- Prawdziwe nieszczęście zacznie się wtedy, kiedy (Jarosław Kaczyński - red.) przesunie swój wzrok, zacznie patrzeć na Turcję i na Erdogana. Wtedy to już nie będziemy tutaj sobie po prostu siedzieć - powiedziała Katarzyna Piekarska, (SLD) w programie "Ława polityków". - Są granice bredni, które można wygłaszać publicznie - odpowiedział Jacek Sasin (PiS).
Trybunał Konstytucyjny w czwartek wydał wyrok w sprawie nowej ustawy o TK. Kilkanaście przepisów uznał za niezgodnych z konstytucją. Odrębne zdanie złożyła trójka sędziów wybranych przez Sejm obecnej kadencji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że wyrok TK z czwartku nie zostanie opublikowany.
"Są granice bredni, które można wygłaszać"
- To jest sytuacja skandaliczna. To jest kolejny element tej wojny hybrydowej z demokracją - powiedziała Katarzyna Piekarska, (SLD). Według niej "PiS piłuje gałąź, na której siedzi".
- Jak przepiłujecie tę gałąź to walniecie, przepraszam za słowo - du... o ziemię - stwierdziła. Jak oceniła, szczęściem jest, że "na razie pan prezes Kaczyński patrzy w stronę Węgier". - Prawdziwe nieszczęście zacznie się wtedy, kiedy przesunie swój wzrok, zacznie patrzeć na Turcję i na Erdogana. Wtedy to już nie będziemy tutaj sobie po prostu siedzieć - powiedziała Piekarska. Na pytanie, gdzie goście będą wtedy siedzieć odpowiedziała - Na Rakowieckiej. - Są granice bredni, które można wygłaszać publicznie - odpowiedział jej Jacek Sasin (PiS).
- Proszę to powiedzieć Jarosławowi Kaczyńskiemu - zakończyła wymianę zdań Piekarska.
Według Jacka Sasina, sedno sprawy TK polega na tym, że "przewodniczący tego Trybunału i ci sędziowie, ta część sędziów, którzy go wspierają całkowicie ignorują stan prawny w Polsce". - Parlament ma prawo do tego, żeby większością głosów przyjąć ustawę, które będzie regulowała tryb pracy TK i dopóki pan przewodniczący (Andrzej) Rzepliński (prezes TK - red) tego nie zrozumie i nie zacznie stosować, dopóty będziemy mieli taki stan paraliżu - powiedział.
Z kolei Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna) stwierdziła, że "mamy do czynienia z sytuacją, gdzie poza Sejmem, poza parlamentem, poza pałacem prezydenckim mamy tak naprawdę grupę rządząca zawiadywaną przez Jarosława Kaczyńskiego, który jest uzurpatorem". - Uzurpuje swoje prawo do tego, aby podejmować decyzje - powiedziała. Dodała, że Jarosław Kaczyński "nie pełni żadnej funkcji konstytucyjnej".
- Mamy do czynienia z kolejnym etapem kompletnego paraliżu Trybunału Konstytucyjnego - skomentował sprawę Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego, wiceprezes PSL. Według niego nasze prawa mogą być poważnie naruszone.
"PiS strzela sobie kolejny raz w stopę"
Politycy rozmawiali też o podwyżkach dla urzędników, zaproponowanych przez PiS. - Jeżeli byłyby normalnymi podwyżkami, nie budziłyby tyle kontrowersji. Budzą je ze względu na to, że mają być prawie dwukrotnością dotychczasowych zarobków - powiedział Piotr Apel (Kukiz15’). - To jest rzeczywiście niepokojące - dodał.
Według Jacka Sasina (PiS) od wielu lat płace w budżetowce były zamrożone. Jak stwierdził, za poprzednich rządów, "Platforma potrafiła nieuczciwymi metodami dawać tym ludziom zarobić". Dodał, że podwyżek nie było od wielu lat, a trudno pozbawiać urzędników, czyli ludzi, którzy mają zapewnić profesjonalne działanie administracji rządowej, godziwej zapłaty. - Że trzeba było wynagrodzić tych najbardziej wiernych, tych z gabinetów politycznych, co są najbliżej władzy, to wprowadziliście bardzo wysokie podwyżki bez tak naprawdę żadnego uzasadnienia - powiedziała z kolei Piekarska. Według niej podniesienie płac dla określonych urzędników z gabinetów politycznych było przeprowadzane "tak trochę po cichu, trochę tak boczną furtką" Apel zwrócił uwagę, że podwyżki zostały wprowadzone w gabinetach politycznych, które jeszcze przed kilkoma laty PiS chciał zlikwidować. - W takim kształcie, w jakim one funkcjonowały za czasów rządu Platformy Obywatelskiej, rzeczywiście to była patologia i trzeba to było zlikwidować - bronił decyzji Sasin. - Jak widać, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - skomentował zmianę zdania PiS-u Adam Struzik. - Widzimy próby podwyższania zarobków przede wszystkim ludziom związanym z władzą - stwierdził. - Tutaj niestety PiS strzela sobie kolejny raz w stopę - dodał. Według Joanny Scheuring-Wielgus (Nowoczesna) "patologia oczywiście i nepotyzm za czasów PO były ogromne, ale to co się teraz dzieje, to jest patologia po prostu do potęgi". Jak stwierdziła, podwyżki powinny być wprowadzone, ale powinna się odbyć w związku z tym szersza dyskusja. - Zacznijcie z nami wszystkimi rozmawiać. Jeżeli chcecie rozmawiać o podwyżkach, to zróbmy to wspólnie razem, a nie nocą, nie po cichu, nie w wakacje - powiedziała. - Sami siebie ośmieszacie tymi decyzjami - dodała. - Tym się różnimy od naszych poprzedników, że potrafimy tego głosu obywateli słuchać. Nie ma przyzwolenia społecznego dla propozycji, które składamy - wycofujemy ten projekt - odpowiadał na zarzuty Sasin.
"Słowa dyktatora"
Politycy rozmawiali też o zbiórce publicznej na budowę pomników: Ofiar Tragedii Smoleńskiej oraz prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, a także o postawieniu głazu upamiętniającego przed ratuszem w Warszawie, bez zgody władz miasta.
W reakcji na informacje, że stołeczny konserwator zabytków chce usunąć tablice upamiętniające katastrofę smoleńską sprzed Pałacu Prezydenckiego i sprzed ratusza, Jarosław Kaczyński powiedział: - To jest po prostu formacja polityczna, która chce dokonać bardzo głębokiej weryfikacji naszej świadomości narodowej. To było do tej pory charakterystyczne dla różnego rodzaju najeźdźców. - To są słowa dyktatora - powiedział Adam Szejnfeld, eurodeputowany PO. - Rację ma tylko jeden człowiek według pana prezesa - stwierdził. - Gdyby ktoś w to wątpił albo gdyby ktoś podważał, że ta racja kłóci się z ustawami, to zmienimy ustawę - dodał.
- Mówimy o pewnym systemie wartości, którego elementem ważnym jest hołd dla zmarłych, hołd dla bohaterów narodowych, szacunek dla ludzi, którzy zginęli na służbie ojczyzny - odpowiedział Jacek Sasin.
- Przypomnę, ze to sejm zdominowany przez Platformę Obywatelską przyjął uchwałę, ze to była największa tragedia po II wojnie światowej, która wydarzyła się w Polsce - mówił. - Upolityczniacie te ofiary, więc niszczycie szacunek dla ofiar tej katastrofy - zwrócił się do Sasina Szejnfeld.
Katarzyna Piekarska stwierdziła z kolei, że wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego to dla niej "nic nowego", a jego przemówienia "nigdy nie są miłe". Według niej tablice upamiętniające zostały postawione nielegalnie. - Też są brzydkie, one w żaden sposób nie konweniują z otaczająca architekturą - oceniła. - Wam po prostu ta wojna jest na rękę - dodała.
- My naprawdę nie chcemy w tej sprawie żadnej wojny - przekonywał Jacek Sasin. Według niego druga strona konfliktu nie widzi potrzeby, żeby cokolwiek w tej sprawie zrobić. - Chcemy wszystko zrobić zgodnie z prawem, chcemy zrobić konkurs, chcemy rozmawiać z samorządem - stwierdził.
- Jakoś tak od końca robicie, bo już wszystko postawiliście - powiedziała Piekarska. - Ja tymi słowami byłam przerażona - podkreśliła Joanna Scheuring-Wielgus odnosząc się do wypowiedzi Kaczyńskiego. - My jako Nowoczesna uważamy, że pomnik smoleński powinien już dawno powstać - powiedziała.
Sprawa stawiana pomników powinna jednak według niej wyglądać zupełnie inaczej. Na początku powinny odbyć się konsultacje z mieszkańcami, potem rozpisany konkurs gdzie mogliby brać udział artyści z całego świata tak, żeby było wiadomo na jaki projekt będą wydawane pieniądze, a a samym końcu powinna być zbiórka pieniędzy. - Nie do przyjęcia jest sytuacja, w której jeden z liderów partii politycznej tej, która otrzymała oczywiście poparcie wyborców, ale nie absolutne poparcie, twierdzi że ma absolutna racje - skomentował Struzik. Dodał, ze wygląda to "na pełzający autorytaryzm".
- W sprawie smoleńskiej wszyscy się zgadzamy co do jednego. Tym osobom należy się cześć, należy się pamięć - powiedział Piotr Apel. - My to wszystko bezcześcimy poprzez prowadzenie walki pomiędzy Platformą, a PiS-em - dodał. Według niego "to bardzo zła droga".
Autor: jaz/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24