Piotr Obidziński, prezes Wisły Kraków, twierdzi, że został w nocy z soboty na niedzielę wyrzucony przez ochroniarza z jednego z krakowskich klubów nocnych. Według informacji tvn24.pl ochroną w miejscu, gdzie próbował bawić się Obidziński, mają kierować grupy powiązane z Cracovią.
Piotr Obidziński od stycznia zarządza klubem piłkarskiej Ekstraklasy Wisła Kraków S.A. To warszawski menedżer, który zaangażował się w pomoc krakowskiemu klubowi po tym, jak pod koniec ubiegłego roku Wisła omal nie upadła z powodu powiązań z kibolami oraz warunkowej sprzedaży jej akcji Vanna Ly, podającemu się za biznesmena z Kambodży.
Prezes wypchnięty z klubu
W sobotni wieczór Obidziński świętował urodziny jednego z przyjaciół. W pewnym momencie towarzystwo postanowiło przenieść się do klubu nocnego znajdującego się przy ul. Dolnych Młynów. Teren po dawnych zakładach tytoniowych stał się zagłębiem klubów, gdzie w weekendy bawią się tysiące krakowian i turystów.
Z informacji tvn24.pl wynika, że ok. godz. 3 nad ranem Obidziński z grupą przyjaciół weszli do jednego z klubów w klubowym zagłębiu. Prezes Wisły był ubrany w koszulkę Wisły, model retro, inspirowany historycznymi strojami krakowskiego klubu. Gdy po zdjęciu kurtki ochrona zorientowała się, co mężczyzna ma na sobie, jeden z ochroniarzy kazał mu natychmiast opuścić klub. Usłyszał, że nie ma tu wstępu w barwach klubowych. Gdy Obidziński próbował dyskutować, został wypchnięty z lokalu.
O całym zdarzeniu prezes Wisły poinformował na Twitterze. Jak dowiaduje się tvn24.pl, na policję nie zamierzać go zgłaszać.
No to pierwsze wyrzucenie przez ochronę (stricte przez szefa ochrony wbrew managerowi) za koszulkę retro za mną. Duży żal. Bo niby główny klub w mieście. Chore miasto.
— Piotr Obidziński (@piotr_obi) December 15, 2019
Wpływy w klubach
Ochrona w krakowskich klubach nocnych jest w znacznej mierze kontrolowana przez grupy powiązane z kibolami dwóch największych klubów w mieście: Wisły i Cracovii.
Do niedawna większość tak zwanych “bramek” była kontrolowana przez kiboli Wisły. Ale po uderzeniu w 2018 r. Centralnego Biura Śledczego Policji w grupę Sharksów, czyli gang związany z Wisłą, znaczną część lokali przejęli kibole Cracovii.
Na tym tle w Krakowie dochodziło do licznych incydentów.
Wpływy w lokalach przy ul. Dolnych Młynów, gdzie doszło do incydentu z udziałem prezesa Wisły Kraków, kibole Cracovii przejęli kilka miesięcy temu.
O bramki walczy się bezwzględnie. Gdy w kwietniu 2019 roku policja zatrzymała kilkunastu sharksów po zeznaniach "Miśka”, gang Cracovii natychmiast przystąpił do ofensywy. Na YouTube można znaleźć filmy pokazujące, jak kilkanaście ubranych na czarno postaci wpada do jednego z klubów w centrum Krakowa. Kibole Cracovii atakowali ten lokal co najmniej cztery razy. W pewnym momencie sharksi zgromadzili na bramce wszystkich niedobitków, żeby obronić stan posiadania. Gdy w sieci pojawił się kolejny film z napaści, policja zapewniła, że tropi sprawców, a właściciel knajpy stwierdził, że on z kibolami nie ma nic wspólnego. Taką wizytę bojówka kiboli Cracovii złożyła w jeszcze jednym lokalu ochranianym przez Wisłę. Co ciekawe, łupem bojówkarzy padło kilkanaście maczet. Żeby przejąć bramki w zagłębiu imprezowym przy ulicy Dolnych Młynów, kibole Cracovii nawet nie musieli używać siły. Sharksi oddali je bez walki. Latem 2019 roku osłabiony gang stracił kontrolę nad wszystkimi bramkami w Krakowie. Fragment książki "Wisła w ogniu. Jak bandyci ukradli Wisłę Kraków" opisujący przejęcie bramek przez kiboli
Autor: Szymon Jadczak / Źródło: tvn24.pl