Trzy osoby zmarły, dwie walczą o życie w szpitalu. Mieszkańcy wsi Brachowice k. Zgierza (Łódzkie) wypili alkohol służący do celów przemysłowych - glikol. Jak twierdzi jeden z poszkodowanych, była to rozpałka do pieca. Policja wyjaśnia okoliczności zatrucia i apeluje, aby nie spożywać trunków niewiadomego pochodzenia.
W niedzielę wieczorem policjanci zostali powiadomieni o zgonie 62-letniego mieszkańca wsi pod Zgierzem. Jego 53-letnia żona oraz mężczyzna z którymi pili, zostali przewiezieni przez pogotowie w ciężkim stanie na oddział toksykologii. Jak twierdzi jeden z uratowanych, pili rozpałkę do pieca - napisał internauta na Kontakt TVN24.
Płyn do ogrzewania
Z ustaleń policji wynika, że małżeństwo w ciągu dnia piło alkohol przyniesiony przez ich 38-letniego znajomego. Mężczyzna ten zajmował się pracami wykończeniowymi budowanego właśnie domu. Okazało się, że cała trójka wypiła razem około 3 litrów glikolu, który był przeznaczony do ogrzewania budynku, w którym nocował 38-latek.
- Policjanci dotarli do 38-latka w samą porę, jego stan pogarszał się z minuty na minutę. Mężczyzna trafił do szpitala - relacjonowała rzeczniczka zgierskiej policji Magdalena Złotnicka.
Więcej ofiar z jednej wsi
Okazało się jednak, że to nie wszystkie ofiary zatrucia alkoholem. Tej samej nocy pogotowie ratunkowe zostało wezwane do dwóch mieszkańców tej samej wsi. Mężczyźni w wieku 41 i 42 lat także pili glikol w sobotę wieczorem razem z 38-latkiem. Niestety, gdy lekarz przybył na miejsce, obaj już nie żyli.
Zgierscy policjanci ustalają czy jeszcze inne osoby piły podejrzany alkohol i mogły zatruć się glikolem. - Policjanci apelują o to, aby nie spożywać alkoholu niewiadomego pochodzenia, a z całą pewnością, aby nie pić alkoholu przeznaczonego do innych celów niż spożywcze - powiedziała podinsp. Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Źródło: PAP, Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24