Organ, który dzisiaj siebie nazywa Krajową Radą Sądownictwa nie jest tym organem, o którym mowa w konstytucji - ocenił w "Jeden na jeden" w TVN24 Piotr Prusinowski, prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego. Odniósł się do decyzji prezydenta Andrzeja Dudy o wyznaczeniu do nowej izby SN sześciorga sędziów powołanych przez neo-KRS. - Mam czasami takie wrażenie, że oni wręcz są jakąś swoistą tubą pochwalającą wszelkie zmiany, chociaż byłyby one najbardziej problematyczne, które obóz rządzący chce wprowadzić - powiedział.
Prezydent powołał 11 sędziów Sądu Najwyższego, którzy będą orzekać w nowej Izbie Odpowiedzialności Zawodowej. Powstała ona w miejsce zlikwidowanej, kwestionowanej Izby Dyscyplinarnej. Sześcioro z sędziów zostało powołanych przez neo-KRS, czyli nową Krajową Radę Sądownictwa, do składu której wyznaczono sędziów wybranych przez polityków.
Prezydent Andrzej Duda pytany w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN, dlaczego powołał neo-sędziów, powiedział, że "są to sędziowie powołani dokładnie w taki sam sposób jak wszyscy inni".
Oglądaj również reportaż "Superwizjera": Spowiedź Małej Emi. Kulisy afery hejterskiej
Piotr Prusinowski, prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego powiedział, że "jest pewien grzech pierworodny". - Ten organ, który dzisiaj siebie nazywa Krajową Radą Sądownictwa, nie mam żadnych wątpliwości i przyznam się, że nie za bardzo znam prawników, którzy mają jakieś wątpliwości w tym zakresie, nie jest tym organem, o którym mowa w konstytucji - dodał.
- Jest utworzony przez polityków i jest dobrany w taki sposób, aby był skłonny do realizowania ewentualnej woli (polityków - przyp. red.) - ocenił.
Gość "Jeden na jeden" mówił, że "wystarczy wsłuchać się w uchwały, które wydaje KRS, stanowiska, które zajmuje". - Przecież tu nie ma żadnych wątpliwości - dodał.
- Mam czasami takie wrażenie, że oni wręcz są jakąś swoistą tubą pochwalającą wszelkie zmiany, chociaż byłyby one najbardziej problematyczne, które obóz rządzący chce wprowadzić - powiedział Prusinowski. Na uwagę, że "może to są takie dobre zmiany", prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego odparł: - Możliwe. Możliwe, że ja nie dostrzegam ich.
- Przyznam, jest czasem taka myśl, że się zaczynam zastanawiać, że może ze mną jest coś nie tak. Potem słyszę jednak od naprawdę wielkich prawników, którzy mnie otaczają, że chyba jest nie najgorzej ze mną jeszcze - dodał.
Prusinowski: Izba Odpowiedzialności Zawodowej jest łagodniejszą wersją Izby Dyscyplinarnej
Prusinowski powiedział, że przewidywał, iż prezydent Andrzej Duda powoła neo-sędziów. - To wpisuje się w taką swoistą logikę, którą pan prezydent przedkłada - ocenił.
- Nie zdziwiło mnie, że powołał do tej izby mniej więcej po równo starych i nowych sędziów. I nie zdziwiło mnie to, że powołał akurat takich sędziów z tej części starej, którzy byli przeciwko uchwale trzech połączonych izb (Sądu Najwyższego w sprawie sędziów rekomendowanych przez nową KRS - przyp. red.) - mówił prezes SN kierujący Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.
Jego zdaniem Izba Odpowiedzialności Zawodowej jest "łagodniejszą wersją Izby Dyscyplinarnej".
KPO i kamienie milowe. "To jest taka swoista maskarada"
Gość "Jeden na jeden" odniósł się także do kwestii wypłaty Polsce środków w ramach Krajowego Planu Odbudowy i wypełnienia tak zwanych kamieni milowych, których oczekuje Komisja Europejska. Powiedział, że "pewne zadania zostały podjęte i prezydent wykazał się inicjatywą ustawodawczą, ale to jest taka swoista maskarada". - Próba ukrycia czegoś, a nie dotknięcia tego, co jest właściwie najistotniejszym problemem - dodał Prusinowski.
Podkreślił, że "najbardziej dotkliwym problemem jest Krajowa Rada Sądownictwa". Prusinowski dodał, że "w wymiarze bardziej indywidualnym problemem jest przywrócenie, chyba czterech już, zawieszonych sędziów a także w jakimś sensie zakończenie tych licznych postępowań, które się toczą wobec sędziów". Sam, jak przekazał, reprezentuje około 20 sędziów. Dodał, że postępowania dotyczą kwestii orzecznictwa.
CZYTAJ TAKŻE: Szefowa KE Ursula von der Leyen o polskim KPO. "Dlatego nie możemy i nie wypłacimy żadnych pieniędzy"
Prusinowski o aferze hejterskiej: takie zachowania trzeba wypalać żelazem
Gość "Jeden na jeden" odniósł się także do sprawy afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości, o której media informowały w 2019 roku. Dziennikarze Onetu podali wtedy, że na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie sędziów. Uczestniczący w niej ówczesny wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak miał utrzymywać w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów sprzeciwiających się zmianom wprowadzanym przez rząd PiS. Miało się to odbywać za wiedzą Piebiaka.
Emilia Szmydt, czyli "Mała Emi" po raz pierwszy zdecydowała się powiedzieć o swojej roli w aferze hejterskiej Grzegorzowi Głuszakowi z "Superwizjera" TVN. Ujawniła jak działała tajna grupa o nazwie "Kasta", a także wskazała, kto zlecał jej oczernianie oponentów.
OGLĄDAJ REPORTAŻ "SPOWIEDŹ MAŁEJ EMI" W TVN24 GO >>>
Prusinowski powiedział, że "okoliczność, że owa pani, 'Mała Emi' jest osobą, która zdecyduje się mówić, dla mnie jest budujące".
Odnosząc się do afery hejterskiej powiedział, że "takie zachowania trzeba wypalać żelazem". - Dziwie się, że do dziś prokuratura właściwie nie ruszyła z miejsca - dodał.
- Państwo, które walczy ze swoimi sędziami stawia sobie bardzo złe noty - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24