Pytam hydrobiologa Artura Furdynę, co widzi, gdy z lotu ptaka patrzy na Odrę.
- Widzę rzekę węższą, niż powinna być, brak wilgotnych terenów, przerzedzone lasy, pozbawione zieleni miasta, przez które przepływa. A jeśli lecę wystarczająco nisko, widzę nienaturalny, dziwny kolor wody, zakwity glonów i czasem białe truchła ryb.
A co chciałby zobaczyć?
- Płycizny, obszary głębsze i płytsze, uchyłki, zatoczki, mozaikę lasów, podmokłych łąk, mokradła. Koryto, w którym nie ma jazów, barier działających jak zatory w naszych żyłach. Widziałbym pluskające ryby, zwierzęta, szeroką dolinę pozwalającą na to, że jak rzeka przybierze, może wylać. Gdybym zniżył lot, mógłbym zajrzeć w głąb rzeki, bo woda byłaby przejrzysta.
Hydrobiolog Artur Furdyna, związany z uczelniami szczecińskimi, działający w Towarzystwie Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy (dopływy Odry), chciałby widzieć rzekę w stanie może nie tyle naturalnym - bo to już jest nierealne - co w stanie zbliżonym do naturalnego, czyli - rzekę zrenaturyzowaną.
Jak pisze mgr inż. Ilona Biedroń, ekspertka ds. gospodarki wodnej i renaturyzacji wód powierzchniowych w grupie Eksperci dla Odry, działania renaturyzacyjne to między innymi: usuwanie przegród wynikających z działalności człowieka, zaniechanie lub ograniczanie usuwania namułów i osadów piaszczystych z jej koryta, kształtowanie roślinności w strefie zalewowej i na brzegach wód czy wprowadzanie pryzm żwirowo-kamiennych. Ale to także przedsięwzięcia techniczne, inwestycyjne: kształtowanie koryta, odnawianie starorzeczy, tworzenie quasi-starorzeczy, likwidacja lub przebudowa umocnień brzegów, usuwanie lub udrażnianie przegród, usuwanie lub odsuwanie wałów przeciwpowodziowych od rzeki.
Sprzeciw naukowców
Taka zrenaturyzowana rzeka, jak przekonują przyrodnicy, ma dwie zasadnicze zalety: po pierwsze - ma zdolność samooczyszczania się, po drugie zaś jest naturalnym magazynem wody, tak potrzebnej w warunkach suszy. Jednak żeby mogła spełniać te dwie funkcje, musi zalewać tereny leżące w dolinie. Sęk w tym, że obszary te są w znacznej części zagospodarowane przez człowieka, głównie przez rolnictwo, ale niekiedy stoją na nich osiedla mieszkaniowe.
Innym niż renaturyzacja pomysłem na rzekę jest jej dalsza regulacja, zawężanie koryta (żeby była głębsza), budowanie stopni wodnych, uszczelnianie brzegów (właśnie żeby nie wylewała) - czyli budowa tak zwanych dróg wodnych zdatnych do żeglugi śródlądowej, czyli przystosowanych do pływania dużymi jednostkami - głównie barkami.
Polskie Towarzystwo Hydrobiologiczne 24 sierpnia tego roku wystosowało list otwarty do Ministerstwa Infrastruktury. Naukowcy napisali:
"Polskie Towarzystwo Hydrobiologiczne stanowczo nie zgadza się z koncepcją zaprezentowaną przez Ministra Marka Gróbarczyka podczas Komisji Sejmowej dla Odry (czyli już w trakcie trwania katastrofy), iż konieczna jest budowa stopni wodnych, mających na celu poprawę stosunków wodnych w Odrze i że zapobiegnie to kolejnej katastrofie podobnej do obecnej. Uważamy ją za błędną, przeczącą obecnemu stanowi wiedzy naukowej i nieuzasadnioną zarówno z przyrodniczego, środowiskowego, jak i ekonomicznego punktu widzenia".
Dlaczego budowa stopni wodnych jest błędem? Naukowcy przekonują, że projektowane progi między innymi zmniejszą prędkość wody, w wyniku czego "organizmy fitoplanktonowe" zwiększą swoją liczebność (nawet pięćdziesięciokrotnie). Mówiąc wprost - Odra na dobre zakwitnie glonami, co może być zabójcze dla ryb i innych wodnych organizmów, dokładnie tak jak stało się to latem tego roku.
Dwa Programy
Wody Polskie, jako agenda rządowa są "wykonawcą" polityki państwa, zleciły przygotowanie i przyjęły w 2020 roku "Krajowy program renaturyzacji wód powierzchniowych". Szacunkowe koszty realizacji zaproponowanych działań na całej długości Odry oszacowano tam na kwotę ponad 20 mln euro. Na stronie Wód Polskich czytamy, że program - będący odpowiedzią na "środowiskowe" wymagania unijne - ma "charakter kierunkowy" i że "finalne decyzje" zostaną podjęte podczas aktualizacji, która ma potrwać do grudnia 2022 roku.
Tymczasem Marek Gróbarczyk, wiceminister infrastruktury i pełnomocnik rządu ds. gospodarki wodą oraz inwestycji w gospodarce morskiej i wodnej, forsuje pomysł stopni wodnych na Odrze, co w opinii środowiska naukowego jest zaprzeczeniem idei renaturyzacji rzeki.
Bo też jest i inny dokument przyjęty przez Ministerstwo Infrastruktury. Krajowy Program Żeglugowy do roku 2030 ma na celu (jak czytamy na stronie internetowej resortu) "przywrócenie niezawodnego i efektywnego transportu wodnego śródlądowego poprzez inwestycje na Odrzańskiej Drodze Wodnej i na Drodze Wodnej Rzeki Wisły oraz wsparcie dla rozwoju rynku żeglugowego".
To właśnie przeciwko jego realizacji protestują naukowcy.
Poprosiliśmy Ministerstwo Infrastruktury o komentarz do protestu Polskiego Towarzystwa Hydrobiologicznego i o przedstawienie argumentacji przemawiającej za budowa stopni wodnych i dalszą regulacją Odry.
Odpowiedzi od rzecznika ministerstwa Szymona Huptysia przedstawiliśmy naukowcom z prośbą o komentarz.
Bzdury i manipulacje
Szymon Huptyś, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury: "Odrzańska Droga Wodna jest kluczowym szlakiem wodnym dla śródlądowego transportu wodnego w Polsce. Odra została kompleksowo zagospodarowania po II wojnie światowej. Na rzece znajduje się 25 stopni wodnych, na których usytuowane są 43 śluzy (górny bieg Odry); wybudowany został także Kanał Gliwicki, na którym znajduje się 6 dwukomorowych śluz. Cały środkowy i dolny bieg Odry (od Malczyc do Szczecina) jest już uregulowany".
- Owszem, Odra w części była regulowana, ale obecnie, poniżej Malczyc, jest rzeką swobodnie płynącą - zaznacza Ewa Leś, założycielka Uniwersytetu Rzecznego, współzałożycielka Koalicji Ratujmy Rzeki, ekspertka ds. wód transgranicznych i gospodarowania wodami w grupie Eksperci dla Odry.
Dalej w odpowiedzi, którą otrzymaliśmy z ministerstwa, Szymon Huptyś zaznacza, że plany inwestycyjne ministerstwa wprost wynikają z naszych zobowiązań wobec Unii Europejskiej i są zgodne z unijną polityką. "Planując działania dotyczące rozwoju transportu wodnego śródlądowego realizujemy plany Unii Europejskiej dotyczące kształtowania europejskiej polityki transportowej" - pisze rzecznik.
Ewa Leś: - Plany ministerstwa nie odpowiadają politykom europejskim, które wyraźnie mówią, że infrastrukturę można rozwijać, ale nie niszcząc środowiska swojego kraju i nie czyniąc znaczącej szkody. Zaplanowane niszczące prace utrzymaniowe, przywrócenie regulacji, budowa kolejnych przegród poprzecznych na rzece, co przewiduje Krajowy Program Żeglugowy, niewątpliwie wzmocni presję na Odrę, a jest to w obecnej sytuacji katastrofy ekologicznej ostatnia rzecz, jakiej rzeka i my potrzebujemy. Receptą na przywrócenie zdrowia naszej Odrze jest zastosowanie się do Krajowego Programu Renaturyzacji.
W piśmie rzecznika resortu znajduje się odwołanie do Krajowego Programu Żeglugowego, ale ani razu nie pojawia się odniesienie do Krajowego Programu Renaturyzacji, tak jakby w ogóle nie istniał. Zwraca na to uwagę prof. Robert Czerniawski z Katedry Hydrobiologii, Instytutu Biologii Uniwersytetu Szczecińskiego. - Ani razu tutaj [w stanowisku ministerstwa, które otrzymała redakcja tvn24.pl - red.] nie wspomniano o Krajowym Programie Renaturyzacji, co powinno być priorytetem. To program, który mamy, a go nie realizujemy na dostatecznym poziomie. Za to będziemy realizować program żeglugowy, który zmieni rzeki w drogi wodne. Nic nas nie nauczyła ta tragedia, że właśnie przez takie zgubne działania się wydarzyła. Dalej będziemy tak robić, bo tak jest napisane. Papier jest ważniejszy od aktualnego stanu, od warunków klimatycznych i od realnych potrzeb - ocenia prof. Czerniawski.
Ekspert odnosi się również do twierdzenia, że regulacja Odry wynika z polityki Unii Europejskiej: - To jest manipulacja. Unia Europejska nie nakazuje niszczyć rzek, aby budować drogi wodne. Wręcz przeciwnie. Nakazuje nam uzyskać przynajmniej dobry stan wód. Przy realizacji dróg wodnych taki stan jest niemożliwy do osiągniecia.
Wróćmy do naszej korespondencji z ministerstwem. Rzecznik Szymon Huptyś pisze: "Wydajny system transportu multimodalnego, wspierający przeniesienie ładunków z transportu drogowego na transport wodny śródlądowy, pozwoli nie tylko na osiągnięcie celów strategicznych UE w tym zakresie, ale przede wszystkim doprowadzi do zmniejszenia negatywnych skutków środowiskowych i osiągnięcia celów neutralności klimatycznej UE".
Komentuje prof. Robert Czerniawski: - To absolutna bzdura i manipulacja. Drogi wodne nie przyczyniają się do zmniejszenia skutków środowiskowych, wręcz przeciwnie. No chyba że zniszczona i uregulowana rzeka to według pomysłodawców raj dla fauny i flory. Neutralnością klimatyczną już niejeden się zasłaniał, używając tego określenia jako wytrycha. Podobnie jak się używa określenia zrównoważony rozwój, które dzisiaj już nic nie znaczy. Jest tak samo nadużywane. Chociaż w ustach polityków brzmi ładnie. Tylko brzmi.
Szymon Huptyś pisze dalej: "Realizowane na rzekach inwestycje, ukierunkowane na usunięcie wąskich gardeł oraz modernizację istniejącej zabudowy regulacyjnej, zapewniają zwiększenie możliwości transportowego wykorzystania rzeki, umożliwiają prowadzenie zimowej ochrony przeciwlodowej oraz wpływają na poprawę stosunków wodnych przyległych obszarów".
Prof. Robert Czerniawski: - Znowu to samo, czyli transport ważniejszy od samej rzeki. Największe zagrożenie zalodzenia występuje właśnie tam, gdzie mamy spowolnienie prądu wody. To prawa fizyki, których się nie zmieni. Na wartko płynących wodach nie tworzą się zatory lodowe. Widzimy je tylko na odcinkach przekształconych przez człowieka. To fakt.
Czytamy dalej odpowiedź z ministerstwa: "Dodatkowo rewitalizacja czy też budowa nowej infrastruktury ma też znaczenie w świetle przeciwdziałania skutkom suszy, poprzez przywrócenie rzece jej naturalnej dynamiki".
Prof. Robert Czerniawski: - To już nawet nie jest manipulacja. To absurd, który nawet nie jest zgodny z podstawową logiką. W jaki sposób rewitalizacja starej czy budowa nowej infrastruktury, zaznaczam infrastruktury w naturalnej rzece, ma przeciwdziałać suszy i przywrócić naturalną dynamikę? Po pierwsze - budowa stopni, zbiorników zaporowych nie poprawi kryzysu hydrologicznego tylko go pogłębi, bo zwiększy się parowanie. Zwiększy się intensywność zakwitów wód, tworzonych przez fitoplankton, który preferuje wody wolno płynące. Podniosą się wody gruntowe, ale tylko na krótkim spiętrzonym odcinku, poniżej będzie gorzej. To fakt. Po drugie, jak budowa nowej sztucznej infrastruktury przywróci naturalną dynamikę rzeki? Rozumiem, że w wyniku sztucznej infrastruktury poprawią się wszystkie procesy hydrologiczne, jakie w rzece występują? To znaczy, że będą meandry, łachy, bystrza, zróżnicowane plosa [zagłębienia w dnie rzeki między bystrzami - red.], wypłacenia, przegłębienia, które umożliwiają naturalną dynamikę przepływu rzecznego? Bo jeśli mówimy o naturze, to właśnie tak naturalnie wygląda rzeka, bez sztucznej infrastruktury.
Szymon Huptyś pisze dalej: "Utrzymanie zabudowy regulacyjnej na rzekach może przyczynić się do zachowania ich bioróżnorodności."
Odpowiada prof. Robert Czerniawski: - To absolutna nieprawda, nie ma na świecie takiej rzeki naturalnej, która po zmianie jej w rzekę sztuczną zwiększyłaby swoją bioróżnorodność.
Twierdzenie o wzroście bioróżnorodności w wyniku budowy infrastruktury technicznej na rzece komentuje również hydrobiolog Artur Furdyna: - To nieprawda, jest dokładnie odwrotnie. Regulacja rzeki trwale i w znacznym stopniu redukuje różnorodność biologiczną i morfologiczną rzeki.
Szymon Huptyś: "Efektem takich działań [zaniechania prac inwestycyjnych - red.] będzie długotrwałe zubożenie istniejących obecnie zespołów roślinności, bezkręgowców i ryb, ze względu na zmniejszenie różnorodności siedliskowej. W przypadku całkowitego zaniechania prac na Odrze i stopniowej spontanicznej pełnej renaturyzacji koryta należy liczyć się także ze zmianą trasy koryta oraz z zajęciem przez rzekę zagospodarowanych i zabudowanych terenów w dolinie powodujących istotne szkody materialne i środowiskowe".
Prof. Robert Czerniawski: - To jest kolejna absolutna nieprawda. Jednorodne kanały tworzy człowiek, regulując koryto. Tak właśnie wygląda Odra po regulacjach realizowanych przez ostatnie lata. Tymczasem rzeka pozostawiona sama sobie potrafi odbudować typową dla siebie bioróżnorodność. Zespoły fauny i flory odbudują się i zróżnicują, jeśli koryto będzie naturalnie zróżnicowane, a nie uregulowane. Tak działa przyroda, którą łatwo przewidzieć, to czysta matematyka, przyczyna i skutek.
Ekosystem czy asfalt
Poprosiliśmy ekspertów o podsumowanie, refleksję na temat odpowiedzi, jaką otrzymaliśmy z ministerstwa, i o ocenę podejścia rządzących do problemu Odry, i ogólnie do problemów z polskimi rzekami.
- Ta odpowiedź to jakieś filozofie, wierzenia, zupełnie pozbawione logiki, nieoparte na faktach - stwierdza prof. Robert Czerniawski.
- Rząd odwraca kota ogonem, kłamiąc na temat skutków samoistnej renaturyzacji czy działań renaturyzacyjnych - podsumowuje Artur Furdyna. - Bzdury głoszone przez przedstawicieli administracji wodnej urągają wiedzy naukowej opartej na wielu badaniach i praktycznych przykładach, tak z zagranicy, jak i kraju. Żegluga śródlądowa nie ma kluczowego, a nawet istotnego znaczenia dla gospodarki. Tego rodzaju transport cechuje wysoki poziom niepewności, nie do zaakceptowania w dzisiejszym systemie gospodarczym. To niszowy i kosztowny zarówno ekonomicznie, jak i społecznie sektor wykorzystywany przez wąskie grupy interesu, które czerpią korzyści z inwestycji finansowanych przez całe społeczeństwo.
- Wypowiedź rzecznika Ministerstwa Infrastruktury świadczy o tym, że nie powinno ono odpowiadać za gospodarowanie i opiekę nad naszymi polskimi wodami - mówi Ewa Leś. - Osoby wykształcone kierunkowo wiedzą, jaka jest różnica między rzeką uregulowaną i naturalną oraz jakie korzyści przynoszą nam, społeczeństwu, rzeki naturalne, które próbuje zniszczyć organ odpowiedzialny za dobry stan wód. Nie jestem zdziwiona tą retoryką, wcześniejsze analizy dokumentów jasno obrazują, wbrew wszelkim nadziejom, że gospodarka wodna ma w zamierzeniu ministerstwa służyć eksploatacji wody, a nie zachowaniu powszechnie dostępnych dla Polaków wód w rzekach. Szerzenie błędnych tez przez instytucje państwowe jest po prostu szkodliwe.
Ewa Leś informuje że przed rokiem zostało przygotowane i zaproponowane premierowi "moratorium" na grodzenie i regulacje rzek. I podaje dane finansowe: - W latach 2018-2019 wydano z publicznych pieniędzy 458,9 mln zł na "utrzymanie rzek", co w istocie oznacza ich dalszą regulację i degradację. W tym okresie za te same pieniądze można było zrewitalizować łącznie 40 346 km cieków naturalnych i usunąć do 3 676 przegród poprzecznych w ciekach, co byłoby dążeniem w zdrowym kierunku.
Prof. Robert Czerniawski widzi problem w ludziach, którzy gospodarką wodną w Polsce zarządzają. - Traktują rzekę jako część infrastruktury - stwierdza hydrobiolog. - A rzeka nie jest infrastrukturą drogową, bo tak w tej chwili próbuje się Odrę przedstawiać, numer się jej nadaje i słyszy się "droga wodna o jakimś numerze". Rzeka nie jest infrastrukturą transportową, tylko ekosystemem. Na autostradzie nie żyją żadne organizmy, a w rzece - tak. Dlatego uważam, że zarządzanie wodami naturalnymi, powtórzę: naturalnymi – nie powinno odbywać się w Ministerstwie Infrastruktury, tylko w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, bo to jest ekosystem, a nie wylany asfalt.
Czerniawski zwraca uwagę na fakt, że prawdopodobnie ktoś rzecznikowi przygotował tę odpowiedź, która otrzymaliśmy. - Pewnie to jakiś ekspert, być może profesor - kontynuuje naukowiec. - Jeśli tak jest, to bardzo pokazuje, jak niekompetentnych mamy doradców, którzy w zakresie ekologii wód mają małe pojęcie lub celowo prezentują takie opinie. Chciałbym z tą osobą porozmawiać. Warto by było znać nazwiska tych ludzi, moim zdaniem pseudoekspertów. Prawdziwi specjaliści, z dużym dorobkiem naukowym, o znaczeniu światowym, zgromadzeni w Polskim Towarzystwie Hydrobiologicznym, w Polskiej Akademii Nauk, którzy przecież pracują na rzecz naszego kraju, są przeciwni temu pomysłowi. A jednak politycy, którzy specjalistami nie są, mówią inaczej.
***
W piątek, 16 września, zwróciliśmy się do ministerstwa z prośbą o umożliwienie nam rozmowy z ekspertem doradzającym rządowi regulację Odry i odstąpienie od działań renaturyzacyjnych. Do momentu publikacji materiału nasza prośba pozostała bez odpowiedzi.