Zemsta, a może chuligański wybryk? Wciąż nie wiadomo, co kierowało mężczyzną, który w kilku restauracjach w Lęborku pozostawił najprawdopodobniej kwas masłowy. Sami restauratorzy mają jednak swoje teorie i zapowiadają, że pozwą sprawcę za utratę zysków i dobrej opinii. Materiał "Faktów" TVN.
Na nagraniach z monitoringu widać, jak mężczyzna wpuszcza przez zamki od ich drzwi nieznaną substancję wydzielającą przykry zapach.
- To ktoś, kto ma chyba trochę nierówno pod sufitem, bo kompletnie nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji swoich czynów - mówi Beata Łukaszewska-Kunkel, właścicielka jednego z lokali, który odwiedził "doktor strzykawka".
Restauracje trzeba było zamknąć aż na dwa dni po to, by wywietrzyć ich wnętrze, ale nie tylko. - Wymieniliśmy wszystkie skażone elementy, typu zamki. (Oprócz tego) pranie tapicerki, krzeseł - wylicza Marek Bednarczuk, jeden z poszkodowanych właścicieli.
Substancja rozprowadzona wewnątrz pomieszczeń to przypuszczalnie kwas masłowy, wydzielający nie tylko smród zjełczałego masła, ale także drażniący skórę, drogi oddechowe i przewód pokarmowy.
Odpowie tylko za wykroczenie
Poszukiwania tajemniczego sprawcy wciąż trwają. Policja przekonuje, że dzięki nagraniom z monitoringu to kwestia czasu.
Restauratorzy internecie przyznają: "padliśmy ofiarą geniusza zbrodni". Mają już jednak swoje teorie na temat tego, co kierowało mężczyzną. Jak mówią, nie wierzą w zemstę konkurencji. Ich zdaniem to najprawdopodobniej głupi, chuligański wybryk.
Jeśli mężczyznę uda się złapać, odpowie on tylko za wykroczenie. Poszkodowani właściciele zapowiadają, że niezależnie od tego wytoczą mu sprawę cywilną o odszkodowanie za utracone zyski i zadośćuczynienie za pozbawienie ich dobrej opinii.
Autor: ts/kk / Źródło: Fakty TVN