Pałys tłumaczy: Słowa wyrwane z kontekstu. Nie złamałem prawa

Andrzej Pałys
Andrzej Pałys
Źródło: tvn24

- Ja nie złamałem prawa tylko ten, kto wiedział o nagraniu i trzymał je. Czekał na dogodny czas - tak po raz pierwszy od opublikowania nagrań, nazwanych już "nowymi taśmami PSL", mówi w TVN24 były poseł PSL, a obecnie szef Funduszu Ochrony Środowiska w Kielacach Andrzej Pałys.

I przekonuje, że jego słowa zostały wyrwane z kontekstu, a on "nikogo nie namawiał do łamania prawa". - Zrobiono z tego medialny PR - mówi dziś Pałys.

Przypomnijmy, chodzi o nagranie rozmowy byłego posła PSL z właścicielami uzdrowisk w maju 2011 roku w Busku-Zdroju. Jej treść zaprezentowali w poniedziałem posłowie PiS. Wcześniej sprawę opisała "Rzeczpospolita".

Zdaniem PiS były poseł miał radzić, jak wybudować parking na obszarze chronionym uzdrowiska. Przekonywał, by budować parkingi pod nazwą "place utwardzone z terenem zielonym", na które - w odróżnieniu od parkingów - nie trzeba mieć specjalnych zezwoleń.

Pałys miał też namawiać przedsiębiorców do zmowy cenowej. By ustalili jedną cenę za nocleg i nie schodzili np. do 25 zł. - A górale już dawno wymyślili, że jest jedna sztampa 50 i cześć - mówił.

O sprawie PiS zawiadomiło prokuratora generalnego.

Były poseł PSL Andrzej Pałys radzi, jak ominąć prawo

Były poseł PSL Andrzej Pałys radzi, jak ominąć prawo

Luźne rozmowy

Dziś Andrzej Pałys tak tłumaczy całe zdarzenie. - W maju 2011 roku nie byłem prezesem WFOŚ. Funkcję tę objąłem w lutyn 2012 roku. (...) Mówimy o spotkaniu z przedsiębiorcami, dotyczącym rozwoju uzdrowisk Bosko Solec, które zostało nagrane z końcowego etapu spotkania. To były luźne rozmowy, odpowiadałem żartobliwie na pytania. Padał też tam śmiech, mówiąc o przejęciu - żartobliwym - uzdrowiska. Pozwolenie na budowę parkingu w Busku-Zdroju zostało wydane w 2002 roku, a ustawa wyostrzająca ten zapis powstała w 2005 roku, więc wszystko jest zgodnie z przepisami istaniejącego wówczas prawa - przekonuje były poseł.

I dodaje: - W Busku-Zdroju samochody stoją na trawnikach, jeden na drugim i przejść nie można. Ja mówiłem w tym kontekście, że trzeba lobbować, padło nawet tam, że broń Boże nie namawiam nikogo do łamania prawa - zapewnia.

Andrzej Pałys uważa, że jego słowa zostały wyrwane z kontekstu

Andrzej Pałys uważa, że jego słowa zostały wyrwane z kontekstu

Wyrwane z kontekstu

Odnosząc się do zarzutu o namawianie do zmowy cenowej Pałys powiedział: - Ten kontekst wyszedł z wcześniejszej rozmowy, że powinny organizować się stowarzyszenia, żeby można lepszy marketing zrobić, lepiej się sprzedać i pokazać. Była również mowa o rywalizacji standardem danego obiektu, a nie cenowo. Więc są to wyrwane rzeczy z kontekstu i zrobiony z tego medialny PR, a na tym spotkaniu chodziło głównie o to, żeby pobudzić zainteresowanie, wpisać do strategii rozwoju województwa. I nic poza tym - powiedział dziennikarzom.

I przekonywał, że nieprzypadkowo nagranie czekało tyle miesięcy na opublikowanie. - Ktoś kto wiedział o nagraniu czekał na dogodny czas do zrealizowania. Ja nie złamałem prawa tylko ten, kto trzymał i wiedział. Powinien zrobić to na drugi dzień. Dla mnie bardzo smutnym zjawiskiem jest to, że przypomina mi się jak ojciec mówił mi, że w latach 50. za słuchanie Radia Wolna Europa ludzie byli zamykani i podłuchiwani. Dziś doczekaliśmy się czasów, że nie wiadomo kto kogo, gdzie, za co, jaki urywek nagra i przekaże społeczeństwu jako fakt. To idzie w całą Polskę z zakłamaniem i broń się człowieku jak chcesz - mówił Pałys.

A na koniec podsumował: - Każdy robi to, co umie. Jeden umie nagrywać, podsłuchiwać. Ja chcę się skupić na normalnej pracy, z której mam dość znaczne efekty.

Słynny poseł

Andrzej Pałys "zasłynął" w 2010 roku swoim zachowaniem przed Sejmem, które sfilmowała kamera "Faktów" TVN. Przed hotelem sejmowym zataczał się i bełkotał, a na koniec schował się w nie swoim samochodzie. Później przepraszał za swoje zachowanie.

Autor: mn//kdj / Źródło: TVN24, tvn24.pl

Czytaj także: