Jeden z założycieli Centralnego Biura Antykorupcyjnego i niegdyś jego kluczowy oficer miał brać łapówki od biznesmenów, a może nawet dekonspirować agentów tej służby. Ciążą na nim cztery poważne zarzuty - pisze "Rzeczpospolita".
Maciej D. został aresztowany już pół roku temu. Jednak CBA do dziś tego nie ujawniło. – Nie chwaliliśmy się tym, bo to przecież zdrada. W całej historii pocieszające jest, że sami ją wykryliśmy – mówi gazecie jeden z oficerów Biura.
Maciej D. był jednym z założycieli CBA. Kiedy za czasów rządów PiS w Kancelarii Premiera powołano zespół, który przygotowywał powstanie nowej instytucji zwalczającej korupcję, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego oddelegowała do niego właśnie Macieja D.
Usłyszał cztery zarzuty
Po powołaniu w 2006 r. CBA był jednym z pierwszych 20 ludzi, którzy znaleźli zatrudnienie w centrali nowej służby. Został wicedyrektorem kluczowego zarządu operacyjno-śledczego, który nadzoruje wszystkie najważniejsze śledztwa.
Sąd aresztował D. na trzy miesiące (dziś jest już na wolności). – Ciążą na nim cztery zarzuty: przyjęcia korzyści majątkowej, przekroczenia uprawnień, niedopełnienia obowiązków oraz powoływania się na wpływy – mówi "Rz" rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej Mateusz Martyniuk.
D. miał przyjąć co najmniej 18 tys. zł łapówek, laptopa oraz telefon komórkowy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24