Mariusz Trynkiewicz, skazany za zamordowanie czterech chłopców na tle seksualnym, na wolności może wrócić do popełniania przestępstw, jeżeli nie będzie poddany terapii - wynika z opinii psychologów, którzy badali go w więzieniu. "Ryzyko powrotu do zachowań przestępczych ma charakter dynamiczny, uzależniony od kontynuacji pracy terapeutycznej" - czytamy w wewnętrznych dokumentach rzeszowskiej Służby Więziennej, do których dotarł portal tvn24.pl.
Ujawniamy treść nowych dokumentów (z początku roku) przygotowanych w Zakładzie Karnym w Rzeszowie, gdzie przebywa Trynkiewicz. Opisują one m.in. opinię terapeuty, który od marca 2012 do lutego 2013 roku dwa razy w tygodniu leczył "szatana z Piotrkowa". O tym, że są w posiadaniu zakładu karnego, ujawniliśmy w czwartek w tvn24.pl.
"W ocenie prowadzącego psychologa-seksuologa, problematykę z zakresu (...) zaburzeń preferencji seksualnych przepracował przede wszystkim na poziomie poznawczym (rozumie problem jako taki), bez trwałych zmian w strukturze osobowości".
Zabójstwo bez związku z zaburzeniami?
Z treści dokumentów wynika też, że skazany po latach nie wiąże zabójstwa czterech chłopców z zaburzeniami swoich preferencji seksualnych. "Odnośnie oceny własnych czynów (...) prezentował deklaratywny krytycyzm, niemniej u skazanego nadal obserwuje się aktywne przekonania podtrzymujące negowanie podejmowania prób pracy i analizy problematyki agresji (w tym także seksualnej). Skazany Trynkiewicz swoje przestępcze zachowania deseksualizuje" - czytamy.
"Samotność i tęsknota"
Czemu szukał kontaktu z nieletnimi chłopcami? Z treści dokumentów wynika, że Trynkiewicz tłumaczy to "samotnością i tęsknotą za realizacją obowiązków nauczyciela".
Jak wyjaśnia fakt, że ich zabił? "Traktuje to jako zachowanie niespodziewane, epizodyczne, które z zupełnie niezrozumiałych (dla niego) powodów mu się przytrafiło".
Negatywna prognoza
Dyrekcja rzeszowskiego więzienia obawia się, że na wolności, i nie poddany przymusowej terapii, Trynkiewicz może wrócić do popełniania seksualnych przestępstw.
"Prognoza kryminologiczno-społeczna w odniesieniu do osadzonego jest negatywna z uwagi na charakter popełnionego czynu (trwałość, głębokość warunkujących go zaburzeń) oraz małe prawdopodobieństwo uzyskania stosownego wsparcia w warunkach wolnościowych" - piszą w dokumencie.
Bez terapii może wrócić do popełniania przestępstw
Obawiają się też, że kiedy wyjdzie na wolność, to nie będzie nad nim odpowiedniej kontroli.
"Fakt, iż osadzony w warunkach wolnościowych chciałby zachować anonimowość (...) niesie zagrożenie w postaci braku kontroli i wsparcia ze strony otoczenia w sytuacjach frustracji i pojawienia się dawnych mechanizmów rozładowywania napięć".
"W przypadku opiniowanego ryzyko powrotu do zachowań przestępczych ma charakter dynamiczny, istotnie uzależniony od kontynuacji pracy terapeutycznej" - podsumowuje więzienny dokument.
Badania psychiatryczne
Trynkiewicz skończy odbywanie kary 11 lutego. Przez ostatnich kilka lat starannie przygotowywał się do tego, by po wyjściu na wolność nie rozpoznawano go jako "szatana z Piotrkowa", który latem 1988 roku w swoim mieszkaniu udusił jednego i zadał przynajmniej 18 ciosów nożem trzem innym chłopcom.
Swój plan na wolność kreślił już w rozmowie z dziennikarzem "Polityki" Piotrem Pytlakowskim sprzed 19 lat. Mówił o chęci zmiany środowiska, adresu i przede wszystkim nazwiska. Na to ostatnie nie zgodził się jednak sąd.
Według psychologów, których zapoznaliśmy z treścią rzeszowskich dokumentów, Mariusz Trynkiewicz być może rozumie na jakie zaburzenia cierpi, ale nie zmienia to jego złych intencji. Albo nic nie wskazuje na to, że chce je zmienić. Psychologowie tłumaczą, że skazany rozumie co się z nim dzieje, rozumie źródła swoich zachowań. Natomiast ta wiedza może nie przekładać się na jego zachowanie i emocje. Sformułowanie o braku zmian "w strukturze osobowości" może oznaczać, że nie nastąpiła zmiana wyznawanych przez Trynkiewicza wartości. Z kolei "deklaratywny krytycyzm" może oznaczać, że nie ma pewności, czy Trynkiewicz rzeczywiście myśli i czuje, że zrobił źle dokonując "mordu z lubieżności" na czterech chłopcach, czy tylko tak mówi. Nasi rozmówcy dodają także, że skazany może negować powody przymusowej terapii i leczenia go z agresji seksualnej.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), dziennikarz śledczy tvn24.pl/ ola / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | TVN24/Sławomir Jarmusz