„Jesteś szalona, mówię ci”, „a teraz idziemy na jednego”, „racja brachu, wypijmy za to”. Takie pieśni śpiewali nauczyciele jednej z wrocławskich podstawówek. Śpiewać każdy może, ale nie wszędzie wypada - twierdzi jedna z nauczycielek. Zwłaszcza, jeśli nie są to imieniny, a wyjazdowe posiedzenie rady pedagogicznej.
Na światło dzienne wyszło nagranie z wyjazdowego posiedzenia rady pedagogicznej szkoły podstawowej numer 118 we Wrocławiu. Odbyło się ono głównie przy stole zastawionym alkoholem. Tak przynajmniej twierdzi jedna z nauczycielek, która w ten sposób integrować się nie chciała. I o sprawie poinformowała wydział edukacji. Teraz to ona ma problemy, bo dyrektorka szkoły twierdzi, że została oczerniona.
Według Grażyny Ostrowskiej, jej koledzy po fachu mieli obradować w ośrodku wypoczynkowym w Srebrnej Górze. Jak relacjonuje nauczycielka, impreza zaczęła się już w autokarze. Później - według niej - były tańce, alkohol i głośna muzyka do białego rana. Dowodem mają być nagrania z dyktafonu. „Racja brachu, wypijmy za to, kto z nami nie wypije, tego we dwa kije!” – śpiewali pedagodzy.
- Tańce, krzyki, przewracanie literatek wódki, mieszanie sałatek na stołach i zabawy – mówi Grażyna Ostrowska, której zdaniem to zachowanie niedopuszczalne.
Trzeba było ucałować dyrektor w pierścień
Jak opisuje nauczycielka, potem było jeszcze ciekawiej. Trzeba było bowiem ucałować dyrektor szkoły w… pierścień. „W następnej piosence najpierw trzeba po kolei ucałować pierścień pani dyrektor” – słychać na nagraniu. - Przy pijackim śpiewie „U drzwi Twoich stoję Basiu” (tak ma na imię dyrektorka), klękali nowi nauczyciele – relacjonuje Ostrowska. – To jest dla mnie coś, co burzy dobry obraz nauczyciela polskiego – mówi.
Dyrektor: nikt nie był do tego zmuszany
- Postawmy sprawę uczciwie – mówi Barbara Rotte, dyrektor podstawówki. – To jest montaż, nauczyciel mnie zaskoczył, a ja nie wiedziałam, jak to będzie wyglądało – twierdzi dyrektorka. I zaznacza, że nikt nie był zmuszany do udziału w "pasowaniu" na nauczyciela. - To było w formie śmiechu i żartu, przyjęłam to jako zabawę - twierdzi.
Dyrektor szkoły wyjaśnia, że przyjazd do ośrodka nastąpił w piątek, natomiast właściwa praca warsztatowa odbyła się sobotę. – Dotarli wszyscy na szkolenie, nikt nie był na kacu, nikt się nie chwiał, i nikt nie był pijany. Wyjazd miał określony cel i został zrealizowany - uważa Rotte.
Sąd rozstrzygnie
Pani Grażyna Ostrowska jest innego zdania. – Jak można szkolić się w takim stanie? – dopytuje nauczycielka, która twierdzi, że „organizując takie szkolenie, zmarnowano pieniądze podatnika”. I dlatego o całej sytuacji powiadomiła wydział edukacji urzędu miejskiego. Tam jednak nie dopatrzono się żadnych nieprawidłowości. – Mówimy tu o nauczycielach, którzy są normalnymi ludźmi – uważa rzecznik urzędu miasta.
Kuratorium na ten temat ma podobne zdanie, choć nagrania były dla nich zaskoczeniem. – Jeżeli nawet były tańce, to dlaczego nie, jeżeli to było już po radzie? – twierdzi Janina Jakubowska z wrocławskiego kuratorium. Ale zaznacza, że „absolutnie nie powinno tam być alkoholu”.
Jak mówi pani Grażyna - po ujawnieniu całej sprawy - czuje się w szkole szykanowana. Teraz ze stronami tego konfliktu będzie rozmawiał sąd, który oceni zasadność zarzutów i zachowanie nauczycieli.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24