Michał Kamiński dementuje oświadczenie szefa Kancelarii Prezydenta: żadne konkrety ws. tarczy antyrakietowej w rozmowie Lecha Kaczyńskiego z Barackiem Obamą nie padły. Goście "Kawy na ławę" nie zostawili suchej nitki na tej wpadce. – To skandal, żeby tej rangi urzędnik kłamał i narażał nas na amerykańskie dementi – uważa Stefan Niesiołowski z PO.
- Podczas rozmowy Lecha Kaczyńskiego z Barackiem Obamą była poruszona kwestia militarnej współpracy, ale amerykański prezydent nie złożył żadnych obietnic dotyczących konkretnie tarczy – stwierdził Kamiński. To oświadczenie wyraźnie różni się od sobotniej wypowiedzi Piotra Kownackiego, według którego Obama miał powiedzieć, że "chciałby rozwiać wszelkie wątpliwości" i że "jego administracja będzie kontynuowała ten program bez istotnych zmian w tym zakresie".
"Chciejcza wypowiedź Kownackiego"
- Dziś należałoby zapytać kancelarię: a kto to tłumaczył? Okazuje się, że jeśli na najwyższym szczeblu znajomość języków na poziomie "I love you", "good morning" i "Michael Jackson", to dochodzi do takich sytuacji – ironizował Jerzy Wenderlich. Według posła SLD przez "chciejczą" wypowiedź Kownackiego "ten piękny gest Obamy, telefon do polskich władz, jest mniej wart niż byłby, gdyby ten komunikat był prawdziwy".
Jeszcze ostrzej wypowiadał się Stefan Niesiołowski. - Pan Kownacki skłamał, nie pierwszy raz zresztą i nie można tu się zasłaniać tłumaczeniem. On po prostu nie nadaje się na to stanowisko. To skandal, żeby tej rangi urzędnik kłamał. Kownacki powinien odejść – uważa wicemarszałek.
"Sejm to nie Hyde Park"
Pytani z kolei o wypowiedź posła PiS Artura Górskiego, który na sejmowej mównicy określił amerykańskiego prezydenta-elekta mianem "czarnoskórego kryptokomunisty", "naiwnego mięczaka" oraz symptomu "końca cywilizacji białego człowieka", politycy byli zgodni: te słowa były skandaliczne.
- Ten człowiek ani godziny dłużej nie powinien być w PiSie! Powinien zostać wykluczony poza nawias społeczności poselskiej. Najkorzystniej byłoby w tej sytuacji uznać go bardziej za szaleńca niż posła – uważa Wenderlich. Zgodził się z nim Niesiołowski. – Sejm to nie Hyde Park, a ta wypowiedź była skandaliczna, rasistowska i obrażająca głowę obcego państwa. A w PiSie raczej nie było potępienia – zauważył. Według niego, jeśli obecność posła Górskiego ma oznaczać, ze w Prawie i Sprawiedliwości jest wielofrakcyjność, to on reprezentuje "frakcję wariatów". - Ten człowiek bredzi, kto ich zgłasza na listy poselskie? – pytał wicemarszałek.
"Nie odsyłajmy od razu do czubków"
Emocje tonował Eugeniusz Kłopotek. – To rzeczywiście szaleństwo, ale dziś każdy ma prawo mówić to, co myśli. Traktuję to w kategoriach wolności słowa. Nie odsyłajmy od razu do czubków – apelował poseł PSL.
A Mariusz Kamiński, choć zaznaczył, że "jako człowiek i chrześcijanin" nie ma wątpliwości, że słowa posła Górskiego były skandaliczne, doradził PO, by lepiej się przyjrzała się ekscesom Janusza Palikota. – On też przekraczał normy kulturowe wielokrotnie. To jest niegodne, jeśli poseł obraża prezydenta i macha sztucznym penisem - przypomniał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24