Ruszył proces w sprawie katastrofy kolejowej w Mostach, w której dwie osoby zginęły, a 25 zostało rannych. Oskarżony o spowodowanie tej katastrofy jest kierowca tira przewożącego cegły, który niemal rok temu wjechał na tory na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. Sąd Okręgowy w Słupsku nie zgodził się na dobrowolne poddanie się karze przez mężczyznę, który ma zarzut nieumyślnego doprowadzenia do katastrofy w ruchu lądowym.
Sygnalizacji czerwonego świata nie było. Przede mną było parę samochodów osobowych i oni ruszyli, to ja ruszyłem za nimi. W pewnym momencie poczułem tylko uderzenie w tył naczepy i na tym się wszystko zakończyło. Nic nie pamiętam, nic nie wiem, bo mnie zerwało z samochodu z kabiną. z zeznań kierowcy
Zgasł mu samochód
Na samym początku procesu przesłuchani zostali świadkowie, wśród których byli poszkodowani w wypadku oraz rodziny ofiar. Zeznawał także sam oskarżony. - Sygnalizacji czerwonego świata nie było. Przede mną było parę samochodów osobowych i oni ruszyli, to ja ruszyłem za nimi. W pewnym momencie poczułem tylko uderzenie w tył naczepy i na tym się wszystko zakończyło. Nic nie pamiętam, nic nie wiem, bo mnie zerwało z samochodu z kabiną - tłumaczył kierowca tira.
Oskarżony twierdził też, że w momencie, gdy znalazł się na przejeździe kolejowym zgasł mu samochód i próbował go jakoś ruszyć, ale było już za późno.
Wprost pod pociąg
Do wypadku na przejeździe w Mostach koło Lęborka doszło w kwietniu ubiegłego roku.
Według prokuratury, kierujący pojazdem z naczepą załadowaną cegłami, umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa i wjechał na tory, wprost pod pociąg osobowy relacji Katowice – Gdynia.
Lokomotywa i cztery wagony wykoleiły się wtedy, a ciężarówka została zniszczona. W wypadku zginęły dwie osoby, 25 zostało rannych. Usuwanie skutków trwało ponad tydzień.
Kierowcy tira grozi kara do 8 więzienia.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24