Platforma Obywatelska na swojej konwencji krytykowała rząd i kierowała propozycję w stronę reszty opozycji, by iść razem. Hasło nie nowe. I po staremu przez adresatów komentowane. Bo iść po władzę chce każdy. Ale każdy po swojemu ["Polska i Świat"].
Platforma ostatecznie zdecydowała, by ze słów o "opozycji totalnej", które w ustach partii rządzącej brzmią jak obelga lub drwina, uczynić cnotę lub znak rozpoznawczy.
- Na totalną władzę, na złą władzę, musimy być totalną, twardą, najtwardszą z możliwych opozycją - powiedział Grzegorz Schetyna, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, na Radzie Krajowej PO.
To wzmocnienie starego przekazu. Podobnie z resztą jest z retoryką, opartą niemal wyłącznie na krytyce, która według specjalistów od politycznego marketingu jest środkiem daleko niewystarczający, by odbić się w sondażach i iść po zwycięstwo.
"Nie wystarczy mówić, że się nam nie podoba PiS"
Dr Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego powiedział, że w przemówieniach podczas konwencji "zabrakło tego drugiego kroku, powiedzenia - no tak, oni są źli, ale co my zrobimy, żeby było lepiej".
I ten wątek podjęła reszta opozycji. Ryszard Petru, były przewodniczący Nowoczesnej, stwierdził, że "wobec PiS-u jedyną alternatywą może być alternatywa programowa, czyli skrytykować trzeba PiS i zaproponować coś innego, to co my robimy, a nie wystarczy mówić, że się nam nie podoba PiS".
"Nas nie interesuje bycie opozycją totalną"
Ta wypowiedź nie wróży nic dobrego w kontekście innej ważnej tezy postawionej przez szefostwo Platformy, że totalna opozycja musi się totalnie zjednoczyć. Mówiąc konkretniej - stworzyć wspólne listy do wyborów samorządowych. Kłopot w tym, że reszta opozycji niekoniecznie podziela tę opinię.
- Jeżeli się oni zgodzą, na taki racjonalizm gospodarczy, na wolność sumienia, wyznania, poczciwość w kwestiach sumienia, w kwestiach związanych z uchodźcami, to możemy rozmawiać - powiedział Ryszard Petru.
- Nas nie interesuje bycie opozycją totalną, chcemy być opozycją merytoryczną, odpowiedzialną. Polskie Stronnictwo Ludowe, jak w żadnych wyborach, tylko właśnie w samorządowych jest w stanie wystawić pełny komplet list wyborczych i nie potrzebujemy ani zaproszeń, ani nikogo do swoich list nikogo nie zapraszamy - zaznaczył Piotr Zgorzelski z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Polityczne dąsy
Do nie do końca trafionego doboru retoryki, trzeba dodać polityczne dąsy części Platformy w związku z niezaproszeniem na wystąpienie prezydenta Trumpa.
"Warszawscy seniorzy zaprosili mnie 6 lipca na wczasy na działkach. Jak dobrze, że nie muszę zastanawiać się czy potwierdzać inne zaproszenie" - napisał poseł Michał Szczerba na Twitterze.
Warszawscy seniorzy zaprosili mnie 6 lipca na wczasy na działkach. Jak dobrze, że nie muszę zastanawiać się czy potwierdzać inne zaproszenie
— Michał Szczerba (@MichalSzczerba) 30 czerwca 2017
Sama obecność na przemówieniu amerykańskiego prezydenta może być kwestią dyskusji, niektóre wypowiedzi Trumpa wystarczyłyby jako argument za odmową, ale Platforma obraża się, że nie została zaproszona w odpowiedni sposób.
- Platforma jest na zakręcie, z którego jak widać nie potrafi wyjść - powiedział dr Bartłomiej Biskup. Warszawska konwencja mogła być sposobem na pozbycie się problemów komunikacyjnych z wyborcami, a wygląda na to, że tylko je uwydatniła.
Autor: bpm/sk / Źródło: PAP