- Urzędnik tam, gdzie widzi krzywdę człowieka, powinien być odważny. Dzisiaj ta odwaga została ukarana przez sąd - powiedział płk Krzysztof Olkowicz. Sąd Okręgowy w Koszalinie utrzymał wyrok w jego sprawie. Według niego dyrektor okręgowego Służby Więziennej w Koszalinie złamał prawo wpłacając 40 złotych grzywny za chorego psychicznie mężczyznę skazanego za kradzież batonika. Dzisiejszy wyrok jest prawomocny.
Sąd utrzymał dziś wyrok z maja tego roku, zgodnie z którym Krzysztof Olkowicz bezprawnie zapłacił grzywnę za osadzonego.
Zachowanie społecznie szkodliwe
Jak powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Renata Rzepecka-Gawrysiak, to, że Arkadiuszowi K. nie można przypisać winy z uwagi na chorobę psychiczną nie oznacza, że kradzież nie miała miejsca.
Sędzia zwróciła uwagę, że zachowanie Olkowicza - zgodnie z ustaleniami sądu I instancji - cechuje się społeczną szkodliwością i jest niedopuszczalne w przypadku osoby piastującej ważne stanowisko w systemie służby więziennej.
"Urzędnik nie może być bezduszny"
- Czułem się niekomfortowo. I czuję do dnia dzisiejszego. Gdybyście państwo zadali pytanie, czy drugi raz postąpiłbym tak samo, to odpowiem, że mimo tych dwóch orzeczeń sądów okręgowych, postąpiłbym tak samo - powiedział Olkowicz dziennikarzom zaraz po ogłoszeniu wyroku.
Zapowiedział również, że jeśli będzie taka możliwość, to odwoła się od wyroku. - To jest ważna sprawa nie tylko dla mnie, ale i dla wszystkich. Urzędnik nie może być bezduszny. Urzędnik tam, gdzie widzi krzywdę człowieka, powinien być odważny. Dzisiaj ta odwaga została ukarana przez sąd - skwitował.
Sprawa Olkowicza dotyczy wypłaty grzywny za Arkadiusza K.
Kradzież wafelka wartego 99 groszy
3 września 2013 roku do koszalińskiego aresztu trafił Arkadiusz K., bo nie zapłacił 100 zł grzywny za kradzież wafelka wartego 99 groszy. Grzywnę zamieniono mu na 5 dni aresztu.
O powodach osadzenia mężczyzny Olkowicz dowiedział się trzy dni później. Zaprosił więźnia na rozmowę, po której nabrał podejrzeń, że Arkadiusz K. cierpi na jakieś schorzenie psychiczne i nie powinien przebywać w areszcie. Dlatego zlecił wpłatę 40 zł grzywny. O przygotowanie potrzebnej kwoty poprosił swoją sekretarkę, a uiszczenie wpłaty zlecił zastępcy dyrektora aresztu śledczego.
Donos na dyrektora
Sprawa trafiła na wokandę po tym, jak podwładni Olkowicza donieśli do Ministerstwa Sprawiedliwości o wpłaceniu grzywny za ubezwłasnowolnionego Arkadiusza K. Powiadomili resort o podejrzeniu naruszenia przez dyrektora przepisu, który zabrania uiszczania za więźnia grzywny, jeśli nie jest się bliską mu osobą. W maju sąd uznał Olkowicza za winnego, ale nie wymierzył kary. On odwołał się od tej decyzji, bo - jak mówił - w jego ocenie sprawą nigdy nie powinna zajmować się policja i sąd, a niepełnosprawny mężczyzna nie powinien w ogóle znaleźć się w areszcie.
Autor: jl / Źródło: TVN24, PAP