Nie wydaje mi się, żeby w adwokaturze doszło do trzęsienia ziemi - powiedział w TVN24 mec. Marek Małecki, obrońca Lwa R. Według niego, zaświadczenia lekarskie jego klienta są prawdziwe. "Dziennik" twierdzi z kolei że sprawa producenta filmowego to wierzchołek góry lodowej. Aresztowani lekarze i adwokaci zaczynają ujawniać, że w zamian za gigantyczne łapówki lekarze preparowali dokumentację, która pozwalała unikać więzienia gangsterom i aferzystom.
Wiele razy słyszałem z ust prokuratorów, że mają bardzo mocny materiał i później okazywało się, że aż tak mocny nie jest - powiedział mec. Małecki. I dodał: - Nie wydaje mi się, żeby mogło dojść do sytuacji, w której tak jak mówił prokurator Zalewski będzie trzęsienie ziemi w adwokaturze. No chyba, że dowody nie będą właściwie weryfikowane, bo np. Lew R., gdy znów go przebadają, dalej będzie miał problemy kardiologiczne oraz problemy z kręgosłupem.
Gruba sprawa
– Rywin jest tylko jednym z klientów. Miał nadzieję, że łapówka pozwoli mu uniknąć odsiadki. I mogę powiedzieć, że nie jest to najbardziej znane nazwisko pojawiające się w naszych aktach – tłumaczy "Dziennikowi" znający sprawę prokurator z Łodzi.
Co dotąd ustalili śledczy? Układ miał kontrolować Konrad T., człowiek po zawodówce, drobny biznesmen i aferzysta. T. był zaufanym znanych polskich adwokatów. Kontaktował ich klientów z lekarzami, którzy pracowali w Centrum Rehabilitacji Stocer w Konstancinie - pisze "Dziennik".
Według prokuratury, ci lekarze za łapówki u zdrowych przestępców diagnozowali długotrwałe schorzenia.
Krociowe łapówki
– Mecenasi brali udział w spotkaniach, negocjowali wysokość łapówki. A te były bardzo różne: od 30, przez 70, do 200 tys. zł – tłumaczy rozmówca "Dziennika". Jeżeli prokuratura przełoży te ustalenia to na dowody, można się spodziewać kolejnych zatrzymań.
W poniedziałek do aresztu trafiło w sumie 11 osób. Poza panami R. - ojcem i synem - byli to lekarze, gangsterzy i adwokaci. Kolejny znany warszawski adwokat Robert D. wpadł w ręce agentów CBA we wtorek. D. był pełnomocnikiem m.in. Andrzeja Leppera w głośnej seksaferze. – Zrezygnowałem z niego. Żadnych lewych zwolnień nie brałem, ale proponowano mi coś takiego. Nie chciałem, ja chodzę na każdą rozprawę – mówi "Dziennikowi" Lepper.
Inny z zatrzymanych mecenasów to Andrzej P., który bronił Jacka Popeckiego oskarżonego m.in. o zmuszenie Anety Krawczyk do zabiegu przerwania ciąży - pisze gazeta.
T. zaczął sypać
Jak policjanci trafili na ślad afery? Przed dwoma laty opowiedział o tym policjantom z CBŚ sam Konrad T. Jeden z policjantów wspomina tamto przesłuchanie. – Wymieniał nazwiska z najwyższej półki: polityków, biznesmenów, prokuratorów, aż uznaliśmy go za mitomana. Chcieliśmy go wyrzucić za drzwi. Zaproponował jednak, że na naszych oczach wręczy łapówkę Krzysztofowi W., prokuratorowi z warszawskiej prokuratury okręgowej. Konrad T. wraz z podstawionymi policjantami wręczył prokuratorowi 300 tys. zł za obietnicę wypuszczenia z aresztu pewnego handlarza narkotyków – mówi oficer CBŚ.
Operacja się powiodła. Na ich oczach Krzysztof W. dwukrotnie wziął łapówkę. Wkrótce po tym sprawę przejęło Centralne Biuro Antykorupcyjne. Ostatecznie kilka miesięcy temu Konrad T. został świadkiem koronnym - pisze "Dziennik".
Źródło: TVN24, "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24