Sejm będzie dalej zajmował się ustawą emerytalną - w piątkowym głosowaniu posłowie nie przyjęli wniosku o odrzucenie projektu już w pierwszym czytaniu. W piątek powołano też komisję nadzwyczajną, która zajmie się projektem ustaw: emerytalnej i ws. emerytur mundurowych. Jej przewodniczącym został Sławomir Neumann z PO.
Wnioski o odrzucenie rządowego projektu nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z FUS oraz innych ustaw złożyły kluby Prawa i Sprawiedliwości, Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Solidarnej Polski.
Przeciwko odrzuceniu ustawy było 266 posłów, za 168, a dwóch parlamentarzystów wstrzymało się od głosu.
Dwa projekty - jedna komisja
Sejm nie przyjął także wniosku o odrzucenie rządowego projektu reformy emerytur mundurowych. Za odrzuceniem głosowało 149 posłów, przeciw było 270, wstrzymało się 17.
Obydwoma projektami zajmie się teraz "Komisja Nadzwyczajna do rozpatrzenia niektórych projektów ustaw z zakresu zabezpieczenia społecznego" - za jej powołaniem głosowało w piątek 271 posłów, przeciw było 160, a jeden wstrzymał się od głosu.
Szefem sejmowej komisji został poseł PO Sławomir Neumann, który z miejsca zapowiedział, że pierwsze merytoryczne posiedzenie zaplanował na 4 maja. Przewodniczący zamierza pokierować pracami tak, by drugie czytanie projektu ustawy odbyło się na kolejnym posiedzeniu sejmu, czyli 9-11 maja.
- To nie są ustawy, które składają się z wielu artykułów, możemy pracować w piątek. Jestem przekonany, że komisja może zakończyć swoje pierwsze posiedzenie i złożyć Sejmowi sprawozdanie z prac do wtorku 8 maja. Sejm mógłby się wtedy zająć projektem na kolejnym posiedzeniu, wtedy odbyłoby się drugie czytanie i druga debata na ten temat - wyjaśnił Neumann.
Przewodniczący zaznaczył, że nie widzi potrzeby powoływania specjalnej podkomisji, która zajęłaby się tematem mundurówek. Nie przewiduje również potrzeby zasięgania opinii innych komisji. Jego zdaniem po to powołano jedną wspólną komisję nadzwyczajną, aby nie trzeba było powoływać kilku podkomisji z różnych komisji. - Przyjęty sposób procedowania jest lepszy. Nie będziemy pytać o opinie innych komisji, jeżeli komisja nadzwyczajna tak zdecyduje, ja na ten moment nie przewiduję takiej potrzeby - wyjaśnił.
One powodowały, że często bardzo młodzi ludzie kończyli swoją służbę w służbach mundurowych i często z wysokim uposażeniem podejmowali kolejną pracę. To budziło wśród ludzi uzasadnione poczucie niesprawiedliwości Donald Tusk
Premier prosi o wsparcie
Przed głosowaniem premier Donald Tusk przekonywał, że "celem tej ustawy jest redukcja pewnych przywilejów, które powodowały głębokie niesprawiedliwości społeczne". - One powodowały, że często bardzo młodzi ludzie kończyli swoją służbę w służbach mundurowych i często z wysokim uposażeniem podejmowali kolejną pracę. To budziło wśród ludzi uzasadnione poczucie niesprawiedliwości - przekonywał Tusk, uzasadniając kształt ustawy.
I zaapelował do PiS i SLD, jako do ugrupowań, które "w ostatnich 15 latach system emerytalny nieustannie dewastowały". - Kiedy chcemy przywrócić elementarną równowagę, panowie premierzy Kaczyński i Miller powinni mieć tutaj szczególny typ wrażliwości, żeby wesprzeć ten projekt rządowy - powiedział Tusk. I zaznaczył, że "służby mundurowe nie zostaną pokrzywdzone przez ustawę".
Cofną reformę?
Poseł SLD Dariusz Joński stwierdził zaś, że nie będzie pytał premiera "jak żyć", chciał tylko, by Tusk powiedział Polakom jak utrzymać się za 500-600 zł emerytury częściowej. - Pan doskonale wie, że za tę kwotę nawet nie będzie można zapłacić czynszu. Bardzo proszę, niech pan powie panie premierze, ale bez demagogii - apelował.
Głos zabrał także Mariusz Orion z SP, który zasugerował premierowi, że pieniądze z gazu łupkowego mogłyby wzmocnić polskie rodziny, a także wyraził obawę, że dostrzega poważne zagrożenie ze strony rosyjskiego Rosnieftu. Jak wyjaśnił, Rosnieft podpisał ostatnio umowę strategiczną z amerykańskim Exxonem.
Elżbieta Rafalska z PiS powiedziała, zwracając się do premiera: "emerytura to nie łaska, emerytura to nie jałmużna, to zobowiązanie nowoczesnego państwa wobec swoich obywateli". Posłanka stwierdziła, że to państwo jest gwarantem wypłacalności składek i jednocześnie zapowiedziała uchylenie ustawy emerytalnej przez PiS w momencie przejęcia władzy przez ekipę Jarosława Kaczyńskiego.
Przedstawiciele rządu nie odnieśli się do wystąpień parlamentarzystów.
Apel z bucikami
Rozpatrując ustawę emerytalną zajmujemy się skutkami, a nie przyczynami. Diagnozujecie, że musi zostać podniesiony wiek emerytalny, ponieważ za paręnaście lat będzie nas kilka milionów mniej. Trzeba sobie zadać pytanie czy tak rzeczywiście musi być Patryk Jaki, poseł Solidarnej Polski
Zdaniem Jakiego ustawa nadaje się do kosza. - Rozpatrując ustawę emerytalną zajmujemy się skutkami, a nie przyczynami. Diagnozujecie, że musi zostać podniesiony wiek emerytalny, ponieważ za paręnaście lat będzie nas kilka milionów mniej. Trzeba sobie zadać pytanie czy tak rzeczywiście musi być - nawoływał z sejmowej mównicy poseł SP.
Jaki zwrócił także uwagę, że "Polki w Wielkiej Brytanii rodzą 2,5 dziecka, a Polki w naszym kraju rodzą 1,3 dziecka". - To pokazuje, że Polki chcą mieć dzieci, tylko muszą mieć do tego dobre warunki ekonomiczne, których nie chcecie im zapewnić - mówił.
W czasie wystąpienia poseł trzymał w ręku dziecięce buciki. Takie same mieli przed sobą wszyscy posłowie Solidarnej Polski. Poseł wyjaśnił, że nie symbolizują one "haratania w gałę" (gry w piłkę - red.), a są symbolem polskiej rodziny, którą według posłów SP reforma emerytalną rząd zaniedbał.
Posłowi SP odpowiedział Rafał Grupiński, szef klubu PO. - Najwyższą oznaką patriotyzmu w czasach pokoju, w wolnym państwie, wolnej Polsce, jest praca na jej rzecz. Jeśli nie chcecie dłużej pracować na Polskę, która musi gonić najwyżej rozwinięte kraje to to powiedzcie, będziemy was utrzymywać, trudno - powiedział.
Trudna debata
Kontynuowaną w piątek debatę nad reformą emerytalną, Sejm rozpoczął już w czwartek. W imieniu rządu wystąpił minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz, który streścił posłom główne założenia projektu. Najostrzej do reformy odniósł się Jarosław Kaczyński, który określił ją mianem "tchórzliwej" i porównał do "oszukańczych OFE".
Reforma "67"
Głównym założeniem reformy jest wydłużenie wieku emerytalnego do 67. roku życia. Obecnie kobiety przechodzą na emeryturę w wieku 60 lat, a mężczyźni w wieku 65 lat. Projekt przewiduje jednak możliwość przejścia na emeryturę przed osiągnięciem 67 lat. Prawo do wcześniejszego świadczenia miałyby kobiety 62-letnie, które przepracują 35 lat oraz 65-letni mężczyźni, mający co najmniej 25-letni staż ubezpieczeniowy.
Reformie mają być poddani także funkcjonariusze mundurowi, którzy prawo do przejścia na emeryturę dostaną w wieku 55 lat, po co najmniej 25-letniej służbie.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ PAP?Leszek Szymański