Był dwukrotnie skazany za molestowanie dzieci. Dziś znów mieszka w ich w bezpośrednim sąsiedztwie. Ksiądz Grzegorz K. kolejny raz zamieszkał w Domu Księży Emerytów w Otwocku, tuż przy szkole podstawowej. Mieszkańcy już raz doprowadzili do jego przeniesienia. Materiał magazynu "Polska i Świat".
To ostatnia informacja jakiej spodziewaliby się rodzice otwockiej podstawówki na kilka dni przed powrotem ich dzieci do nauki stacjonarnej. Ksiądz Grzegorz K., dwukrotnie skazany za molestowanie seksualne ministrantów, zamieszkał w Domu Księży Emerytów w bezpośrednim sąsiedztwie szkoły.
- Dziewczynki często kręcą się w tamtych okolicach. Jestem szoku. Nie popieram tego, więc znowu będzie walka, żeby pozbyć się takiego księdza – mówi anonimowo matka dziecka uczęszczającego do otwockiej podstawówki.
Ksiądz administratorem placówki w sąsiedztwie szkoły
Słowo "znowu" jest tu kluczowe, bo ksiądz Grzegorz K. w otwockim Domu Księży Emerytów mieszka już drugi raz. Za pierwszym razem, w 2018 roku biskup warszawsko-praski powierzył mu funkcję administratora placówki. O jego obecności tam mieszkańcy dowiedzieli się z publikacji OKO.press. Pięć miesięcy po nominacji.
Po protestach ze strony mieszkańców, biskup Romuald Kamiński poinformował o przeniesieniu księdza do zamkniętego klasztoru z poleceniem wykonywania prac fizycznych na rzecz wspólnoty zakonnej. Swoją decyzję argumentował "dobrem społecznym i dobrem Kościoła". Podjął ją dwa tygodnie po publikacji artykułu o Grzegorzu K.
- Wtedy biskup stwierdził, że mieszkańcy mają rację, że sytuacja wywołuje prawdziwe zagrożenie albo przynajmniej prawdziwe zgorszenie. Teraz po kryjomu wróciliśmy do tego samego punktu – mówi dziennikarz OKO.press Daniel Flis.
Ksiądz wraca do domu emerytów naprzeciwko szkoły
Dziewięć lat temu dzięki reportażowi Wojciecha Bojanowskiego Polacy dowiedzieli się, że mimo nieprawomocnego wyroku skazującego, ksiądz Grzegorz K. pełnił funkcję proboszcza. O powrocie skazanego za molestowanie dzieci księdza do domu emerytów naprzeciwko szkoły, mieszkańcy znowu dowiadują się z mediów. Sprawę opisał redaktor naczelny kwartalnika "Więź" - zaangażowany w pomoc poszkodowanym przez Kościół, mieszkaniec Otwocka.
- Na pewno nie jest to człowiek niewinny i powinny być podejmowane wobec niego działania szczególne. Rozwiązanie przyjęte trzy lata temu, czyli zamknięty klasztor, wydawało mi się rozwiązaniem dobrym i nikogo nie niepokoiło. Nie wiem dlaczego sytuacja uległa zmianie – przyznaje redaktor naczelny kwartalnika „Więź” Zbigniew Nosowski.
Na to pytanie odpowiedział rzecznik prasowy kurii warszawsko-praskiej, który wyjaśnia, że "klasztory nie są miejscem resocjalizacji", dlatego ksiądz Grzegorz K. nie może przebywać tam na stałe. W Domu Księży Emerytów w Otwocku, duchowny przebywa "pod nadzorem wyznaczonego przez biskupa kuratora", bo - jak pisze rzecznik - "państwowy wymiar sprawiedliwości nie ograniczył w żaden sposób wolności księdza Grzegorza K.".
- Trzeba na poziomie struktur instytucjonalnych Kościoła w Polsce znaleźć na to rozwiązanie, inną formę monitorowania takich duchownych i na pewno nie dawanie ich w miejsca blisko środowisk, w których przebywają osoby małoletnie, bo to jest karygodne – uważa jezuita ks. Jacek Prusak.
Ksiądz Grzegorz K. skazany
W obu procesach o molestowanie dzieci, ksiądz Grzegorz K. został skazany na rok więzienia w zawieszeniu. Sąd potwierdził, że jego działania polegały między innymi na całowaniu 11-latka i wkładaniu mu języka do ucha.
Po zakończonym w grudniu postępowaniu sądu kościelnego, Kongregacja Nauki Wiary zakazała księdzu K. publicznego wykonywania wszelkich funkcji kapłańskich oraz pracy duszpasterskiej z dziećmi.
Źródło: TVN24