Prezydent Andrzej Duda podpisał w piątek rozporządzenie wprowadzające podwyżki dla wiceministrów. Sprawę komentowali w niedzielę goście "Kawy na ławę". - Na te podwyżki zawsze będzie zły moment, ale ten jest wyjątkowo zły - stwierdził lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Według wicemarszałka Senatu Michała Kamińskiego "realny powód tego, czego jesteśmy świadkami, jest taki, że Jarosław Kaczyński łata większość w Sejmie".
Prezydent Andrzej Duda w piątek podpisał rozporządzenie wprowadzające podwyżki dla wiceministrów. Na nowych przepisach skorzystają również posłowie i senatorowie, których pensje są uzależnione od wysokości zarobków wiceministrów. Nowe regulacje oznaczają kilkutysięczne podwyżki dla wiceministrów, szefów urzędów centralnych, prezesa Narodowego Banku Polskiego i wielu innych. Wyższe pensje będą obowiązywać już od 1 sierpnia.
Do sprawy odnieśli się w niedzielę goście "Kawy na ławę": wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk (PiS), posłanka Koalicji Obywatelskiej Izabela Leszczyna, przewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty, posłanka Polski 2050 Hanna Gill-Piątek, wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (PSL) oraz poseł Konfederacji Artur Dziambor.
Wawrzyk o podniesieniu pensji polityków
Zapytany, czy tak powinna wyglądać procedura zwiększenia wynagrodzeń dla polityków, Piotr Wawrzyk odparł: - Takie jest polskie prawo, te kwestie reguluje rozporządzenie prezydenta. Oczekuje pan, że zakwestionuję kompetencje prezydenta?
Wiceszef MSZ powiedział, że w najbliższych dniach do Sejmu trafi projekt, który "ma charakter ponadpolityczny, bo uzależnia wysokość wynagrodzeń osób pełniących funkcje publiczne od średniego wynagrodzenia". - Wynagrodzenie osób pełniących funkcje publiczne w państwie wynika z tak zwanej kwoty bazowej. Ten projekt zakłada, że ta kwota będzie waloryzowana o średnioroczny GUS-owski wzrost wynagrodzeń - tłumaczył.
Minister stwierdził, że "krytykują te podwyżki z reguły ci, którzy generalnie uważają - i powtarzają to w tak zwanym międzyczasie - że wiceministrowie zarabiają źle i powinni zarabiać więcej". - A teraz, kiedy jest dyskusja na konkretny temat, te wszystkie osoby mówią, że jednak ten projekt jest zły - dodał.
Leszczyna: uposażenie polityków powinno być uzależnione od średniego wynagrodzenia w gospodarce
- Zacznijmy od tego, że to nie jest decyzja prezydenta Dudy, bo on nigdy nie podjął żadnej istotnej decyzji. To jest decyzja Jarosława Kaczyńskiego - przekonywała Izabela Leszczyna.
Jej zdaniem "uposażenie najwyższych urzędników państwowych i parlamentarzystów powinno być uzależnione od średniego wynagrodzenia w gospodarce i minimalne wynagrodzenie też powinno być od tego uzależnione". - Nie może być tak, że partyjny satrapa decyduje o tym, ile wynosi minimalne wynagrodzenie i ile mają zarabiać posłowie - stwierdziła.
Posłanka zwróciła uwagę, że w wyniku pandemii gospodarka znalazła się w recesji. - W takim momencie, tak drastyczne podniesienie wynagrodzenia posłom, którzy przez nepotyzm, kolesiostwo i afery PiS są oceniani koszmarnie - jak cały ten rząd - jest przez Kaczyńskiego powodowane dwiema rzeczami. Po pierwsze chce całą opozycję wciągnąć w to błoto, w którym oni się taplają od kilku lat z całymi swoimi aferami, a drugi powód jest taki, że jest mniej spółek Skarbu Państwa, niż posłów PiS-u, Solidarnej Polski i Porozumienia i ich terenowych działaczy. Ci co nie dostali synekur w tamtych miejscach przyszli do Kaczyńskiego i zagrozili buntem - powiedziała Leszczyna.
Gill- Piątek: politycy nie powinni sami sobie ustalać wynagrodzeń
Hanna Gill-Piątek przypomniała, że podwyżki dla polityków były głosowane w Sejmie rok temu. - I był to ogromny skandal. Pamiętam, że nie udało się tych podwyżek wprowadzić z powodu oporu społecznego - dodała.
Odnosząc się do rozporządzenia prezydenta o podwyżkach dla wiceministrwów podkreśliła, że "nie powinno się tego robić w wakacje, nie w ten sposób". - Na pewno, jeżeli chodzi o tak wrażliwy temat jak zarobki polityków, to (my parlamentarzyści - red.) powinniśmy o tym decydować, ale na następną kadencję i to by był rozsądny postulat. Tymczasem mamy sytuację, w której przez Sejm idzie ustawa antykorupcyjna i kiedy Polska 2050 zgłasza poprawkę, żeby to obowiązywało od razu, to ta poprawka odpada i ten zakaz będzie obowiązywał od następnej kadencji. Natomiast podwyżki wprowadza się o tak, już teraz - zauważyła posłanka.
Według niej "politycy nie powinni sami sobie ustalać wynagrodzeń, które daje się jednym rozporządzeniem prezydenta". - To jest jakiś skandal - oceniła.
Czarzasty: to wyjątkowo zły moment na podwyżki
Włodzimierz Czarzasty podwyżki dla polityków ocenił "jednoznacznie źle". - Jeżeli w czasie pandemii bez przerwy odnosiliśmy się do pracowników budżetówki, do służby zdrowia, do pracowników związanych z edukacją, do urzędników, chwaląc ich za ich pracę, to ci ludzie w pierwszej kolejności powinni być obsłużeni ewentualnymi podwyżkami - powiedział wicemarszałek Sejmu.
Jak stwierdził, "na te podwyżki zawsze będzie zły moment, ale ten jest wyjątkowo zły". - Co do formuły i co do momentu fatalny. To robi wrażenie cwaniackie - uznał.
Według niego "te podwyżki zamknęły sprawę związaną z długością kadencji" Sejmu. - Wydaje mi się, że wiele osób sobie pomyśli: to dobre miejsce pracy również pod względem merkantylnym - dodał.
Lider Lewicy przyznał, że rok temu, gdy głosowano podwyżki wynagrodzeń dla polityków, "daliśmy się zmanewrować i podjęliśmy złą decyzję w sprawie podwyżek, przeprosiliśmy zresztą za to". Jego partia zagłosowała wówczas za projektem.
Kamiński: Jarosław Kaczyński łata większość w Sejmie
- Realny powód tego, czego jesteśmy świadkami, jest taki, że Jarosław Kaczyński łata większość w Sejmie, której nie ma - komentował Michał Kamiński.
Jak stwierdził, "nie bez kozery ta obietnica podwyżek dla posłów padła na tym dramatycznym klubie parlamentarnym Prawa i Sprawiedliwości bez Gowina, na którym Jarosław Kaczyński robił to, co umie robić, a teraz bardzo tego potrzebuje, czyli konsolidował swoją władzę".
Dodał, że "alternatywa dla Kaczyńskiego jest jeszcze gorsza w wymiarze odbioru społecznego". Jako przykład podał fakt, że prezes PiS, "musiał się w sposób upokarzający zgodzić na ponowne przyjęcie posła Kołakowskiego, a następnie cała Polska dowiedziała się, że on został doradcą banku".
Dziambor: cały czas krąży widmo rozwiązania Sejmu
- Rzeczywiście jest tak, że spółek Skarbu Państwa jest dosyć dużo i posłowie się tam okopali bardzo mocno - powiedział Dziambor. Przypomniał, że Janusz Korwin Mikke "od zawsze mówił, że spółki Skarbu Państwa należy sprywatyzować docelowo, po to, żeby politykom odebrać te zabawki". - Wtedy nie byłoby żony pana Sobolewskiego w czterech radach nadzorczych, nie byłoby innych polityków, którzy obsadzają swoich kumpli i swoje rodziny na różnych stanowiskach - stwierdził poseł Konfederacji.
- Są tacy posłowie, którzy nie poobsadzali się, tylko siedzą w tym Sejmie i służą Jarosławowi Kaczyńskiemu przez 15-20 lat na przykład. Oni - widząc to rozpasanie tych, którzy się poobsadzali w spółkach Skarbu Państwa - na pewno mieli pretensje do Jarosława Kaczyńskiego: "no słuchaj, my tu siedzimy za jakieś marne 6 tysięcy, a tam obsadzasz ludzi po 30-40 tysięcy. No zrób coś, no halo" - mówił Dziambor.
Dodał, że "cały czas krąży widmo rozwiązania Sejmu". - Cały czas jesteśmy straszeni tym, że albo wejdzie Polski Ład, albo nie będzie tego parlamentu, będą nowe wybory - przyznał.
- Rzeczywiście może być tak, że dzięki tym podwyżkom ci posłowie, którzy może i chętniej głosowaliby za rozwiązaniem Sejmu, teraz zobaczą te podwyżki i stwierdzą: przesiedźmy jednak - spekulował gość "Kawy na Ławę".
Zadeklarował jednocześnie, że jeśli pojawi się taki wniosek, Konfederacja zagłosuje za rozwiązaniem Sejmu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Verconer / Shutterstock