O zmianach w konstytucji powinno się rozmawiać z ludźmi, którzy tę konstytucję szanują - powiedział poseł PO Borys Budka, komentując zapowiedź prezydenta dotyczącą mającego się odbyć w 2018 roku referendum w sprawie konstytucji. Zadowolenia nie kryje wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15) - Nas cieszy to, że do pana prezydenta dotarła potrzeba otwarcia poważnej debaty konstytucyjnej - powiedział. W TVN24 trwa wydanie specjalne.
Prezydent Duda podczas uroczystości w 226. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja w wystąpieniu na pl. Zamkowym powiedział, że chce, aby w 2018 r. odbyło się referendum ws. konstytucji. Jak mówił, naród polski powinien się wypowiedzieć, co do przyszłości ustrojowej swojego państwa.
"PO otwarte na dyskusję"
Poseł PO i były minister sprawiedliwości Borys Budka podkreślił, że "przede wszystkim o zmianach w konstytucji powinno się rozmawiać z ludźmi, którzy tę konstytucję szanują".
- Jak do tej pory niestety pan prezydent Andrzej Duda oblał wszystkie egzaminy z prawa konstytucyjnego, które przed nim stanęły - dodał.
Powiedział, że "trzeba zastanowić się, w jaki sposób poprawiać coś, co funkcjonuje niewłaściwie". - W jaki sposób zmusić władzę, która nie szanuje konstytucji, do jej respektowania - zwrócił uwagę Budka.
- Odwoływać do obywateli można się zawsze, ale trzeba mieć konkretne propozycje - zauważył. Jego zdaniem apel prezydenta to tak naprawdę wołanie polityczne.
- Pan prezydent nie skonkretyzował, czy chce na przykład pytać, czy w ogóle jest sens w ustroju parlamentarno-gabinetowym, by prezydent Rzeczypospolitej był wybierany w wyborach powszechnych, czy na przykład potrzeba procedury impeachmentu do naszej konstytucji w przypadkach, kiedy ewidentnie władza wykonawcza narusza konstytucję i mimo wezwań tej konstytucji nie respektuje - wytknął.
Budka podkreślił przy tym, że PO jest otwarte na dyskusję konstytucyjną. - Jesteśmy otwarci na to, by rozmawiać na przykład nad kwestiami ograniczenia kognicji [rozpatrywanie sprawy sądowej - red.] sądów, by sprawy obywateli były załatwiane dużo szybciej i efektywniej. Natomiast najważniejsze jest by była to debata, która nie będzie miała cech populizmy czy demagogii - zaznaczył.
Dodał, że na razie wszystko wokół konstytucji co głosi obóz rządzący od kilku miesięcy to przykład skrajnej demagogii i populizmu.
Wyraził obawę, że data 2018 roku nie bierze się bez powodu. - Tak naprawdę Jarosław Kaczyński marzył, by w 2018 roku przyjąć nową konstytucję. Na szczęście każdego dnia od tego pomysłu chyba jest coraz dalej, bo widać, że tej większości konstytucyjnej nie ma - dodał.
- Obserwujemy, że niezależność Trybunału i sądów jest systematycznie naruszana, obserwujemy, że naruszane są prawa kobiet, widzimy jak naruszana jest niezależność samorządu terytorialnego. Widzimy jak w wielu dziedzinach życia wolność jest zagrożona - powiedział rzecznik prasowy PO Jan Grabiec.
- Niewątpliwie dzisiaj jesteśmy świadkami tego, jak osoby odpowiedzialne za naruszanie wolności Polaków, za łamanie konstytucji, w dniu święta narodowego nie wahają się mówić o tej konstytucji, nie wahają się mówić o zmianie konstytucji. To jest kompletnie absurdalne i niedopuszczalne - kontynuował. - Nie wolno rozmawiać z tymi, którzy łamią konstytucję, którzy gwałcą zasady konstytucyjne, naruszają wolności obywatelskie, rozmawiać o zmianie konstytucji. To jest po prostu niepoważne. Najpierw należałoby przestrzegać konstytucji - podkreślił poseł.
- Prezydent akurat dzisiaj to powinien milczeć albo przeprosić, ale na to chyba nie jest na tyle samodzielny - stwierdził Andrzej Halicki - Jeżeli ktoś łamie konstytucję, a przysięgał na nią, to jest tylko jedna kwestia, kiedy i jak za to odpowie. Prezydent, który nie jest strażnikiem konstytucji jest zbędny - dodał poseł Halicki.
"Niepokojąca zapowiedź"
Szefowa klubu Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer powiedziała na konferencji w Łodzi, że "wszystkie dotychczasowe działania dotyczące zamachu na władzę sądowniczą, Trybunał Konstytucyjny, prób zamachu na samorząd wskazują, że te propozycje, które mogłyby paść byłyby niebezpieczne z punktu widzenia ustroju Polski". - W Polsce chcielibyśmy mieć jednak pełną demokrację, opartą na trójpodziale władzy. Ostatnie działania PiS idą w odwrotnym kierunku, dlatego zapowiedź pana prezydenta jest tak niepokojąca - oceniła. Jej zdaniem konstytucję powinno się zmieniać w głębokiej debacie konstytucyjnej. Tymczasem - jak mówiła - podczas referendum może dojść do prób populistycznego wpływania na opinię społeczną, a to "może doprowadzić do czegoś, czego nie jesteśmy w stanie zahamować, czego nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć". - Nastroje społeczne mogą być różne, dodatkowo PiS ma bardzo silny wpływ na media publiczne, czyli ma wpływ na poglądy bardzo wielu Polaków - dodała. Lubnauer zwróciła też uwagę, że prezydent Duda przed rozpoczęciem debaty na temat zmian w konstytucji powinien wskazać w jakim kierunku zmiany powinny iść. - Jedyne, co wiemy o propozycjach zmiany konstytucji to są te dawne projekty konstytucji w wykonaniu PiS-u, które są powszechnie krytykowane - mówiła. - Absolutnie uważam, że to nie jest ten moment, w którym powinniśmy rozmawiać o zmianach konstytucji, absolutnie to nie jest ten moment, w którym moglibyśmy zaufać rządzącym, że zmiany, które zaproponują spowodują, że Polska będzie w większym stopniu państwem prawa, w większym stopniu państwem demokratycznym - oświadczyła.
"Szukanie różnych wytrychów"
Lubnauer, pytana o motywację prezydenta ws. referendum konstytucyjnego odpowiedziała, że jest ono skutkiem faktu, że "społeczeństwo nie dało PiS legitymacji do zmiany konstytucji, ponieważ nie dało mu większości konstytucyjnej". W opinii Lubnauer suweren nie dał PiS prawa do zmiany konstytucji, stąd "szukanie różnych wytrychów". Jej zdaniem z jednej strony obóz rządzący łamie konstytucję, z drugiej zaś próbuje zwrócić się do suwerena bezpośrednio w referendum konstytucyjnym. Posłanka Nowoczesnej zaznaczyła, że aby prawidłowo stworzyć nową konstytucję, powinno się stworzyć konstytuantę, która najpierw stworzy spójną propozycję, potem powinna się odbyć szeroka debata publiczna, a dopiero potem, po przegłosowaniu przez większość konstytucyjną, można ostateczny projekt poddawać osądowi społecznemu. - Tak, to jest granie na emocjach, a nie uczciwa debata konstytucyjna - oceniła. Pytana o sens przeprowadzenia referendum konstytucyjnego, Lubnauer wskazywała, że "na razie wiemy jedno - referendum zapowiedział prezydent Andrzej Duda. Nie wiemy, czy zrobił to w porozumieniu ze swoim środowiskiem politycznym, czy nie". - Ostatnio prezydent Andrzej Duda ma problem z tym, że nie istnieje - oceniła. - Zarówno abdykował z funkcji zwierzchnika sił zbrojnych (...), abdykował jako animator polityki zagranicznej Polski. Praktycznie nie funkcjonuje w przestrzeni publicznej w innym rozumieniu, niż czołowy narciarz Rzeczypospolitej - dodała. Zdaniem Lubnauer, zapowiedź referendum konstytucyjnego to próba zaistnienia prezydenta Andrzeja Dudy. - Jeżeli jest to rzeczywisty zamiar PiS, to jest to zamiar bardzo niebezpieczny z punktu widzenia ustroju Polski - zaznaczyła. Szefowa klubu Nowoczesnej podkreślała, że najpierw trzeba przestrzegać konstytucji, która obowiązuje. - Dla mnie najważniejsze jest to, że konstytucja jest pewnym ograniczeniem, które władza nakłada sama na siebie i na kolejne władze po to, żeby zarządzać krajem, a nie przewracać kraj, jeśli ktoś nie potrafi przestrzegać dotychczasowej konstytucji, to nikt z nim nie powinien rozmawiać o jej zmianie - dodała.
Tyszka: cieszy nas zapowiedź prezydenta
- Nas cieszy to, że do pana prezydenta dotarła potrzeba otwarcia poważnej debaty konstytucyjnej. Dokładnie tego, z czym my szliśmy do wyborów półtora roku temu. My postrzegamy siebie jako ruch konstytucyjny. Wskazujemy na potrzebę uchwalenia nowej konstytucji od początku naszego istnienia - powiedział wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15).
- Cieszymy się, że pan prezydent chce dyskutować - podkreślił Tyszka. W jego ocenie, zapowiedź prezydenta może wynikać z tego, że "pan prezydent w związku z ostatnimi wydarzeniami, konfliktem otwartym z Ministerstwem Obrony Narodowej, zdał sobie sprawę z tego, że Konstytucja jest po prostu wadliwa". - Ona jest wręcz kuriozalna na skalę światową, jeżeli chodzi o ten rozdział władzy. U nas praktycznie nie ma trójpodziału władz. Myśmy bardzo chcieli, żeby ten trójpodział w państwach cywilizowanych był - powiedział. Zdaniem Tyszki, rocznica uchwalenia Konstytucji 3 maja jest "dobrym dniem" na zapowiedź referendum ws. Konstytucji. - Nie wykluczam, że to są jakieś gry wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości. Nas interesuje interes polski, interes obywateli. Cieszymy się, że pan prezydent tutaj staje się sojusznikiem - powiedział. Jak przekonywał, prezydent poparł postulat Kukiz'15. - Paweł Kukiz mówił dokładnie to od dwóch lat, co prezydent dzisiaj powiedział, że chcemy poważnej debaty konstytucyjnej. Ale debaty, która nie będzie tylko w gronie partii politycznych (...), tylko w gronie setek, tysięcy różnych lokalnych społeczności, fundacji, stowarzyszeń itd. Jeżeli to doprowadzi do referendum, które będzie poważnym referendum, w sensie takim, że poprzedzone długą debatą - to my się bardzo z tego cieszymy - powiedział wicemarszałek Sejmu.
PSL: wolimy zmiany w konstytucji od zmiany konstytucji
- 3 maja i obchody rocznicy uchwalenia Konstytucji powodują, że jest wtedy poruszany temat zmian dotyczących ustawy zasadniczej. To nie jest coś, co musi zaowocować. My jednak traktujemy zapowiedzi prezydenta poważnie - powiedział szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Wyraził zdumienie, że prezydent proponuje referendum, podczas gdy PiS nie ma stosownej większości, by dokonać zmiany konstytucji. Podkreślił, że nie ma innej drogi do jej zmiany niż przez parlament. - Nie wiem, z czego wynika taka propozycja, możliwe, że jest to element walki o prymat w PiS, wtedy niedobrze stałoby się, gdyby używano do tego typu rozgrywek konstytucji. Jeśli jednak jest inaczej - czekamy na szczegóły - mówił lider ludowców. Podkreślił, że obecnie trudno komentować propozycje, której szczegółów nie przestawiono. - Czy prezydent przedstawi nowy projekt? Jakie chciałby zadać pytanie, lub pytania w tym referendum - nie umiem stwierdzić. Przecież to może być nawet pytanie w rodzaju: czy podoba się pani/panu konstytucja, a mogą być też liczne, szczegółowe rozwiązania - powiedział. - Ja uważam, że trzeba szukać spraw, które łączą, że trzeba prowadzić debatę o konstytucji - jesteśmy w PSL do niej gotowi - mówił Kosiniak-Kamysz. - My w PSL wolimy jednak zmiany w konstytucji od zmiany konstytucji, są kwestie, które można by poprawić, ulepszyć - dodał. Jak zaznaczył, ludowcy opowiadają się np. za "wzmocnieniem samorządności" oraz za "zmianą formuły Senatu, który mógłby stać się izbą samorządową". Obawy co do propozycji prezydenta wyraził rzecznik prasowy PSL Jakub Stefaniak.
- Po pierwsze, może to być próba wybicia się prezydenta na niepodległość - a ostatnie tygodnie pokazują, że nie ma żadnej pozycji w PiS, widzieliśmy to np. przy okazji korespondencji Andrzeja Dudy z szefem MON Antonim Macierewiczem. Po drugie, dziwne sobie wybrał pan prezydent narzędzie, bo niedawno PiS pokazało, że nie ceni instrumentu referendum - zarówno przy sprawie reformy oświaty, jak i referendach dot. planów związanych z projektem warszawskiej ustawy metropolitalnej, to pachnie hipokryzją - mówił rzecznik ludowców. Ponadto - powiedział Stefaniak - jeśli pomysł prezydenta jest skonsultowany z resztą PiS, niepokój budzą wypowiedzi "jakkolwiek związane ze zmianą ustroju". - W 2014 r prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił: "Trzeba czynić wszystko, by Polska była jak Turcja". Oby nie chodziło o taką zmianę, jaką widzimy teraz w Turcji, właśnie po referendum Erdogana - powiedział rzecznik ludowców. Dodał, że jego obawy podsycają "wypowiedzi marszałka Senatu, który nazywa białoruskiego przywódcę Alaksandra Łukaszenkę "ciepłym człowiekiem", oraz "dotychczasowe działania PiS niszczące polskie sądy i osłabiające samorządność". - To nie wróży dobrze na przyszłość - ocenił Stefaniak
Autor: js//rzw / Źródło: TVN24, PAP