Projekt dotyczy płacy minimalnej, a nie średniej lub maksymalnej – argumentował Tomasz Latos z PiS podczas posiedzenia sejmowych komisji zdrowia i finansów, przekonując do rządowego projektu nowelizacji ustawy o najniższym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia. Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej stwierdziła, że proponowana ustawa "jest jak bilet dla pracowników służby zdrowia, żeby wyjechali z Polski". - Zakończyła się miłość premiera Mateusza Morawieckiego do 670 tysięcy pracowników ochrony zdrowia – uznała inna posłanka KO Krystyna Skowrońska.
Rada Ministrów przyjęła w środę projekt nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych oraz ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia w okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii kadr medycznych.
Projekt trafił w środę wieczorem do Sejmu. Przewiduje, że od 1 lipca 2021 roku żaden pracownik medyczny oraz działalności podstawowej podmiotu leczniczego nie będzie mógł mieć ustalonego wynagrodzenia zasadniczego na poziomie niższym niż wynikający z ustawy. Rząd proponuje podwyżkę minimalnego wynagrodzenia w wysokości 19 złotych brutto miesięcznie dla lekarzy specjalistów.
Czytaj więcej: Wzrost płacy minimalnej lekarzy o 19 złotych brutto. "To budzi głęboką frustrację"
Komisja zdrowia i finansów bez poprawek do nowelizacji o minimalnych pensjach w ochronie zdrowia
W czwartek projektem zajęły się sejmowe komisje: Zdrowia oraz Finansów Publicznych. Wspólna komisja nie przyjęła żadnej ze zgłaszanych przez opozycję poprawek.
Opozycja zgłosiła szereg poprawek dotyczących zmian współczynników pracy dla poszczególnych grup zawodowych zawartych w załączniku do nowelizacji ustawy. Najwyższe wskaźniki zaproponowali posłowie z Polski 2050, ale propozycja nie zyskała poparcia, podobnie jak dotyczące tej materii poprawki KO i Lewicy.
Akceptacji nie uzyskały również dwie poprawki (Lewicy i KO), by niezależnie od tego, jakie osoba z personelu medycznego zajmuje stanowisko, wynagradzać ją za kwalifikacje. Jeśli ktoś miałby je wyższe niż wymagane na stanowisku, powinien otrzymać wynagrodzenie minimalne zgodnie właśnie z nimi.
Wiceminister zdrowia: największe podwyżki dla pielęgniarek, położnych i fizjoterapeutów
Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski, prezentujący projekt nowelizacji, przekonywał, że największe podwyżki obejmą dwie grupy zawodowe – pielęgniarki i położne oraz fizjoterapeutów.
- Największe podwyżki minimalnych wynagrodzeń są w dwóch grupach, których (współczynnik pracy) wzrasta z 0,73 na 0,81 – powiedział Miłkowski, zaznaczając, że dla tej pierwszej grupy wyższe wynagrodzenie zostało ostatnio zmienione na wniosek części strony społecznej.
Doprecyzował, że chodzi o pielęgniarki i położne, które uzyskały tytuł specjalisty w dziedzinie mającej zastosowanie w ochronie zdrowia, licencjatem lub tytułem magistra oraz fizjoterapeutów lub "innych pracowników wykonujących zawód medyczny". Jak uzasadnił, są to grupy, które dotąd miały najniższe wynagrodzenia. Niektórzy pracownicy medyczni – jak zaznaczył – mogą, na mocy nowych przepisów, otrzymać nawet po tysiąc złotych podwyżki – technicy, analitycy medyczni i fizjoterapeuci.
Dodał, że wszystkie współczynniki pracy dla wszystkich grup zawodów medycznych "idą do góry". A zakres wzrostu wynosi od 0,01 do 0,09 średniego wynagrodzenia.
Zaznaczył, że projekt porządkuje kwestie najniższych wynagrodzeń w ochronie zdrowia. Dodał, że regulacja zmierza do tego, aby od 1 lipca 2021 r. płacić każdej osobie wykonującej zawód medyczny nie mniej niż wynosi zasadnicze wynagrodzenie określone w nowelizacji ustawy. Jednocześnie przypomniał, że najniższe wynagrodzenia ustalane będą zgodnie z tabelą współczynników pracy, stanowiącą załącznik do projektu ustawy.
Miłkowski podkreślił, że te współczynniki odnoszą się do średniego wynagrodzenia, a nie do najniższej płacy w gospodarce. - Chciałem też uspokoić, że to najniższe wynagrodzenie nie jest też wynagrodzeniem maksymalnym, które można mieć – powiedział.
Wyjaśnił, że jest to zasadnicze wynagrodzenie, a większość podmiotów leczniczych płaci dodatki np. za godziny nocne, stażowe i inne.
Wiceminister zaznaczył, że takie ustalenie dotyczy tylko personelu podstawowej działalności, czyli nie odnosi się na przykład do części pracowników administracyjnych, bo oni mogą zatrudniać się w innych miejscach pracy.
- Nie można realizować najniższego wynagrodzenia dla personelu, który może zatrudnić się wszędzie. Część pracowników administracji może pracować również w innym zakładzie pracy na tym samym stanowisku: kadrowe, księgowe czy dyrektorzy zarządzający. Ich obowiązuje odrębna ustawa o płacach minimalnych w gospodarce – stwierdził Miłkowski.
Koszty tej regulacji, dotyczące osób pracujących na podstawie umowy zawartej z NFZ – jak przekazał wiceminister – to około 3,7 miliarda złotych w 2021 roku. Około 380 milionów złotych to koszt podniesienia tych wynagrodzeń dla pozostałego personelu, dla którego pensje finansowane są bezpośrednio z budżetu państwa. Tutaj główną grupą są lekarze rezydenci, stażyści i pracownicy innych jednostek budżetowych, np. pracownicy sanepidu.
"Mamy dobitny przykład, jak się traktuje ludzi, którzy byli na froncie walki z pandemią"
Projekt skrytykował wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia, lekarz Rajmund Miller (KO), nazywając działania rządu "hipokryzją". - Premier, członkowie rządu, koledzy z PiS dziękowali lekarzom, pielęgniarkom, wszystkim ludziom zaangażowanym w walkę z pandemią, dzisiaj ci ludzie są lekceważeni, oszukiwani – powiedział poseł. - Pielęgniarka i lekarz zrobili swoje, pielęgniarka i lekarz mogą odejść – dodał.
- Sytuacja jest bardzo zła. Ile są warte obietnice zawarte w "nowym ładzie"? (chodzi o Polski Ład, zaproponowany przez PiS - red.) Mamy dobitny przykład, jak się traktuje ludzi, którzy byli na froncie walki z pandemią – powiedział Miller. Według niego projekt został źle przygotowany.
Przewodnicząca OZZPiP: oklaskami i medalami próbuje się przykryć problemy środowiska medycznego
Według przewodniczącej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyny Ptok "oklaskami i medalami próbuje się przykryć problemy środowiska medycznego, w tym pielęgniarek i położnych". - Dialog z ministrem zdrowia to dialog biurokraty, rozmowy ostatniej szansy naszej organizacji skończyły się fiaskiem – dodała.
Ptok przypomniała, że społeczeństwo się starzeje i w najbliższych latach jedna trzecia ludności Polski będzie w wieku 60 i więcej lat.
Czytaj więcej: Pielęgniarki po rozmowach z ministrem zdrowia
Jak zaznaczyła, zwiększenie liczby absolwentów szkół medycznych nie poprawiło sytuacji w zakładach opieki zdrowotnej, ponieważ podejmują oni prace w innych miejscach. Dodała, że pielęgniarki w Polsce są przepracowane.
"Wczoraj w nocy zakończyła się miłość premiera Morawieckiego do 670 tysięcy pracowników ochrony zdrowia"
Głos zabrała także posłanka KO Krystyna Skowrońska.
- Wczoraj w nocy zakończyła się miłość premiera Morawieckiego do 670 tysięcy pracowników ochrony zdrowia – mówiła, nawiązując do faktu, że projekt trafił do Sejmu w środę w godzinach wieczornych.
Jej zdaniem "to skandal, że uzgodnienia między związkami zawodowymi a resortem finansów, negocjowane od 2018 roku, znalazły się na zakręcie". - Nikt z pracownikami ochrony zdrowia nie chce rozmawiać – dodała posłanka. Przypomniała porozumienia zawarte w lipcu 2018 roku przez ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego ze związkami zawodowymi.
- Skandalem jest nocne wrzucenie tego projektu – powiedziała Skowrońska, nazywając tak także brak odpowiedzi na 16 listów pracowników służby zdrowia do ministra zdrowia i tryb prac nad projektem, którego drugie czytanie ma się odbyć w piątek w Sejmie. - Skandalem jest zapowiedź premiera, że w 2027 roku nakłady na ochronę zdrowia mają wynieść 7,2 procent, kiedy dzisiaj nie wynoszą nawet połowy średniej w Unii Europejskiej – dodała posłanka KO. Zauważyła, że "pracownicy ochrony zdrowia niestety mogą strajkować, dlatego że są w sporze zbiorowym i nikt z nimi nie rozmawiać".
"Jeszcze niedawno pan premier bił brawo, teraz rząd bije pielęgniarki i lekarzy w twarz"
W dyskusji głos zabrała także Katarzyna Lubnauer (KO).
- Jeszcze niedawno pan premier bił brawo, teraz rząd bije pielęgniarki i lekarzy w twarz – powiedziała. Zwróciła uwagę, że wielu medyków stara się o zaświadczenia umożliwiające pracę za granicą. - Ustawa jest jak bilet dla pracowników służby zdrowia, żeby wyjechali z Polski – oceniła.
Zaznaczyła, że "w 2017 roku po licznych protestach", wynegocjowano stawkę bazową wynagrodzeń na poziomie 1,6 średniej z poprzedniego roku, a obecny projekt przewiduje wskaźnik 1,31. - To złamanie wszelkich zasad; zachęta dla ludzi, którzy ciężko pracowali, żeby wyjechali z kraju. Nie będzie na to naszej zgody – zapowiedziała.
Latos: projekt dotyczy płacy minimalnej – a nie średniej lub maksymalnej
Do krytyki posłów KO odniósł się szef sejmowej komisji zdrowia Tomasz Latos (PiS).
- Wystarczy porównać tabele ze wskaźnikami wynagrodzeń z 2017 roku, kiedy przyjęto te rozwiązania ustawowe, z aktualną sytuacją. W każdej z 11 pozycji odnotowujemy wzrost – przekonywał poseł PiS.
Jego zdaniem "to oznacza, że Ministerstwo Zdrowia dla każdej grupy wyszczególnionej w tej ustawie przewiduje wzrost wynagrodzenia, dla jednych większy, dla innych mniejszy". Podkreślił, że projekt dotyczy "płacy minimalnej - a nie średniej lub maksymalnej - w ochronie zdrowia".
- To, co mówi opozycja, jest nieprawdziwe, to efekt prac Komisji Trójstronnej, który został podpisany przez uczestników, również przez związki zawodowe z wyjątkiem jednego – zauważył Latos. Nawiązał do tego, że proponowane przepisy realizują ustalenia z organizacjami związków zawodowych i pracodawców zawarte w stanowisku Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia z 17 marca 2021 roku.
"Projekt prowadzi de facto do obniżenia poziomu minimalnego wynagrodzenia lekarzy"
Stanowisko w sprawie rządowego projektu zajęła Naczelna Rada Lekarska.
Prezydium NRL zaznaczyło, że "projekt prowadzi de facto do obniżenia poziomu minimalnego wynagrodzenia lekarzy poprzez przyjęcie niższego współczynnika przeliczeniowego od stosowanego obecnie". Ponadto zaznaczyło, że "rozwiązania zawarte w projekcie są niekorzystne dla środowiska lekarskiego, a także dla przedstawicieli innych zawodów medycznych".
Dodało, że między innymi krytycznie ocenia tryb prac poprzedzających ogłoszenie projektu ustawy. Po raz kolejny zgłosiło konieczność weryfikacji wysokości wynagrodzeń lekarzy i lekarzy dentystów zatrudnionych w podmiotach leczniczych, zaznaczając, że ich obecny poziom jest dalece niezadowalający.
Zastrzeżenia Naczelnej Rady Lekarskiej
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzej Matyja zwrócił się o poparcie tego stanowiska do konsultantów krajowych. Rada przekazała także swoje stanowisko Ministerstwu Zdrowia i posłom "z prośbą o jego wnikliwą analizę oraz uwzględnienie wniosków z niej płynących w pracach legislacyjnych nad projektem ustawy".
Załączono je także do pism skierowanych do przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" i do przewodniczącego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.
"Prezes NRL z wielkim ubolewaniem odnotowuje fakt, że obie organizacje poparły przedstawioną przez ministra zdrowia propozycję regulacji minimalnego wynagrodzenia pracowników medycznych, z zaznaczeniem, że jest ona niezgodna z interesem pracowników medycznych, nie gwarantuje oczekiwanego poziomu wynagrodzeń minimalnych, a w niektórych przypadkach oznacza ich obniżenie" – podkreśliła Rada.
Ponadto zdaniem prezesa NRL "podpisanie porozumienia zawierającego takie rozwiązania przez organizacje, które powinny reprezentować interesy pracowników medycznych, jest niezrozumiałe".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock