Katarzyna Piekarska w tych wyborach idzie nie tylko po zwycięstwo w okręgu podwarszawskim. Sądząc po jej wielu krytycznych wobec polityki Sojuszu wypowiedziach i po informacjach, które krążą w partyjnych kuluarach - wiceszefowa SLD idzie też na wygraną... w partii.
- Po dziewiątym października trzeba będzie dokonać refleksji i ocenić wynik - mówi. Wynik, który może być dla Sojuszu miażdżący. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca poparcie SLD spadło o kilka procent.
A to może być wystarczającym powodem do tego, by w partii powstała wewnętrzna opozycja, której celem w przypadku katastrofalnego wyniku będzie odwołanie z funkcji Grzegorza Napieralskiego. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że na czele takiego ruchu stoi dziś wcale nie Ryszard kalisz, a właśnie Piekarska.
Napieralski twarzą kampanii
Na pytania o wewnętrzną opozycję Katarzyna Piekarska nie odpowiada. Mówi jednak wprost, kto za wynik SLD, niezależnie jaki, będzie odpowiedzialny. - Twarzą tej kampanii był niewątpliwie Grzegorz Napieralski - podkreśla.
Piekarska wyraźnie sugeruje, że temat pojawi się zaraz po wyborach. I nie będzie jedyną, która go poruszy.
W SLD są znane nazwiska, które w przypadku fatalnego wyniku Sojuszu podniosą rękę za odwołaniem przewodniczącego. Mówi się nie tylko o Piekarskiej czy Kaliszu, ale też o Leszku Millerze, Wojciechu Olejniczaku, Marku Wikińskim, czy Krystynie Łybackiej. Wszystko przy wsparciu byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Wcześniejszy kongres?
Z nieoficjalnych informacji wynika, że przy 6-7-procentowym wyniku wewnątrzpartyjna opozycja doprowadzi do wcześniejszego zjazdu kongresu SLD, który może wybrać nowego szefa. Część przeciwnych Napieralskiemu działaczy do startu ma namawiać właśnie Piekarską.
- To normalne, ze każda partia polityczna po zakończeniu wyborów ocenia te wybory. (...) Jest jedyna nienormalna partia, nazywa się PiS, gdzie można przegrać kolejne wybory i dalej być prezesem czy przewodniczącym tej partii - mówi Leszek Miller.
Transfer do SLD
W 1997 roku Katarzynę Piekarską z Unii Wolności do SLD ściągnął Leszek Miller. Od tego czasu była jednym z najbliższych współpracowników premierów i ówczesnego prezydenta. Cztery lata temu, swoje miejsce na liście musiała oddać koalicjantom z LiD i nie dostała się do Sejmu. Dziś przez część działaczy szykowana jest na nową przewodniczącą SLD.
Politycy Sojuszu na razie skupieni są na kampanii. O partyjnym puczu mówić nie chcą. Pewnie do powyborczego poniedziałku.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24