To za ostre stwierdzenie - tak Józef Oleksy skomentował w TVN24 słowa Grzegorza Napieralskiego, który postawił ultimatum krytykującym go politykom Sojuszu. Choć z drugiej strony były premier rozumie, że w ten sposób Napieralski dąży do jedności w Sojuszu.
Oleksy podkreślił, że Napieralski ma całą władzę w SLD i teraz dąży do tego, by partia była całością. - I słusznie, bo w SLD było wiele zajść i przejść. Lider musi tak działać - ocenił Oleksy. Ale jednocześnie zastrzegł: - Jest sprawą talentu, by robić to tak, żeby osiągać efekt spoistości z uśmiechem na ustach i respektem dla fundamentów demokracji.
Spoistość poglądów w partii jest - jak podkreślił Oleksy - bardzo istotna. - Demokracja partyjna idzie w stronę, że wszyscy będą musieli respektować i prezentować stanowisko liderów - stwierdził.
Oleksy przekonywał, że on sam nie czuje się zdyscyplinowany. - Nie sądzę też, aby Grzegorz Napieralski chciał dyscyplinować słowa - dodał.
"Mogą polemizować, ale..."
Polityk Sojuszu odniósł się w ten sposób do wypowiedzi Napieralskiego dla "Polski". - Moja propozycja jest jasna: panowie, albo nie przeszkadzajcie, albo odejdźcie, idźcie swoją drogą - powiedział szef SLD, pytany o rozliczenia z krytykującymi go Wojciechem Olejniczakiem i Ryszardem Kaliszem.
Zdaniem Napieralskiego, muszą oni na zewnątrz prezentować linię ustaloną przez władzę partii. - Jak można nie bronić partii, do której się należy. Kto to akceptuje? - pytał retorycznie szef SLD. I dodał: - Mogą polemizować, ile chcą, ale w miejscach do tego odpowiednich, jak władze państwa.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24