Mieszkanka Oświęcimia (Małopolska) poszła na zakupy do galerii handlowej, zostawiając dzieci w samochodzie zaparkowanym przed budynkiem. Silnik pojazdu był włączony. Interweniował jeden z klientów, zaalarmowany płaczem najmłodszego z dzieci.
Do sytuacji doszło w sobotę po południu na parkingu oświęcimskiej galerii handlowej. - 34–letni mieszkaniec Oświęcimia zauważył, że w aucie jest troje małych dzieci bez opieki osoby dorosłej. Najmłodsze, leżące w nosidełku, płakało, a starsze kilkuletnie dzieci je uspokajały – powiedziała rzeczniczka oświęcimskiej policji aspirant sztabowy Małgorzata Jurecka.
"Na krótką chwilę"
Jurecka zrelacjonowała, że mężczyzna pobiegł do najbliższego stoiska sklepowego i poprosił ekspedientkę, by powiadomiła ochronę. - Niestety od ekspedientki usłyszał, że to nie jej sprawa – powiedziała policjantka. Taka reakcja skłoniła mężczyznę do zaalarmowania służb ratunkowych – zatelefonował pod numer 112. - Na miejsce przyjechał patrol. W tym samym czasie wróciła właścicielka pojazdu. 29–letnia mieszkanka Oświęcimia tłumaczyła, że zostawiła dzieci jedynie na krótką chwilę – podała.
Małgorzata Jurecka podkreśliła, że mogło dojść do wypadku. - 34–latek, który zawiadomił policję, zdawał sobie sprawę z tego, że dzieci przez przypadek lub dla zabawy mogą przesunąć lewarek zmiany biegów, w wyniku czego samochód ruszy i uderzy w sklepową witrynę lub inne samochody – wskazała.
Policjantka zaapelowała o rozsądek do opiekunów, aby zawsze pamiętali o bezpieczeństwie najmłodszych. Przypominała, że za narażanie na utratę życia lub zdrowia dziecka grozi kara do pięciu lat więzienia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock