- Najbardziej przeraża to, że ktoś, kto budował te autostrady, nie przewidział, że ruch ma się tam odbywać normalnie - tak olbrzymie kolejki przy bramkach komentuje Włodzimierz Zientarski. Wtóruje mu Adrian Furgalski. I chociaż, jak twierdzi, na dobre rozwiązania jest już za późno, system można jeszcze naprawić. - Apelujemy do minister Elżbiety Bieńkowskej, żeby dotrzymała słowa, że w 2016 roku wszystkie autostrady przechodzą na system elektroniczny - mówi.
- To jest jakieś kuriozum - mówi o systemie polskich autostrad Włodzimierz Zientarski, dziennikarz motoryzacyjny. Problemem jego zdaniem jest to, że kiedy Polska budowała swoje szybkie trasy, nie skorzystała z dobrych rozwiązań z Zachodu.
Ktoś nie przemyślał?
- Że wtedy nikt nie przemyślał, że na autostradzie ruch ma odbywać się płynnie, że musi przebiegać w sposób normalny - mówi.
Ruch blokują bramki, do których kierowca musi podjechać, żeby wziąć bilet lub zapłacić za podróż. Takie same stoją w krajach, które lata temu budowały swoje autostrady. Teraz pewnie by z nich zrezygnowały, gdyby nie to, że bramki to wydatek milionów złotych.
- A my, mimo że pieniądze na autostrady znaleźliśmy dopiero w 2007 roku, skorzystaliśmy z rozwiązań z XIX wieku - komentuje Zientarski. - Nie wiem, kto wpuścił panią minister na taką minę - mówi.
Jego zdaniem lepsze, zamiast bramek, byłyby winiety. Ale takie rozwiązanie, jak zauważa Adrian Furgalski z zespołu doradców gospodarczych TOR, mogłoby w Polsce zdać egzamin jedynie częściowo. - Część kierowców winiet by nie kupowała, z nadzieją że uda się przejechać bez kontroli - mówi. Chociaż dyskusję na temat winiet nazywa już jedynie "akademicką". Polska nie ma już odwrotu od bramek, na które zostały wydane miliony złotych - mówi Furgalski.
To jak wyrzucić 125 km autostrady do kosza
- Wydaliśmy 5 mld złotych, to jak wyrzucić 125 km autostrady do kosza - wylicza Furgalski.
Jak mówi, rozwiązanie ze specjalnym urządzeniem, dzięki któremu można przejechać przez bramki bez płacenia w okienku, też jest nietrafione. Bo owszem, kierowca przez szlabany przejeżdża płynnie, ale zanim do nich dojedzie - stoi w korku razem z innymi. Po drugie na pudełeczko do automatycznego płacenia trzeba wydać ponad sto złotych, a zdaniem eksperta i tak już za dużo pieniędzy poszło na elektronikę przy bramkach.
Jaka jest więc recepta na podbramkową sytuację na autostradach? Zdaniem gości programu "Fakty po Faktach" bez sensu jest rezygnować z kupionej już elektroniki. - Ale mamy apel do minister Elżbiety Bieńkowskiej. Żeby dotrzymała słowa, że w 2016 roku wszystkie autostrady przechodzą na system elektroniczny. I żeby nie oznaczało to wydatkowania na specjalne pudełka do automatycznych opłat - mówi Furgalski.
Autor: bieru//gry/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24