- W całym rejonie dotkniętym powodziami jednorazowo liczba przekracza zwykle 300 żandarmów. Łącznie do działań zostało skierowanych 500 osób i 80 pojazdów, natomiast wiadomo, że musi być prowadzony system zmianowy, ponieważ nie da się tylu ludzi wysłać jednocześnie w teren - podkreślał Zakrzewski.
- Oni znajdują się właśnie w takich miejscach, gdzie do określonych zagrożeń może dojść. To wynika z ustaleń prowadzonych wspólnie z policją. My te działania wspomagamy i obecność żandarmów ma działać prewencyjnie, odstraszająco na potencjalnych szabrowników. Jednocześnie żandarmi są widoczni dla mieszkańców, którzy pozostali w swoich domostwach, więc mają oni zapewniony bezpośredni dostęp do służb i są w stanie w każdym momencie poinformować o tym, czy dzieje się coś złego w rejonie ich miejsca zamieszkania - mówił kapitan.
Zwrócił uwagę, że "ze względów bezpieczeństwa i ze względu na cele, jakiemu służyć ma obecność żandarmów pilnujących mienia przed grabieżą, nie można powiedzieć, gdzie dokładnie znajdują się żandarmi". - Informacją jawną i powszechnie znaną jest to, że są w określonych miejscowościach i to jest rzecz, która może być powiedziana. Natomiast miejsca, gdzie oni patrolują pod kątem ochrony mienia, pozostają niejawne, jeśli można użyć takiego słowa, ponieważ nie może to sprzyjać potencjalnym szabrownikom, aby to oni pilnowali żandarmów, a nie żandarmi ich w ramach tych działań - dodał Zakrzewski.
Autorka/Autor: red.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24