W trybie bycia Jarosławem Kaczyńskim - odpowiedziała w "Tak jest" Joanna Kluzik-Rostkowska (KO), członkini sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa, pytana o to, w jakim trybie prezes PiS otrzymywał informacje na temat użycia przez władze tego oprogramowania. Paweł Śliz (PL2050-TD), wiceprzewodniczący komisji, ocenił, że "jedną z podstawowych kwestii, która powinna być wyjaśniona" jest zakup Pegasusa za środki z Funduszu Sprawiedliwości.
Prezes PiS, były wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński został wezwany przed komisję śledczą do spraw inwigilacji Pegasusem na piątek, 15 marca. Pytany we wtorek na konferencji prasowej, czy pojawi się na posiedzeniu, powiedział, że tak, "bo ma obowiązek być". - Obawiam się, że tam będzie wiele pytań, na które ja nie jestem w stanie odpowiedzieć, bo po prostu moja orientacja w tej sprawie (...) obawiam się, niewiele przekracza, a może w ogóle nie przekracza tego, co jest w tej chwili w mediach - mówił prezes PiS.
Jego zdaniem, sens istnienia komisji śledczej "jest propagandowy i kreowana jest urojona rzeczywistość dyktatury, nadużyć, inwigilacji".
Śliz o "jednej z podstawowych kwestii, która powinna być wyjaśniona"
Sprawę komentowali goście "Tak jest" na antenie TVN24. Paweł Śliz (PL2050-TD), wiceprzewodniczący komisji, ocenił, że "jedną z podstawowych kwestii, która powinna być wyjaśniona" jest zakup systemu Pegasus z Funduszu Sprawiedliwości.
Jarosław Kaczyński w styczniu 2022 roku został zapytany, dlaczego zakup Pegasusa sfinansowano z Funduszu Sprawiedliwości. - To sprawa o charakterze technicznym, bez większego znaczenia. Pieniądze publiczne wydano na ważny cel publiczny, związany z walką z przestępczością, ochroną obywateli - odparł prezes PiS.
Jak dodał Śliz, "osoba, która ma wiedzę prawniczą, doktora prawa, przepisy prawa powinna znać". - Ustawa wprost wskazuje, jakie środki mogą być przeznaczane na działania CBA. Są to środki z budżetu państwa. A kwoty, które zostały wydatkowane przez CBA, były to pieniądze pochodzące z Funduszu Sprawiedliwości. A ten fundusz ma zupełnie inny cel. Nie są to środki z budżetu państwa. A cel tych środków jest zupełnie inny, a nie zakup programów inwigilujących. I to jest bardzo istotna kwestia, która będzie przedmiotem badania przez tę komisję - stwierdził poseł Polski 2050.
Kluzik-Rostkowska o "trybie bycia Jarosławem Kaczyńskim"
Prezes PiS został zapytany podczas konferencji prasowej w połowie lutego, czy ma pełne przekonanie, że politycy jego partii nie byli podsłuchiwani systemem Pegasus. - Wiem, że wszystkie podsłuchy były zatwierdzone i przez prokuraturę, i przez sąd. I wedle mojej wiedzy, ale ja żadnej dokładnej wiedzy w tej sprawie nie mam, z całą pewnością nie był podsłuchiwany pan premier (Mateusz) Morawiecki - powiedział.
- Wszystko, co było podjęte, było zgodne z polskim interesem narodowym, z potrzebami służb walki zarówno z przestępczością kryminalną, jak i z przestępczością o charakterze szpiegowskim - przekonywał Kaczyński.
Członkini sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa Joanna Kluzik-Rostkowska (KO) została zapytana o to, skąd wiedzę na ten temat mógł czerpać Jarosław Kaczyński. - Ja sobie tak wyobrażam, że sytuacja była taka, że coś tam zaczęło się dziać. Jarosław Kaczyński poprosił o to, żeby mu przedstawiono, jak to wygląda. Któryś z panów ministrów przyszedł i powiedział: "no słuchaj, no to tak wygląda, że tu podsłuchujemy tego i tamtego" - odpowiedziała.
Dopytywana o to, w jakim trybie otrzymywał takie informacje, odparła, że "w trybie bycia Jarosławem Kaczyńskim, myślę, że to tak wyglądało". - Też oczywiście o to wszystko trzeba pytać. I po to jest ta komisja, żeby te wszystkie kwestie wyjaśnić - dodała.
Źródło: TVN24