- Jestem coraz silniejsza - mówiła w "Faktach po Faktach" Magdalena Ogórek. Kandydatka SLD na prezydenta atakowała Bronisława Komorowskiego, mówiąc, że ten wielokrotnie skompromitował się i nie może reprezentować Polski za granicą.
- Proszę nie wmawiać Polakom, że jest jeden kandydat (Bronisław Komorowski -red.) w tych wyborach, bo to jest nieprawda - mówiła Magdalena Ogórek w TVN24.
W jej ocenie trudno sobie wyobrazić, by "pan Bronisław" mógł reprezentować Polskę za granicą, gdyż wielokrotnie się skompromitował. Magdalena Ogórek wypomniała mu niektóre wpadki.
- Obywatelki Danii nazwał kaszalotami. Moja wyobraźnia nie ogarnia tego skakania po krzesłach w Japonii i rozłożenia na łopatki stosunków z Federacją Rosyjską - mówiła.
- Myślę, że Polacy to ocenią 10 maja i pewnie później - dodała.
Ogórek zadowolona
Kandydatka SLD na prezydenta przyznała, że jest zadowolona ze swojej kampanii, ponieważ "codzienne spotkania z wyborcami i prawda o Polsce" to bezcenne doświadczenie. Podkreślała, że nie przejmuje się niskim poparciem w sondażach. - Jestem coraz silniejsza - mówiła.
Zaznaczyła, że żaden z kandydatów nie patrzy na sondaże, a gdyby tak było, to Bronisław Komorowski, który "od grudnia stracił 30 procent, byłby w ciężkiej depresji". Magdalena Ogórek oceniła, że prawo w Polsce "kompletnie leży", dlatego trzeba je zmienić, choć zaznaczyła, że nigdy nie mówiła o zmianie całego prawa. Wskazała prawo podatkowe jako to, które należy zmienić jako pierwsze.
"Buduje się antagonizmy"
Kandydatka SLD nie chciała zdradzić, ile środków otrzymała od Sojuszu na swoją kampanię. - Ja bym tylko mogła pomarzyć o środkach, które Napieralski (kandydat SLD na prezydenta w 2010 r.) miał na kampanię. Wtedy mogłabym dotrzeć do większej liczby wyborców - mówiła. - Wpłat nie jest wiele, gdyby było ich sporo, mielibyśmy bardziej spektakularną kampanię - dodała. Pytana o to, czy istnieje jakiś konflikt między nią a politykami lewicy, Ogórek odpowiedziała, że żadna wpadka dotąd jej się nie przytrafiła, więc "buduje się antagonizmy".
Stwierdziła, że frustracja Ryszarda Kalisza jest zrozumiała, bo to nie on startuje w wyborach. Z kolei Joannie Senyszyn radziła, by tak jak zrobił premier Czech wsiadła na wózek inwalidzki i przekonała się z jakimi problemami na co dzień borykają się niepełnosprawni Polacy.
"Jak Putin zaprosi, to pojechać"
Ogórek podkreślała, że jest kandydatką niezależną, a SLD jedynie poparł jej program. - Mój program jest jasny: gospodarka rynkowa - socjalne państwo - powiedziała.
Wskazywała, że głowa państwa musi być prezydentem Polaków od prawa do lewa. Pytana o kwestię podniesienia wieku emerytalnego do 67. roku życia, odpowiedziała, że źle się stało, bo trzeba było Polaków o to zapytać w referendum. Mówiła też, że reakcja Polski na wypowiedź szefa FBI Jamesa Comeya dotyczącą Holokaustu, była "histeryczna".
Magdalena Ogórek powtórzyła, że z Rosją należy prowadzić dialog, a "jak Putin zaprosi, to pojechać" i rozmawiać zaczynając od najprostszych spraw: kultury czy sportu.
Autor: db/tr/kwoj / Źródło: tvn24