PSL przedstawił premierowi propozycję nowego kandydata na ministra rolnictwa, ale Donald Tusk stwierdził, że "nie jest to czas na decyzje personalne" - powiedział w "Faktach po Faktch" w TVN24 Waldemar Pawlak. Ku zaskoczeniu wicepremiera, chwilę później na konferencji prasowej Donald Tusk poinformował, że sam pokieruje Ministerstwem Rolnictwa.
- Przedstawiliśmy pełną gotowosć co do kandydatury i propozycji oragnizacyjnych, żeby te sprawy uporzadkować. Nasza oferta była bardzo klarowna - mamy pęłną gotowość i osobę - człoweka, który może zagwarantować uczciwe, do bólu solidne rozliczenie tych spraw i uporządkiowanie wszystkich historii i ze strony PSL jest pełna gotowość żebyśmy te sprawy poprowadzili - wyjaśnił szef ludowców.
Ocenił jednak, że "jeżeli premier sam chce pokierować tym resortem, to znaczy, że ma poważną wiedzę i przesłanki ku temu". - To znaczy, że sytuacja jest dużo poważniejsza, niż by to wynikało z tych rozmow na taśmach - powiedział. Dodał, że fakt iż premier osobiście stanie na czele ministerstwa, będzie gwarancją wyjaśnienia "afery taśmowej".
"Premier może wiedzieć więcej"
Pawlak dodał, iż możliwe jest, że Donald Tusk ma wiedzę wykraczającą poza znane mu informacje. - Do tej pory ani minister (Marek) Sawicki, ani pan premier nie informowali mnie, że są jakieś dramatyczne, wykraczające poza to, co jest w taśmach procesy czy zdarzenia, które wymagałyby nadzwyczajnej ingerencji. Być może pan premier ma wiedzę wykraczającą poza te informacje, które są dla nas dostępne i dlatego osobiście zdecydował się stanąć na czele ministerstwa rolnictwa - podkreślił Pawlak.
Szef PSL zaznaczył, że być może Tusk ma tajne informacje pochodzące ze służb specjalnych. Dodał, że jeszcze podczas wtorkowego posiedzenia rządu premier "wyraził opinię wobec członków rządu, że takie nagrania, rozmowy nie mogą z automatu skutkować zmianą ministra".
- Czas na szczerą rozmowę, bo sytuacja jest poważna - stwierdził. Przypomniał, że Sawicki wcześniej cieszył się dużym zaufaniem premiera, być może nawet większym - jak stwierdził - niż on sam.
Premier Donald Tusk podczas środowej konferencji zapowiedział przyjęcie dymisji Marka Sawickiego i nie wykluczył, że osobiście będzie nadzorował resort rolnictwa. - Niewykluczone, że w ciągu najbliższych kilku, a może i kilkunastu dni - z racji także przepisów konstytucyjnych, będę osobiście sprawował nadzór nad Ministerstwem Rolnictwa, m.in. po to, by przygotować decyzje personalne dotyczące także agencji, które podlegają temu ministerstwu - powiedział Tusk.
Do Pawlaka "docierały plotki"
Pawlak powiedział, że Marek Sawicki przed objęciem stanowiska minstra rolnictwa zapewniał, że "nie ma żadnych brudów". - A teraz musimy posprzątać - stwierdził.
Poinformował, że już wcześniej zwracano się do Sawickiego, by ukrócił pazerność w spółce Elewarr. Pawlak przyznał, że i do niego docierały pomówienia i plotki na ten temat. - Ale nie miałem twardego argumentu, by powiedzieć: "Marek masz to posprzątać albo ustąpić".
Jak powiedział, rozmowa z ministrem rolnictwa była trudna i przykra. - Podjął męską decyzję, złożył rezygnację, nie chce być przeszkodą - ocenił decyzję Sawickiego o podaniu się do dymisji.
"Śmietanko powinien odejść"
Szefa ludowców pytano też o głównego bohatera "taśm PSL" - dyrektora generalnego spółki Elewarr, Andrzeja Śmietankę. W nagranej rozmowie Władysław Łukasik stwierdza, że Śmietanko traktuje spółkę jak swój prywatny folwark, domagając się wysokiego wynagrodzenia (50 tys. zł) i zwiększenia udziału w zyskach. Miał też jeździć na służbowe wyjazdy w towarzystwie rodziny.
Pawlak nie ma wątpliwości: - Śmietanko powinien odejść. Dlatego, że się zachowywał pazernie, nie chciało mu się pracować za 20 tys., chciał więcej - uzasadnił szef PSL.
- To by było najrozsądniejsze dla takiego faceta z jajami, by usunął się w cień i przestał denerwować ludzi - poradził Pawlak.
Śmietanko określany "szarą eminencją PSL", w latach 90. był podsekretarzem w Ministerstwie Skarbu, a stanowisko prezesa zarządu spółki Elewarr objął w 2007 roku . Jak wynika z "taśm PSL", Śmietanko, by zarabiać więcej niż pozwala na to ustawa kominowa (ok. 20 tys. zł), zrezygnował z prezesowania, mianując się dyrektorem generalnym, a prezesem został Bronisław Tomaszewski, określany w rozmowie jako "słup".
"Własnoręczna robota Serafina"
Pawlak, pytany o autora nagrań ujawnionych przez "Puls biznesu", które stały się przyczyną afery w PSL, nie ma wątpliwości. - Obraz nie kłamie. To własnoręczna robota Władysława Serafina. Więc, sorry... - uciął. Szef PSL przyznał, że Serafin próbował się teraz do niego dodzwonić, ale Pawlak nie chciał z nim rozmwawiać.
- To, co on tam wygaduje, trzeba potraktować na serio i uporządkować od spodu - stwierdził.
"Puls Biznesu" ujawnił rozmowę szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z b. prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem na temat możliwych nieprawidłowości w instytucjach związanych z resortem rolnictwa. W tym kontekście pojawił się wątek spółki Elewarr, należącej do Agencji Rynku Rolnego i wykorzystywania majątku państwowego przez niektórych działaczy Stronnictwa dla własnych korzyści.
Autor: MON//mat / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24