Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przedłużyła koncesję dla stacji TVN24. Przed głosowaniem podjęła jednak uchwałę dotyczącą działania podmiotów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. - To jest decyzja czysto polityczna - ocenił w czwartek w programie "Wstajesz i wiesz" w TVN24 dr Krzysztof Grzegorzewski, medioznawca z Uniwersytetu Łódzkiego. Wskazał dwa powody podjęcia takiej decyzji przez KRRiT.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przedłużyła w środę koncesję dla TVN24. Stacja czekała na to ponad półtora roku. Rzeczniczka rady Teresa Brykczyńska zaznaczyła, że przed głosowaniem rada jednogłośnie podjęła uchwałę "w sprawie podjęcia działań mających na celu uporządkowanie zasad rozpowszechniania programów radiowych i telewizji w Polsce w zakresie możliwości działania podmiotów spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego". Jak mówiła przed głosowaniem w sprawie rekoncesji, "bez tej uchwały Krajowa Rada nie będzie głosować w sprawie o koncesję". Jej treść jest zbliżona do zapisów lex TVN.
Medioznawca: to decyzja polityczna
- To jest decyzja czysto polityczna - ocenił w czwartek w programie "Wstajesz i wiesz" w TVN24 dr Krzysztof Grzegorzewski, medioznawca z Uniwersytetu Łódzkiego. Wskazał dwa powody, "dla których KRRiT zrobiła to, co zrobiła".
- Chodzi o to, i jedna z członkiń Krajowej Rady przyznała się do tego, żeby TVN nie mógł "umknąć" pod jurysdykcję holenderską, która zapewnia większą swobodę i wolność słowa, a pozostać pod jurysdykcją polską, czyli obecnej władzy. Dlatego sądzę, że państwa problemy się wcale nie skończyły. Być może nawet się zaczęły nowe - stwierdził Grzegorzewski.
Jak mówił, druga kwestia to chęć "uniknięcia postawienia sprawy na agendzie sądowej, czym zapewne skończyłoby się nieodnowienie koncesji". - Albo, z drugiej strony, uniknięcia posądzenia członków Krajowej Rady o popełnienie przestępstwa urzędniczego, zaniechania obowiązków, gdyby takiej decyzji nie podjęła - dodał ekspert.
Grzegorzewski: celem było upokorzyć TVN24
TVN24 czekała na przedłużenie koncesji równo 594 dni. - Ta zwłoka to było oczekiwanie na decyzję polityczną. To była nadzieja na to, że uda się przeprocedować to prawo (lex TVN - red.), fatalne, niezgodne z logiką systemów medialnych w cywilizowanym świecie - uznał Grzegorzewski.
Jego zdaniem cała sprawa miała na celu upokorzyć stację TVN24. - Ale tutaj władza się pomyliła - stwierdził. Jego zdaniem jednak stacja "wizerunkowo zyskała na całej tej awanturze, nawet bardzo". Widzowie, i to już widać, idą za wami - zaznaczył.
Niepokojący zapis w uchwale
Medioznawca przyznał, że w uchwale przyjętej przez KRRIT w środę jeden zapis wydaje mu się "niepokojący".
- (Mówi on), że zamierza ona zobligować premiera i ustawodawcę do zaskarżenia obecnych przepisów do Trybunału Konstytucyjnego, bo Krajowa Rada nie może tego uczynić - wskazał. Jak dodał, "oczywiście rada może uchwalać, co jej się podoba, bo ona nie jest organem ustawodawczym". - Ona ma konstytucyjnie sprawować kontrolę nad rynkiem medialnym w Polsce, pilnując elementarnych zasad na tym rynku - podkreślił.
- To, co w tym momencie jest w ustawie o radiofonii i telewizji, absolutnie nie kłóci się z tą strukturą właścicielską, którą cechuje się Grupa TVN. Ona nie jest przecież prawnie zakazana - ocenił ekspert.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24