryzionego kontrolera.
Pogryziony chciał odszkodowania
Prokuratura oskarżyła mieszkającego w Polsce Nigeryjczyka o naruszenie nietykalności cielesnej kontrolerów. Nie oskarżyła go o narażenie pogryzionego kontrolera na ciężki uszczerbek na zdrowiu. Napastnik, nosiciel HIV, w momencie ataku nie wiedział o swojej chorobie.
W ostatnim słowie prokurator podkreślał, że oskarżony uderzył kontrolerkę i pogryzł kontrolera, a jego działanie nie było niczym uzasadnione, nie działał też w ramach obrony koniecznej. Zaprzeczył także, by w działaniu kontrolerów znajdowały się elementy rasizmu, jak sugerował w wyjaśnieniach oskarżony pasażer.
Pełnomocnik pogryzionego kontrolera wnosił o 10 tys. zł odszkodowania za leczenie, któremu był poddany, koszty dojazdu do przychodni i dietę. Zapowiedział, że kwestia zadośćuczynienia za szkody moralne dochodzona będzie w osobnym procesie.
Zdaniem obrońcy, Nigeryjczyk działał w ramach obrony koniecznej, a jego zachowanie było adekwatne do zamachu na jego wolność i zdrowie.
Sam oskarżony podkreślał w ostatnim słowie, że z zaświadczenia lekarskiego wynika, iż nie mógł nikogo zarazić.
Pomogły nagrania z autobusu
Sąd podzielił argumenty obrony, że w przypadku pogryzienia kontrolera oskarżony działał w ramach uzasadnionej obrony koniecznej. Stwierdził, że wersja podawana przez kontrolerów została uznana za niewiarygodną, ponieważ subiektywnie i błędnie ocenili oni zaistniałą sytuację.
Jako odpowiednie do ustalenia przebiegu wydarzeń sąd uznał wyjaśnienia oskarżonego, zeznania jednego z pasażerów i nagrania z wnętrza autobusu.
Kontrolerzy przekroczyli uprawnienia
Jak wykazano, oskarżony ustalił przez telefon z kolegą, że na określonym przystanku poda mu on pieniądze do zapłacenia kary. Kontrolerzy jednak wezwali policję na końcowy przystanek i zatrzymywali pasażera, wykręcając mu ręce i przytrzymując głowę przy ziemi.
Sąd wskazał, iż kontrolerzy, w świetle prawa przewozowego, mogli ująć pasażera, ale nie za wszelką cenę, np. za pomocą wykręcania rąk i przytrzymywania głowy. Do zatrzymania natomiast uprawniona jest jedynie policja. W tej sytuacji ugryzienie kontrolera było - wg sądu - uzasadnioną reakcją pasażera na bezprawne działanie kontrolerów w sytuacji zagrożenia.
Kara za uderzenie kontrolerki
Sąd uniewinnił oskarżonego od zarzutu naruszenia nietykalności cielesnej kontrolera poprzez ugryzienie go. Skazał go jedynie za uderzenie kontrolerki, podkreślając, że kara ograniczenia wolności będzie miała wychowawcze znaczenia dla oskarżonego, który w przeszłości dwukrotnie już był przyłapany na jeździe bez biletu.
Wyrok jest nieprawomocny.
Autor: kz/mz / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24