Waldemar Pawlak nazywa doniesienia mediów "zleceniem" na jego osobę, jego klubowy kolega Eugeniusz Kłopotek dodaje, że atak mógł nastąpić z szeregów PO. Te zarzuty jednak, zdaniem Julii Pitery, są kompletnie nielogiczne. - Tak już jest, że kwity na polityków dostarcza szczególnie opozycja - mówiła minister odpowiedzialna za walkę z korupcją w "Magazynie 24 godziny".
Burza wokół wicepremiera Waldemara Pawlaka, któremu "Dziennik" zarzucił budowanie wokół siebie towarzysko-biznesowego układu, nie milknie. Według gazety, wiele interesów wicepremiera oraz jego bliskich i przyjaciół jest związanych z ochotniczą strażą pożarną, której Pawlak jest szefem. Odnosząc się do publikacji, polityk PSL zapewniał, że jego działania są transparentne.
Kto zbiera kwity?
Politycy PSL coraz głośniej pytają, kto mógł stać za ewentualnym "zleceniem" na wicepremiera, a Eugeniusz Kłopotek publicznie przyznaje, że dostał jakiś czas temu informację od któregoś z posłów PO (nie ujawnia którego), że atak na Pawlaka rzeczywiście jest szykowany.
- Temu wywodowi brakuje logiki. Nie bardzo wiem, czemu ten atak miałby służyć. Rozbiciu koalicji i wcześniejszym wyborom? Staram się znaleźć powód, dla którego chcielibyśmy rozbić tę koalicję. A takiego nie znajduję - broniła się przed zarzutami koalicyjnego kolegi Julia Pitera w TVN24.
Minister odpowiedzialna za walkę z korupcją ma zresztą swoją tezę na to, kto zazwyczaj stoi za "zbieraniem kwitów". - Zawsze jest "zlecenie" na osoby publiczne. Ludzie, którzy przychodzą na eksponowane stanowiska w państwie muszą się liczyć z tym, że będą prześwietlane - także przez media. Jeśli ktoś tego nie wytrzymuje, to po prostu nie powinien się zajmować polityką. (...) Kwity, choć ja bardzo nie lubię tego słowa, dostarcza szczególnie opozycja i nie jest to specyfika tylko naszego kraju, ale w ogóle krajów demokratycznych - przekonywała posłanka PO.
Gdyby zapisy już obowiązywały to w ogóle nie byłoby sytuacji Pawlaka, która rzeczywiście rodzi podejrzenie, że osoba publiczna nie działa bezstronnie. Julia Pitera
"Problemu by nie było"
Pitera przyznała jednak, że fakty, które ujawnili dziennikarze rzeczywiście świadczą "o problemie". Ale jego skali minister nie rozumie. - To nie jest żaden nowy problem. Nie wiem dlaczego ta kwestia dziś urosła do tak poważnych rozmiarów – dziwiła się Pitera i zaraz dodała, że całej sprawy w ogóle by nie było, gdyby obowiązywała nowa ustawa "antykorupcyjna". Jej projekt jest już w konsultacjach międzyresortowych. Jeśli wejdzie w życie w formie zaproponowanej przez Piterę, Pawlak nie mógłby dłużej być szefem Ochotniczej Straży Pożarnej.
- Po raz pierwszy podjęliśmy trud żeby te wszystkie sprawy (w których mógłby zachodzić konflikt interesów – red.) pozbierać i opisać. Projekt ujednolici standardy dla wszystkich funkcjonariuszy publicznych. Moje przepisy uregulują sferę publiczną. To służy dla naszego dobra. Gdyby zapisy już obowiązywały to w ogóle nie byłoby sytuacji Pawlaka, która rzeczywiście rodzi podejrzenie, że osoba publiczna nie działa bezstronnie – przekonywała minister.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24