Ci ludzie powinni pójść po rozum do głowy i służyć obywatelom. W prokuraturze nie ma miejsca na osobiste emocje - powiedział w TVN24 poseł SLD Ryszard Kalisz, odnosząc się do sporu między cywilnymi i wojskowymi śledczymi. Zaznaczył, że ufa prezydentowi, dlatego wie, że ws. wniosku o odwołanie Naczelnego Prokuratora Wojskowego podejmie decyzję zgodną z interesem państwa. Inaczej widzi to szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Jego zdaniem, trwają targi ws. odwołania szefa NPW, co tylko potęguje chaos i zamęt w prokuraturze.
Prokurator Generalny Andrzej Seremet chce odwołania szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej Krzysztofa Parulskiego. Powodem jest publiczna i spektakularna krytyka Seremeta ze strony Parulskiego (chodzi o konferencję prasową NPW po postrzeleniu się płk. Mikołaja Przybyła).
Kalisz uważa, że po czymś takim należało się spodziewać wniosku o odwołanie. Jednocześnie podkreślił, że zachowanie Parulskiego wobec Seremeta, jakie miało miejsce po konferencji płk. Przybyła, nie powinno mieć miejsca.
Poseł SLD odniósł się do tego, co Seremet powiedział podczas posiedzenia komisji sprawiedliwości (Kalisz jest jej przewodniczącym). Mianowicie, że 9 stycznia po samopostrzeleniu się płk. Przybyła, gen. Parulski zadzwonił do niego i "obciążył go odpowiedzialnością za incydent w Poznaniu, po czym przerwał połączenie", a potem nie odbierał już telefonów.
- W strukturach państwa zawsze należy mieć szacunek dla swojego przełożonego. Trzeba z nim rozmawiać w sposób kulturalny, na poziomie, trzeba mieć świadomość hierarchii. Jeżeli faktycznie doszło do rozmowy Parulski-Seremet i prokurator Parulski rzucił słuchawką, to było bardzo niestosowne - ocenił Kalisz.
"Prezydent popiera Parulskiego"
Polityk SLD przypomniał, że aby odwołać szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej musi być zgoda każdej z stron: prezydenta, premiera i szefa MON.
Zgodnie bowiem z prawem, jeśli szef MON zaakceptuje kandydata na szefa NPW wskazanego przez prokuratora generalnego, to wniosek o jego powołanie trafi do prezydenta. Po złożeniu podpisu przez Bronisława Komorowskiego, decyzja będzie wymagać kontrasygnaty premiera. Bez niej powołanie nowego Naczelnego Prokuratora Wojskowego nie będzie ważne.
Kalisz zaznaczył, że ufa prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, dlatego wie, że w sprawie wniosku o odwołanie Naczelnego Prokuratora Wojskowego podejmie decyzję zgodną z interesem państwa (prezydent nie podjął jeszcze decyzji, czeka na opinię szefa MON ws. wniosku o odwołanie gen. Parulskiego).
Zdaniem Błaszczaka, prezydent wyraźnie popiera gen. Parulskiego. - Nie dziwię się temu, choć tak być nie powinno. Jeśli Prokurator Generalny ma być niezależny, to powinien mieć możliwość dobierania sobie współpracowników, zwłaszcza wtedy, gdy jego zastępca wypowiada mu lojalność - powiedział szef klubu PiS.
W jego ocenie trwają teraz targi między Prokuratorem Generalnym, prezydentem i premierem ws. odwołania szefa NPW. - Jest zamęt, chaos. Kto za to zapłaci? Obywatele - stwierdził Błaszczak, podkreślając że ten chaos oddaje stan państwa rządzonego przez koalicję PO-PSL, które - w opinii polityka PiS - jest słabe.
Dodał, że trudno sobie wyobrazić dalszą współpracę między Seremetem i Parulskim, jeśli prezydent nie zgodzi się na odwołanie szefa NPW.
"Jest problem"
- Problem prokuratury w Polsce jest dziś dużo większy niż odwołanie gen. Krzysztofa Parulskiego - stwierdził z kolei polityk SLD. Jego zdaniem, wynika on stąd, że nie przeprowadzono reformy prokuratury do końca, a PO zdecydowała się jedynie na rozdzielenie funkcji Prokuratora Generalnego i ministra sprawiedliwości.
- To jak z budową jednopiętrowego domu, jeśli zbuduje się tylko parter bez dachu, to jak przyjdzie deszcz nawet drobny, to zaleje podłogę i wszystko zniszczy - powiedział Kalisz.
Jego zdaniem, trzeba dokończyć zmiany w prokuraturze, kończąc m.in. z wziętym - jak powiedział - z Rosji lat 30. ub. wieku, podziałem na prokuraturę cywilną i wojskową.
- Prezydent powinien przeprowadzić debatę, a następnie powołać zespół, który przygotowałby nową ustawę o prokuraturze - stwierdził Kalisz.
W opinii Błaszczaka, rozdzielenie funkcji Prokuratora Generalnego i ministra sprawiedliwości było błędem. Spór śledczych i rozdźwięk między politykami odnośnie tego, jak to zakończyć, pokazuje że prokuratura nie jest niezależna.
- Wolę jasne sytuacje, kiedy Prokurator Generalny jest ministrem sprawiedliwości i odpowiada przed Sejmem, posłowie są reprezentantami narodu, a więc odpowiada także przed narodem. Jeśli jego działania nie są satysfakcjonujące, może zostać ze swojego stanowiska odwołany jak każdy minister i to jest lepsze rozwiązanie - stwierdził Błaszczak.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24