Paweł Smoleński zmarł w wieku 63 lat. O jego śmierci poinformowała "Gazeta Wyborcza", której był wieloletnim dziennikarzem.
Tekst zmarłemu dziennikarzowi poświęcił zastępca redaktora naczelnego "Wyborczej" Bartosz Wieliński. Wspomina w nim, że jeszcze niedawno chciał, aby ten wybrał się do Izraela w związku z falą protestów, które ogarnęły tamten kraj w związku z planowanymi zmianami w Sądzie Najwyższym.
"Kto najlepiej opisałby to, co działo się na ulicach Tel Awiwu i Jerozolimy, w gabinetach izraelskich polityków? Tylko Smoleń, reporter, który znał Izrael jak własną kieszeń, przed którym otwierały się wszystkie drzwi, który z każdej wyprawy potrafił przywieźć powalający materiał. Bez względu na to, czy ruszał do Mogadiszu czy do Grójca…" - napisał.
"Wielka strata dla polskiego dziennikarstwa"
"Przedwczesna śmierć Pawła Smoleńskiego oznacza nie tylko wielką stratę dla polskiego dziennikarstwa. W polskim społeczeństwie obywatelskim, w grupie wyznawców wolności, demokracji, tolerancji i Europy powstała wyrwa, której nie da się zapełnić" - dodał Wieliński.
W czasach PRL-u Smoleński współpracował z pismami drugiego obiegu, pisał też do paryskiej "Kultury". W 1989 roku został dziennikarzem "Gazety Wyborczej". Był autorem kilkunastu książek, a także reportaży i esejów, dotyczących między innymi Izraela.
Pod koniec grudnia 2002 roku w "GW" ukazał się jego artykuł "Ustawa za łapówkę, czyli przychodzi Rywin do Michnika", ujawniający aferę Rywina.
Paweł Smoleński zmarł na nowotwór.
Źródło: tvn24.pl