Czas zakończyć już nikomu niepotrzebną 10-letnią wojnę POPiS-u - powiedział w sobotę wicepremier i prezes PSL Janusz Piechociński. Zaznaczył, że zdobycie przez PSL minimum 12 proc. głosów w wyborach i posiadanie 50-60 posłów pozwoli "stworzyć wielką koalicję dla Polski i spokoju Polaków".
Prezes PSL, wicepremier Janusz Piechociński w sobotę w Przysieku wziął udział w kujawsko-pomorskiej konwencji wyborczej. Jak powiedział dziennikarzom, trzeba zakończyć już nikomu niepotrzebną 10-letnią wojnę POPiS-u, efekt tej nieskonsumowanej kolacji i wskazania wyborczego z 2005 r., wspartego wielkimi emocjami choćby katastrofy smoleńskiej.
- Czas skierować polską politykę, też PO i PiS jako dwa zwalczające się obozy ku przyszłości, ku racjonalizmowi i rozsądkowi - powiedział.
"Nie stać nas na demokrację plemienną"
Zaznaczył, że zdobycie przez PSL minimum 12 proc. głosów w wyborach i posiadanie 50-60 posłów pozwoli "stworzyć wielką koalicję dla Polski i spokoju Polaków". - Dzisiaj realia są takie, że od początku sierpnia mamy prezydenta, który został zgłoszony przez PiS. Ten prezydent nie ma zdolności, chęci, intencji spotykać się z premierem z PO, a premier z PO nie znajduje wspólnego języka z prezydentem nawet w sprawach najważniejszych dla Polski. Obok jest Jarosław Kaczyński, który zbudował alternatywne państwo, które nie godzi się na byłego prezydenta z PO i żadnego premiera z PO - mówił. Piechociński przestrzegał, że po wyborach ci, którzy nie uzyskają satysfakcjonującego wyniku, mogą zechcieć utworzyć "państwo alternatywne, wyspowe", a "nie stać nas na demokrację plemienną, bo dzisiaj jest jedna Polska".
"Niemożliwe musi stać się możliwe"
- Jestem zdeterminowany, aby uzyskać te 12 proc., żeby z pozycji pewnej siły zaproponować wielką koalicję, której zwornikiem i gwarancją, że przetrwa cztery lata i będzie pracować racjonalnie będzie PSL. Niemożliwe musi stać się możliwe, żeby Polska mogła się rozwijać, bo rząd wszyscy przeciwko PiS albo rząd, kiedy to tym razem PO może budować alternatywne i zacierać ręce, że nie idzie najlepiej, jak to robił przez osiem lat PiS, jest rządem zmarnowanych polskich szans, a ja chcę szanse wykorzystywać - podkreślił. Prezes PSL krytykował, że PiS obiecuje, iż znajdzie 180-200 mld zł, a po wyborach może okazać się, że tylko tak mówił i nie ma takich możliwości. - Dla mnie sygnałem, który pokazuje bardzo wyraźnie, że nie ma PiS-u Andrzeja Dudy z kampanii wyborczej, a jest PiS z lat 2005-2007 jest aktywność z ostatnich dni pana Antoniego Macierewicza, człowieka, który swego czasu wydał mentalną wojnę Wschodowi, a teraz jest gotów wydać wojnę Zachodowi. Proponuje 3 proc. PKB na zbrojenia i chce o 50 tys. zwiększyć polską armię. (...) Łatwo powiedzieć, ale 1 proc. PKB to 17 mld zł, a ja wolę skierować te pieniądze na bardzo ważne cele społeczne - argumentował. Zdaniem Piechocińskiego w Polsce potrzebne jest silne centrum, a nie radykalne i antysystemowe środowiska partyjne.
Autor: js//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24