Strona polska nie otrzymała szeregu dowodów. To będzie bardzo poważnie rzutowało na przebieg polskiego śledztwa - powiedział poseł PiS Andrzej Dera, komentując przekazanie przez Rosjan kolejnych dokumentów w sprawie katastrofy. Według posłanki Beaty Kempy, podstawowym dowodem, jaki powinniśmy dostać są czarne skrzynki tupolewa.
Zdaniem Dery, strona polska i rosyjska nie powinny poprzestać na kontaktach ws. materiałów dotyczących katastrofy smoleńskiej. Ponieważ bez wszystkich materiałów trudno będzie o efektywne śledztwo. A tragedię, jak podkreślił trzeba wyjaśnić, gdyż - w jego opinii - jest największą, do jakiej doszło po II wojnie światowej i winni muszą ponieść odpowiedzialność.
Kempa wytknęła z kolei, że w rosyjskiej komisji, która bada przyczyny katastrofy jest akredytowany tylko jeden polski przedstawiciel. - Po drugie nie mamy wszystkich dowodów, a takim podstawowym jest czarna skrzynka. Po trzecie wrak tupolewa jest niezabezpieczony. To skandaliczna sytuacja - stwierdziła posłanka PiS, podobnie jak to, że nadal jest niezabezpieczone miejsce katastrofy.
Kłopot z dokumentami ws. lotów
Akredytowanemu przy MAK przedstawicielowi Polski Edmundowi Klichowi przekazano ok. 10 tys. stron dokumentów: instrukcję techniczną, instrukcję użytkowania w locie, a także książkę eksploatacyjną tupolewa, zawierającą zapis przeglądów i napraw samolotu.
Wszystkie te materiały znajdowały się na pokładzie rozbitej maszyny. W MAK pozostaje do przekazania już tylko jedna część instrukcji użytkowania w locie, dotycząca eksploatacji instalacji.
Nie wiadomo, co z danymi z wieży kontrolnej lotów ze Smoleńska. Rosjanie korzystają z międzynarodowych cywilnych przepisów, które nie uwzględniają pracy i dokumentacji wojskowego lotniska, jakim jest Siewiernyj. Z kolei strona polska domaga się objęcia raportem wszystkiego, co działo się w obiekcie, na którym miał lądować Tu-154.
mac
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA