"Odpowiadając na publikację Wprost oraz zawarte w niej insynuacje przypominamy, że sprawa była wielokrotnie wyjaśniana w mediach. Prokuratura po zbadaniu sprawy odmówiła wszczęcia śledztwa, co zamyka kwestie" - napisała w oświadczeniu rzeczniczka marszałka Sikorskiego Małgorzata Ławrowska.
Jak dodała, jest zwyczajem, że "ministrowie wszystkich rządów, bez względu na skład koalicji rządzącej, rozdzielają podróże ministerialne od poselskich, co szczególnie obowiązuje w okresie prowadzenia kampanii wyborczych"
"Kwota 80 tys złotych jako zwrot kosztów przejazdu samochodem prywatnym dotyczy okresu 7 lat i to zaledwie 1/3 limitu przysługującego ówczesnemu ministrowi spraw zagranicznych Radosławowi Sikorskiemu z ten okres. Nieporozumienie może wynikać z błędnego przekonania, jakoby BOR chronił ówczesnego ministra 24 godziny na dobę" - dodała rzeczniczka marszałka w specjalnym oświadczeniu.
Prokuratura odmówiła śledztwa
Sprawa służbowych wyjazdów Sikorskiego wypłynęła już w 2013 r. Wówczas poseł PiS Bartosz Kownacki złożył zawiadomienie do prokuratury. Twierdził on, że Sikorski jako szef MSZ w ciągu ostatnich kilku lat wydał z pieniędzy swego biura poselskiego blisko 80 tys. złotych na przejazdy poselskie. Chciał wiedzieć, na jakie podróże poszły te środki, ale prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania. W ostatnim wydaniu tygodnik "Wprost" napisał, że Radosław Sikorski w czasie, gdy pełnił funkcję szefa MSZ, pobrał łącznie dziesiątki tysięcy złotych z tytułu zwrotu kosztów za używanie prywatnego samochodu do celów służbowych.
Autor: kde/kka / Źródło: tvn24.pl