Aspirant sztabowy Marcin Józwik z łukowskiej policji poinformował, że po godzinie 2 w nocy z wtorku na środę policjanci otrzymali zgłoszenie na temat "eksplozji, wybuchu" w miejscowości Osiny w powiecie łukowskim. Jak sprecyzował, w polu kukurydzy znaleziono nadpalone metalowe i plastikowe elementy.
W zdarzeniu nikt nie ucierpiał. W wyniku eksplozji powybijane zostały szyby w pobliskich domach.
- Siedziałem w pokoju u siebie w domu. Było tak około północy i był strzał straszny. Coś wybuchło, aż się dom cały zatrząsł - relacjonował w rozmowie z TVN24 jeden z mieszkańców wsi.
- Kolega mówił, że aż było w Krzywdzie słychać jakiś wybuch. Zastanawiał się, co to - dodał. Jak mówił, miejscowość jest oddalona o około 10 kilometrów. - Nie wiadomo było, czy to gaz u kogoś wybuchł, bo czasami ludzie na działkach mają butle z gazem takie wielkie do przechowywania, czy może ktoś wypadek miał. Ale myślałem, że jakby to był wypadek, to cały dom by się nie zatrząsł - powiedział.
Huk "był ogromny"
- Zerwaliśmy się i nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Wyskoczyliśmy na dwór i mówię: wojna czy co, do cholery? - opowiadał inny mieszkaniec. Jak mówił, huk "był ogromny".
- Jeden z panów mówił, że szyby w oknach powywalało tu w pięciu budynkach czy w sześciu, nawet w oborach drzwi zostały wyrzucone - powiedział jeden z mężczyzn obecny na miejscu.
- Szyby do połowy potłuczone wyleciały od strony wybuchu. Jedna od strony wybuchu i dwie tak bardziej z przodu w drzwiach. Więcej nic nie wiem - dodał inny. Jak mówił, mieszka w miejscowości Grudź, oddalonej około siedmiu kilometrów od miejsca znalezienia obiektu. - Podobno w Grudzi było słychać, ale ja nie słyszałem tego wybuchu - dodał.
"Cisza, ciemno dookoła, a tutaj taki wybuch"
Mężczyzna, który mieszka kilometr od miejsca eksplozji, mówił w rozmowie z reporterem TVN24 Mateuszem Półchłopkiem, że "był wielki wybuch". - Taki dosyć głośny, donośny, typowy chyba dla jakichś bombek - opisywał.
Jak relacjonował, w pierwszym momencie szybko rozejrzał się, "czy nie ma u nas czegoś złego". Okazało się, że wszystko jest w porządku. Mężczyzna powiadomił policję.
- Jest cisza, ciemno dookoła, a tutaj taki wybuch. Wszystko na nogi stawia. Człowiek jest wystraszony - opowiedziała pani Mirosława.
Jak mówiła, myślała o tym, "gdzie ma uciekać w razie czego". Pytana, jakie miała podejrzenie, odpowiedziała: "wszyscy mówimy o wojnie, co ja mogę myśleć".
Dowództwo Operacyjne RSZ: nie zarejestrowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej
Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że "w tym momencie każda wersja musi być brana pod uwagę". - Najprawdopodobniej mówimy o dronie, który rozbił się. Nie nosi on na razie znamion, które by świadczyły o charakterze militarnym. Nie należy wykluczać, że mamy do czynienia z dronem przemytniczym i nie możemy wykluczyć aktu sabotażu - mówił. Niedługo później Grzegorz Trusiewicz z Prokuratury Okręgowej w Lublinie przekazał, że prokuratura wstępnie wykluczyła opcję cywilną i przemytniczą.
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych przekazało, że "po przeprowadzeniu wstępnych analiz zapisów systemów radiolokacyjnych, minionej nocy nie zarejestrowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej ani z kierunku Ukrainy, ani Białorusi".
Informacja o znalezieniu obiektu, który według wstępnych ocen może stanowić element starego silnika ze śmigłem, została przekazana do Centrum Operacji Powietrznych - Dowództwa Komponentu Powietrznego.
Autorka/Autor: js/ads
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24