|

Seks "na śpiocha" za pół roku w świetle prawa będzie gwałtem? "Nikt nie robi nam tutaj łaski"

Temida
Temida
Źródło: Shutterstock

- Do mojej kancelarii przyszła kiedyś klientka. Mówiła, że córka wróciła z imprezy i od kilku dni nie wychodzi z pokoju, nie je, leży cały dzień w łóżku przy opuszczonych roletach. Nie chciała powiedzieć, co się stało. Matka podejrzewała, że córkę zgwałcono - i miała rację. Nie mogłam im niestety pomóc. Sprawa byłaby od razu umorzona, bo dziewczyna nie stawiała oporu. Pomyślałam, że dosyć tego, tak po prostu nie może być. To wadliwe prawo trzeba zmienić - mówi adwokatka Danuta Wawrowska, współautorka nowelizacji prawnej definicji zgwałcenia, którą przyjęto większością 335 sejmowych głosów. 

Artykuł dostępny w subskrypcji
  • Ustawa trafiła do Senatu, we wtorek 9 lipca nowelizacją zajmowała się komisja senacka. Zdecydowała jednak o przełożeniu prac na następne posiedzenie, by mieć czas na wypracowanie dokładnych poprawek". Jest szansa, że głosowanie odbędzie się w przyszłym tygodniu.
  • Definicja zgwałcenia ma zostać poszerzona o zapis o zgodzie. Prawo musi stać również po stronie osób pokrzywdzonych, które nie krzyczały i nie broniły się. Obowiązujące zapisy skupiają się bowiem na tym, czy ofiara stawiała opór.
  • O ile wydaje się, że parlament jest za, to niektórzy prawnicy, którzy zajmują się przemocą na tle seksualnym, i aktywiści - niekoniecznie. Ich zdaniem nowy zapis niewiele wniesie, a sądy nadal będą badać to, czy osoba pokrzywdzona dostatecznie się broniła.
  • Współautorka nowelizacji mec. Danuta Wawrowska:  "Wypracowaliśmy kompromis".
Rysunek Marty Frej
Rysunek Marty Frej
Źródło: Archiwum kampanii #tylkoTakOznaczaZgodę

Iga Dzieciuchowicz: - 335. Tylu posłów i posłanek głosowało za projektem poselskim w sprawie zmiany prawnej definicji zgwałcenia. Dlaczego to prawo trzeba zmienić? 

Danuta Wawrowska, adwokatka: - W polskim Kodeksie karnym wciąż widnieje zapis definicji zgwałcenia, który ma prawie 100 lat! Zakłada on domniemanie zgody na seks. Prawo to nie stoi po stronie osób pokrzywdzonych. Od początku prowadzonego postępowania zarówno przez prokuraturę, jak i sąd  muszą one udowadniać, jak bardzo broniły się przed niechcianym stosunkiem. Jeśli nie krzyczały, nie kopały, były pod wpływem alkoholu czy narkotyków i nie mogły się aktywnie bronić, to nie było zgwałcenia. Sprawa kończyła się umorzeniem dochodzenia lub uniewinnieniem sprawcy - czyli ofiary przestępstwa zgwałcenia miały niewielkie szanse na sprawiedliwość.

Według ekspertów definicja zgwałcenia jest niewystarczająca
Według ekspertów definicja zgwałcenia jest niewystarczająca
Źródło: tvn24.pl

Nowa definicja zakłada, że jeśli nie ma zgody na stosunek seksualny, mamy do czynienia ze zgwałceniem. Eliminuje zatem domniemanie zgody, wprowadzając pojęcie autonomii seksualnej, w której tylko "tak" oznacza zgodę na zbliżenie. Takie prawo funkcjonuje już w 16 krajach europejskich, w Kanadzie i w niektórych stanach w USA.

Nowa definicja ma brzmieć: "Kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody, podlega karze pozbawienia wolności od 2 do 15 lat". Definicja poszerza się więc o zapis "w inny sposób mimo braku jej zgody".

Nie wszyscy rozumieją, że aktualny zapis zakłada domniemanie zgody na seks i to osoba pokrzywdzona musi to domniemanie obalić. W nowej definicji tego domniemania zgody już nie ma. Zapis zakłada, że tę zgodę trzeba każdorazowo wyrazić. To jest najistotniejsza zmiana.

Pojawiły się jednak krytyczne głosy wobec tej propozycji.  Wątpliwości budzi łączenie zapisu o przemocy, groźbie i podstępie z zapisem o zgodzie. Krytycy wskazują, że nowy przepis powinien być wiernym odzwierciedleniem zapisu art. 36 konwencji stambulskiej, czyli zapis powinien wprost wskazywać, że zgoda musi być  "świadoma" i "dobrowolna".

W pierwotnym projekcie proponowałyśmy następujące brzmienie: "Kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego bez wcześniejszego wyrażenia świadomej i dobrowolnej zgody przez tę osobę, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat trzech". Na ten zapis nie było jednak zgody w czasie procedowania w Komisji nadzwyczajnej do zmian w kodyfikacjach. Uwagi do projektu zgłaszali eksperci, w tym dr hab. Mikołaj Małecki i dr hab. Monika Płatek, Ministerstwo Sprawiedliwości, Rzecznik Praw Obywatelskich, organizacje pozarządowe.

Nasza aktualna propozycja jest więc efektem kompromisu. Dyskutowaliśmy o tym tygodniami. 

Nowe brzmienie prawnej definicji zgwałcenia
Nowe brzmienie prawnej definicji zgwałcenia
Źródło: tvn24.pl

Finalną propozycję brzmienia artykułów 197-199 kk została oparta na bazie ekspertyzy prof. dra hab. Włodzimierza Wróbla, autorytetu i jednocześnie przewodniczącego komisji kodyfikacyjnej prawa karnego w Ministerstwie Sprawiedliwości. W swojej opinii profesor wskazał, że termin "zgoda" zawiera w sobie immanentny warunek świadomości (bycia poinformowanym o przedmiocie zgody) oraz dobrowolności (zachowanie autonomii w procesie decyzyjnym), przywołując przy tym inne przepisy, które występują w obowiązującym Kodeksie karnym i zawierają element zgody.

Trudno nie zgodzić się z profesorem, że zgoda mogłaby być niedobrowolna lub wewnętrzna. Profesor argumentował też, że przemoc jest zawsze bez zgody, groźba i podstęp również.  To stanowisko znalazło akceptację legislatorów sejmowych, którzy nadali ostateczny kształt zapisom. Warto podkreślić w tym miejscu, że projekt w tym kształcie został pozytywnie oceniony przez Ministerstwo Sprawiedliwości, które na ostatnim, trzecim posiedzeniu komisji złożyło swoją pisemną opinię. 

Zgadzam się z tą wersją zmian przepisów, choć oczywiście chciałabym więcej.

Co jeszcze należałoby zmienić?

Zależało mi na przykład na tym, żeby kary za zgwałcenie, które widnieją w art. 198 kk i dotyczą m.in. wykorzystania bezradności osoby wynikającej z upośledzenia umysłowego, były takie same jak w art. 197. W tej chwili one się różnią. W zapisie z art. 198 widnieje kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. W art. 197 - od lat 2 do 15. Ta kwestia też była przedmiotem dyskusji z ekspertami, m.in. dr hab. Moniką Płatek, którzy podkreślali, że zaostrzenie kar uderzy w sferę seksualności osób z niepełnosprawnością intelektualną. Nie powinno tu być rozróżnienia, o czym mówi raport Grevio skierowany do państwa polskiego (to raport z 2021 r. sporządzony przez grupę ekspertów i ekspertek Rady Europy dotyczący wykonywania przez Polskę "Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej" - red.). Jak jednak wynika z opinii prof. Wróbla, ofiary gwałtu z niepełnosprawnością intelektualną czy zaburzeniami psychicznymi są objęte ochroną z art. 197 par. 1 kk, czyli nową postacią zgwałcenia. Art. 198 dotyczy innych przypadków, m.in. ułomnej zgody takiej osoby. A zatem zamierzony przez nas cel będzie osiągnięty.

Art. 198 Kodeksu karnego
Art. 198 Kodeksu karnego
Źródło: tvn24.pl

Aktywiści zajmujący się przemocą na tle seksualnym liczą jednak na to, że komisja senacka wprowadzi do tej definicji poprawki wskazujące wprost na świadomą i dobrowolną zgodę oraz zrównanie sankcji karnych.

Lewica nie będzie wnosić poprawek, o które apelują aktywiści, bo są one bezprzedmiotowe w świetle opinii ekspertów. Z jednej strony nasz projekt uznawany jest przez środowisko konserwatywne za radykalny, z drugiej słyszę, że nic nie wnosi. Oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania. W moim środowisku prawniczym też słyszałam, że nowy zapis poszkodowanym osobom nic nie da, a ja sama "się lansuję". Tymczasem wiceminister w resorcie sprawiedliwości, przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka Arkadiusz Myrcha podczas głosowania w Sejmie powiedział bardzo precyzyjnie, dlaczego ten projekt jest dobry.

Wykazał, że w nowej rzeczywistości prawnej wektor działania służb, czy to policji, prokuratury czy sądu, przesuwa się z oceny zachowania pokrzywdzonej, a więc tego, czy stawiała opór, krzyczała, na inną ocenę: na sprawdzanie tego, czy sprawca uzyskał zgodę na zbliżenie. Jeśli więc osoba poszkodowana będzie miała siniaki, zadrapania, to wiadomo, że w grę wchodzi pierwsza część dyspozycji artykułu 197, czyli zapis o przemocy czy podstępie. Jeśli nie, to nie skupiamy się na tym, jak zachowała się ofiara, a na tym, czy sprawca miał zgodę. Swoje wystąpienie zakończył pan Myrcha słowami, że seks bez zgody jest po prostu gwałtem. I właśnie o to nam chodziło.

Zmiana definicji gwałtu i różne głosy z PiS. Nie wszyscy uważają, że nowe prawo będzie złe
Źródło: Marzanna Zielińska/Fakty TVN

Nam, czyli pani i posłance Lewicy Anicie Kucharskiej-Dziedzic?

Tak, my o to zabiegałyśmy kilka lat, wynik głosowania to efekt długich, osobistych rozmów z parlamentarzystami. Katorżnicza praca. Uważam, że te 335 głosów za to ogromny sukces. Ciężko pracowałyśmy od pierwszego posiedzenia komisji do ostatniego, żeby ten projekt z autopoprawkami wszedł do Sejmu. Jestem wdzięczna pani posłance Barbarze Dolniak, przewodniczącej Komisji nadzwyczajnej do zmian w kodyfikacjach, świetnej prawniczce i sędzi, że starała się nie dopuścić do tego, by projekt wymknął się spoza ram opracowanych w moim pierwotnym projekcie. Pani przewodnicząca Dolniak zleciła jedną z opinii zewnętrznych prof. Włodzimierzowi Wróblowi, sędziemu SN, który jest niekwestionowanym autorytetem w zakresie prawa karnego i to jego opinia przesądziła o ostatecznym kształcie projektu.

335 głosów za zmianą prawnej definicji zgwałcenia
335 głosów za zmianą prawnej definicji zgwałcenia
Źródło: tvn24.pl

W Sejmie podczas głosowania padły słowa, że nowa definicja zgwałcenia to "prezent dla bezwzględnych i mściwych kobiet". Wypowiedział je poseł Grzegorz Lorek z PiS. Czego mężczyźni się boją?

Fałszywych oskarżeń. Pytania o nie pojawiały się zresztą we wszystkich krajach, w których te zmiany były wprowadzane.

Po pierwsze, polskie prawo przewiduje odpowiedzialność karną za fałszywe zawiadomienie o przestępstwie na podstawie art. 238 kk. Ta droga jest zawsze otwarta. I nie dotyczy to tylko fałszywego oskarżenia o przestępstwo na tle seksualnym. Druga strona ma także prawo żądać oczyszczenia swojego imienia poprzez proces karny lub cywilne naruszenie dóbr osobistych z artykułu 23 Kodeksu cywilnego.

lorek
Lorek (PiS) o zmianie definicji gwałtu: nowe prawo to czysta demagogia, prezent dla bezwzględnych i mściwych kobiet
Źródło: TVN24

Po drugie, zgwałcenie to najbardziej dotkliwe przestępstwo przeciwko autonomii człowieka. Jest to zamach na dwa dobra chronione prawem, ponieważ pozostawia ślady nie tylko na ciele ofiary, ale przede wszystkim w psychice. Życie osoby pokrzywdzonej gwałtem nigdy już nie jest takie same. Nie jestem psychologiem, ale przez wiele lat byłam prokuratorką. Osoby dotknięte tym przestępstwem zachowują się w podobny sposób, ich trauma wyświetla się w ciele, w sposobie mówienia, reakcjach, gdy muszą opowiedzieć o szczegółach. Tego nie da się zagrać czy udawać. Psychologowie zazwyczaj mówią o trzech fazach, przez jakie przechodzi ofiara gwałtu po traumatycznym przeżyciu. Pierwsza - to faza szoku i odrętwienia. Trwa od kilku godzin do kilku tygodni. Ofiara gwałtu jest przerażona, nie może uwierzyć w to, co się stało. Odczuwa też strach przed sprawcą. Boi się reakcji otoczenia i unika zwierzeń. Wini sama siebie za to, co się stało. Niektóre kobiety w tym czasie są spokojne lub wręcz beztroskie, jakby nic się nie stało. Jak mówią specjaliści, to obrona przed traumą i wypieranie tragicznych obrazów z przeszłości.

Po szoku i odrętwieniu następuje faza druga - faza dezorientacji. Pojawiają się stany lękowe, depresyjne, narasta niepewność. Życie ofiary staje się koszmarem. Osiemdziesiąt procent ofiar gwałtu cierpi na zespół stresu pourazowego (PTSD). Jedne z jego objawów to natarczywe wspomnienia, powracające koszmarne sny, unikanie sytuacji, które przypominają o dramacie, utrata zainteresowania pracą lub szkołą, przesadna reakcja na bodźce i uczucie obojętności. 
Adw. Danuta Wawrowska

Zgodnie z przepisami dotyczącymi standardów przesłuchania ofiar przestępstwa zgwałcenia, które zostały wprowadzone w 2014 roku w wyniku implementacji dyrektywy UE, każda osoba pokrzywdzona jest przesłuchiwana na posiedzeniu sądu tylko raz w obecności psychologa z udziałem pełnomocnika i prokuratora, zaś obraz z przesłuchania zostaje nagrany. Fakt, jak bardzo gwałt krzywdzi osobę poszkodowaną, jest nie do ukrycia. Specjaliści nie mają problemu, by ocenić wiarygodność takich zeznań. Po wejściu w życie nowej definicji zgwałcenia do organów prowadzących postępowanie będzie należeć ustalenie, czy zgoda była, czy jej nie było. Sędziowie mają wiedzę o tym, jak należy przesłuchiwać osobę pokrzywdzoną zgłaszającą gwałt - wiedzą, jak należy formułować pytania klucze. Mężczyźni, którzy nie mają nic na sumieniu, nie muszą się obawiać. W krajach, w których wprowadzono definicję zgwałcenia opartą na zgodzie, nie odnotowano wzrostu fałszywych pomówień.

plansza 5.jpg
plansza 5.jpg

"Lewica zaproponowała brak domniemania niewinności w sprawach o gwałt. Mężczyzna musiałby udowodnić swoją niewinność. Ciekawe jak? To jest prosta droga do złamania życia tysiącom mężczyzn. Czyste barbarzyństwo, na które nie ma miejsca w cywilizowanym systemie prawnym" - pisał na portalu X Sławomir Mentzen z Konfederacji. Ten argument często pojawia się w dyskusjach na temat przestępstwa zgwałcenia, są głosy, że domniemanie niewinności zamieni się w "domniemanie winy". Czy to oznacza, że ciężar dowodu będzie spoczywać na oskarżonym i naruszy to zasadę domniemania niewinności?

Dwa razy nie! W sytuacji procesowej podejrzanego/oskarżonego nic się nie zmieni. To do organów ścigania w śledztwie, a następnie w postępowaniu sądowym będzie należał obowiązek ustalenia, jakie było rzeczywiste działanie sprawcy oraz czy istniała zgoda na dane zachowanie seksualne.

Domniemanie niewinności to termin z prawa procesowego
Domniemanie niewinności to termin z prawa procesowego
Źródło: tvn24.pl

Domniemanie niewinności to termin z prawa procesowego, który dotyczy osoby podejrzanej lub oskarżonej o dane przestępstwo. Oznacza, że podejrzany lub oskarżony jest niewinny do momentu udowodnienia mu winy. Domniemanie niewinności jest, było i będzie, bo to jest konstytucyjna zasada. Jest to prawo człowieka zawarte w katalogu karty praw podstawowych. Nie można tego zmienić. Większość osób nie wie jednak, czym jest domniemanie niewinności i interpretuje ten termin błędnie.

I są zaskoczeni, że zasadą domniemania niewinności był też objęty zabójca prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, choć przecież wszyscy widzieli na własne oczy, kto zabił.

Dobry przykład. Wszyscy widzieli, kto zabił, ale domniemujemy, że jest niewinny. W świetle prawa do momentu udowodnienia mu winy, a jednym z dowodów jest przecież telewizyjne nagranie, był traktowany jako osoba niewinna. Choć wiemy, że to on dokonał zabójstwa, człowiek ten został uznany za winnego dopiero w wyniku wydania prawomocnego wyroku.

W krajach skandynawskich powstała aplikacja "IConsent", w której obie strony mogą wyrazić zgodę na seks. Aplikacja spotkała się z krytyką, bo przecież w trakcie zbliżenia może być sytuacja, że osoba nie będzie chciała kontynuować stosunku i wycofa swoją zgodę. Skoro nowe prawo to dobra zmiana, to dlaczego ludzie na różne sposoby próbują się zabezpieczać?

Według mnie to są didaskalia. Zastanawia mnie też coś innego: czy osoby, które boją się zapisu o zgodzie, uprawiają teraz seks mimo braku tej zgody? Dlaczego w świetle obowiązującego prawa nie boją się fałszywych oskarżeń? Codziennie w Polsce jest gwałconych 30 osób, w tym mężczyźni, choć zdecydowanie rzadziej. Jedna na 10 osób zgłasza ten fakt policji, a tylko cztery kończą się skierowaniem sprawy do sądu. To bardzo mało. Dlaczego? Dlatego że nie każda z tych osób może wykazać, że się broniła w sposób widoczny i że sprawca przełamał jej opór, bo głównie na tym to polega, że sprawca przełamuje opór ofiary. Tak dzisiaj jest penalizowane przestępstwo zgwałcenia. W związku z tym poszerzenie definicji o zapis dotyczący zgody skutkuje tym, że wszystkie osoby, które nie krzyczały, nie broniły się, również będą objęte ochroną prawną jako ofiary przestępstwa zgwałcenia.

Do tego wiemy już, że w sytuacji napaści na tle seksualnym osoby poszkodowane mogą doznać paraliżu, tak zwanej reakcji zamrożenia i nie bronią się aktywnie, nie mają więc śladów przemocy. Teraz takie sprawy są umarzane. Ale proszę też pamiętać, że nikt nikomu nie robi tutaj łaski. Musieliśmy dostosować te liczące ponad 100 lat zapisy Kodeksu karnego do wymogów współczesności, podpisanych przez Polskę aktów prawa międzynarodowego w tym konwencji stambulskiej. Mówi ona o tym, że do gwałtu dochodzi zawsze, gdy zabrakło świadomej i dobrowolnej zgody na każdy kontakt seksualny. Już od października ubiegłego roku jesteśmy jako kraj UE stroną konwencji stambulskiej, a w pierwszym kwartale tego roku konwencja stambulska została przyjęta przez Parlament Unii Europejskiej.

Art. 36 konwencji stambulskiej: seks bez swobodnie wyrażonej zgody to gwałt
Art. 36 konwencji stambulskiej: seks bez swobodnie wyrażonej zgody to gwałt
Źródło: tvn24.pl

Dlaczego pani tak bardzo zależało akurat na zmianach w prawnej definicji zgwałcenia?

Do mojej kancelarii przyszła kiedyś matka nastoletniej dziewczyny. Mówiła, że córka wróciła z imprezy i od kilku dni nie wychodzi z pokoju, nie je, leży cały dzień w łóżku przy opuszczonych roletach. Była to świeżo upieczona maturzystka. Nie chciała powiedzieć, co się stało. Matka podejrzewała, że córka, jak to się wyraziła, została "skrzywdzona seksualnie". W końcu córka zdecydowała się na szczerą rozmowę z mamą, okazało się, że została zgwałcona. Bardzo się obwiniała, bo tamtego wieczoru piła alkohol. Rozmawiałam długo z dziewczyną i jej mamą, poprosiłam o zabezpieczenie ubrań. Niestety dziewczyna od razu wzięła prysznic, a wszystkie ubrania wyrzuciła. Chciała po prostu o tym zapomnieć. W przeszłości byłam prokuratorką, znałam prawo karne i wiedziałam, jakimi narzędziami posługuje się prokuratura. I nie mogłam im pomóc. Starałam się znaleźć jakiś element, który by pozwolił na złożenie zawiadomienia i skuteczne podjęcie przez organy ścigania postępowania. Nie mogłam tego zrobić, bo nie mogłam wykazać, że pokrzywdzona stawiała opór. Później miałam jeszcze kilka podobnych historii klientek. Pomyślałam, że dosyć tego, tak po prostu nie może być. Prawnicy są po to, by wadliwe prawo zmieniać.

Ostatnio usłyszałam taką historię. Chłopak z dziewczyną są razem od trzech lat. Po imprezie on namawia ją do seksu, wkłada rękę w majtki. Ona kilka razy mówi "nie", chce iść spać. Po jakimś czasie budzi się z jego palcami w pochwie. Wyskakuje z łóżka, ma do niego pretensje, że przekroczył jej granice. On tłumaczy, że myślał, że tylko się droczyła, że przebudzi się i będzie chętna na seks. Czy to był gwałt?

To był gwałt.

Nie było śladów walki, chociaż wyraźnie mówiła "nie".

Palce włożone do pochwy bez zgody są gwałtem, są przecież niechcianą i nieakceptowalną penetracją. Choć dziś, na gruncie obowiązującego prawa, nie są objęte ściganiem karnym. Już wie pani, dlaczego są mężczyźni, którzy nie chcą tej zmiany. Bo za pół roku, po uchwaleniu nowego prawa, takie zdarzenie będzie kwalifikowane jako gwałt.
Adw. Danuta Wawrowska

Tak samo jak seks "na śpiocha", gdzie kobieta budzi się, a partner ją penetruje. Osoba pokrzywdzona nie wyraziła świadomej zgody, więc jest to gwałt. Bo tylko "tak" oznacza zgodę. Bardzo liczę na to, że prezydent podpisze te zmiany, jeśli przejdą procedurę w Senacie.  

Trudno było przekonać do tych zmian polityków?

Trudno. Wiadomo było, że wielu mężczyzn nie będzie chciało tych zmian, bo od pokoleń mają stereotypowe postrzeganie problemu przemocy seksualnej. Najważniejsza jest edukacja i odpowiednio przygotowana kampania społeczna.  Dzięki grafice artystki Marty Frej, która narysowała i podarowała nam swoje trzy memy związane tematyką autonomii seksualnej, mogłam te zwizualizowane sytuacje wykorzystać do prowadzonych szkoleń.

Rysunek artystki Marty Frej dla kampanii #tylkoTakOznaczaZgodę
Rysunek artystki Marty Frej dla kampanii #tylkoTakOznaczaZgodę
Źródło: Archiwum kampanii #tylkoTakOznaczaZgodę

Zaczęłam od młodzieży - prowadziłam warsztaty o konieczności zmiany definicji zgwałcenia w polskim prawie. Promowałam projekt w mediach społecznościowych, byłam zapraszana do szkół, spotykałam się ze studentami. Wykorzystywałam wszystkie możliwe okazje, by promować projektowaną zmianę. Od lat uczestniczę wraz z adwokatami na Pola’and Rocku, gdzie w ramach Akademii Sztuk Przepięknych odbywają się debaty na różne tematy. Tam również prowadziłam warsztaty, na które przychodziło mnóstwo ludzi. Dla młodych ludzi z pokolenia Zet tylko seks za zgodą jest OK i w większości byli zdziwieni, że może być inaczej. Dla nich jest oczywiste, że tylko "tak" oznacza zgodę. Inaczej w pokoleniu nieco starszych, którzy z kolei często byli zdziwieni, że w wielu krajach Europy różne sytuacje są kwalifikowane jako przestępstwo zgwałcenia. Pamiętam 40-latka, który popłakał się w trakcie warsztatów, bo w emocjonalnej rozmowie wyznał mi, że nie miał świadomości, że czasami krzywdził swoją żonę. Przyznał, że przymuszał ją do seksu.

Wraz z posłanką Anitą Kucharska Dziedzic i prywatnie moją przyjaciółką ustalałyśmy strategię, aby dotrzeć z naszą kampanią na rzecz zmiany definicji zgwałcenia do jak największego kręgu osób. Tę kampanię robiłyśmy niemal chałupniczo, przy wsparciu aktywistek i artystek. Miałyśmy wsparcie finansowe z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, dzięki któremu nagrałyśmy spot #tylkoTakOznaczaZgodę z udziałem znanych osób m.in. Jolanty Kwaśniewskiej, Magdy Mołek, Magdaleny Środy, Joanny Piotrowskiej i Adama Bodnara.

Film był wyświetlany w kinach przed filmami na Festiwalu WatchDog , a także LGBT Film Festiwal w jednym z warszawskich kin i kilku w Polsce.

Czy zmiana oznacza, że do odpowiedzialności będzie można też pociągnąć mężów za tak zwany gwałt małżeński?

Gwałt małżeński uregulowany jest dotychczas w art. 199 kk, który mówi: "Kto, przez nadużycie stosunku zależności lub wykorzystanie krytycznego położenia, doprowadza inną osobę do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".

Czy po zmianach będzie można skarżyć gwałcących mężów z art. 197? Wtedy kara byłaby wyższa, od 2 do 15 lat pozbawienia wolności.

Zapis art. 199 kk odnosi się do różnych sytuacji, nie tylko żony, w których zachowana jest ograniczona autonomia ofiary w zakresie decydowania o podejmowaniu kontaktów seksualnych. Jednak i w tym przypadku, jeżeli "krytyczne położenie" lub "stosunek zależności" będzie w takim nasileniu, że spowoduje po stronie ofiary brak możliwości rozpoznania znaczenia czynu lub pokierowania swoim postepowaniem, to w grę wejdzie odpowiedzialność karna z art. 197 par. 1a kk, czyli w takich samych granicach jak za gwałt z art. 197 - od 2 do 15 lat. W przypadku zaś, gdy taka osoba nie wyrazi zgody na kontakt seksualny, a sprawca mimo to do takiego kontaktu doprowadzi, spełnione będą znamiona przestępstwa z art. 197 par. 1 kk lub 197 par. 3 kk w nowym brzmieniu. Czyli sankcja będzie w granicach od 2 do 15 lat.

Rysunek Marty Frej
Rysunek Marty Frej
Źródło: Archiwum kampanii #tylkoTakOznaczaZgodę

Wcześniej doprowadziła pani do zmian w prawie dotyczącym alimentów, a później w prawie dotyczącym przemocy w rodzinie.

W 2017 roku udało się zmienić Kodeks karny w części dotyczącej skutecznego ścigania za przestępstwo niealimentacji.  A zaczęło się od tego, że w 2014 roku, jako przedstawicielka Kongresu Kobiet, zostałam zaproszona do Ministerstwa Sprawiedliwości na konsultacje społeczne w sprawie alimentów. W spotkaniu tym brały udział również samodzielne matki, które pisały o nieskuteczności prawa dotyczącego egzekucji alimentów i żądały poprawy sytuacji. W listach i petycjach wskazywały, że nie mogą w żaden sposób wyegzekwować od ojców alimentów, pracodawcy płacą im pod stołem, komornicy nie mogą dokonać egzekucji. Jako praktyczka wiedziałam, że jedną z przyczyn jest zupełnie nieskuteczny zapis 209 Kodeksu karnego, który mówił o dwóch przesłankach: uporczywym i złośliwym uchylaniu się od obowiązku alimentacyjnego.

Te przesłanki sprawiały, że rodzic niepłacący alimentów był w zasadzie bezkarny. Mógł raz na jakiś czas wpłacić niewielką kwotę, by uniknąć odpowiedzialności. Budziło to ogromną frustrację uprawnionych do alimentów, ale też pełnomocników, którzy byli bezradni, bo nie mogli pomóc swoim klientkom. Chciałam doprowadzić do zmiany tego artykułu. 
Adwokatka Danuta Wawrowska

Prowadziła pani takie sprawy?

Często. Moje klientki wygrywały wysokie alimenty, ale co z tego? Te wyroki mogły sobie oprawić w ramkę. Zastanawiałam się, co trzeba zrobić, żeby to prawo działało. Przygotowałam projekt zmian, potem wybory wygrał PiS. Skorzystałam z nowych regulacji ustawy o petycjach, przygotowałam treść petycji i załączniki do zbierania podpisów. W akcję zbierania podpisów włączyły się zsieciowane poprzez Kongres Kobiet pełnomocniczki regionalne w całej Polsce, a także samodzielne mamy poznane wcześniej w ministerstwie. Wymyśliłam hasło: "Podaruj dzieciom swój podpis". Był koniec listopada i te podpisy zbierałyśmy w galeriach i marketach w okresie przedświątecznym. Ludzie się dziwili, że nic nie muszą dać, a jedynie podpis na święta dla tych, którzy nie dostają alimentów. W ciągu dwóch tygodni zebrałyśmy 10 tys. podpisów, a ja wraz z jedną z mam, późniejszą prezeską stowarzyszenia Alimenty To Nie Prezenty, pojechałam do ówczesnej minister rodziny Elżbiety Rafalskiej powiedzieć "sprawdzam". Bo przecież polityka rodzinna była oczkiem w głowie poprzedniego rządu.

I jaka była reakcja?

Pojechałam tam z kilkoma innymi kobietami, samotnymi mamami. Zapakowałyśmy podpisy w kartony i uroczyście je wręczyłyśmy. Minister Rafalska przyznała, że nie wiedziała, że niealimentacja stanowi tak ogromny problem społeczny, że ponad milion dzieci nie otrzymuje alimentów, a kwota zaległości alimentacyjnych tylko z funduszu wynosiła wówczas prawie 5 miliardów złotych. I to była połowa kwoty, którą oni jako rząd przeznaczyli na wypłatę 500+. Te liczby zrobiły na niej wrażenie. Obiecała, że wdroży prace zmieniające art. 209, ale sprawa utknęła. Wraz z mamami założyłyśmy stowarzyszenie Alimenty To Nie Prezenty, współpracowałyśmy z Adamem Bodnarem, który powołał w tej sprawie komisję. I pewnego dnia w styczniu 2017 roku Zbigniew Ziobro na konferencji prasowej powiedział, że przystępują do prac nad ściganiem dłużników alimentacyjnych i będą zmieniać Kodeks karny. I wtedy zostałam konsultantką, czyli opiniowałam mój własny projekt.

A chwalił się nim jak własnym Zbigniew Ziobro.

Tak, ale dla nas liczyła się skuteczność, alimenciarze są i na prawicy, i na lewicy, więc dla nas nie miało to znaczenia. Robiłyśmy to dla dzieci, bo dziecko tu było najważniejsze. Spotkali się z nami jeszcze dwa razy, bo mówiłyśmy, że nie chcemy dłużników wsadzać do więzienia, a żądamy eliminacji tych dwóch przesłanek. I jednocześnie chcemy, żeby były zmienione przepisy Kodeksu postępowania karnego i Kodeksu karnego. A więc by obrożę elektroniczną można było zakładać przy karze już od roku pozbawienia wolności. 1 czerwca 2017 roku przepis mówiący o tym, że kto nie płaci alimentów przez trzy miesiące, może trafić do więzienia na rok, zaczął obowiązywać. Ekspresowe tempo! Ściągalność alimentów się poprawiła, pamiętam, że nawet pewien prezes dużej firmy, który miał dług wynoszący aż 100 tys. zł, nagle znalazł całą zaległą kwotę na spłacenie długu alimentacyjnego.

plansza 7.jpg
plansza 7.jpg

Potem wraz z Anitą Kucharską-Dziedzic wywalczyła pani zmianę w ustawie o policji (art. 15aaa), dotyczącą izolacji sprawcy przemocy. Zgodnie z nią policjant "ma prawo wydać wobec osoby stosującej przemoc domową w rozumieniu przepisów ustawy o przeciwdziałaniu przemocy domowej, stwarzającej zagrożenie dla życia lub zdrowia osoby doznającej tej przemocy, zakaz zbliżania się na wyrażoną w metrach odległość lub zakaz kontaktowania się". 

Ten projekt leżał w zamrażarce sejmowej, Anita włożyła wiele wysiłku w to, by ktokolwiek na to spojrzał. Wiedziała, że ta zmiana jest bardzo ważna, bo prowadziła w Zielonej Górze stowarzyszenie Baba, które oferuje wsparcie dla osób z doświadczeniem przemocy domowej. Za każdym razem słyszała, że izolacja sprawcy to łamanie konstytucji, że będziemy wyrzucać ludzi z własnego domu.

Sprawca przemocy domowej może dostać zakaz zbliżania się do bliskich na wyrażoną w metrach odległość
Sprawca przemocy domowej może dostać zakaz zbliżania się do bliskich na wyrażoną w metrach odległość
Źródło: tvn24.pl

Pisałam opinie, by obalić każdy taki zarzut, a Anicie udało się w końcu wywalczyć, by projekt ten był projektem rządowym. Obie byłyśmy konsultantkami i to była pozytywistyczna praca. Trzeba było przekonać kluby opozycyjne, że to jest ważne i powinni za tym głosować. Zmiana weszła w życie w 2023 roku. Proszę zauważyć, że przy tych naszych projektach jest zawsze większość ponadpartyjna. Co to oznacza? Że najważniejsze są rozmowy, nie spory polityczne, że powinniśmy zajmować się tym, do czego Sejm jest powołany - tworzeniem dobrego prawa. Także dumna jestem, bo te wszystkie trzy ustawy, które były przeprocedowane, przeszły głosami większości.

Kiedy pani zdecydowała, że zostanie prawniczką?

To było moje marzenie od dziecka. Jestem umysłem ścisłym, chodziłam do klasy mat-fiz. Miałam logikę, rachunek prawdopodobieństwa. Byłam nawet laureatką ogólnopolskiej olimpiady chemicznej. Ale co mogłabym robić po chemii? Być nauczycielką, a tego nie chciałam. Raz na lekcję wychowawczą do szkoły zaproszono prokuratora. I już wiedziałam, co chcę w życiu robić. Poszłam na studia prawnicze do Poznania, miałam wspaniałą grupę i wybitnych profesorów. Po skończeniu studiów zaczęłam pracę w Słupsku na stanowisku prokuratorki. Po paru latach zrezygnowałam.

Dlaczego?

Z powodu dyskryminacji. Jako kobieta dostawałam najwięcej pracy, wysyłano mnie na delegacje, gdy w domu miałam malutkie dzieci. Gdy poszłam do przełożonego powiedzieć, że moje prawa pracownicze są łamane, byłam szykanowana w inny sposób, np. poprzez pozbawianie gratyfikacji finansowych czy wyróżnień. Koledzy prokuratorzy mnie wspierali, ale przełożeni za mną nie przepadali. Byłam ich zdaniem bezczelna i pyskata. Założyłam własną kancelarię i to jest mój żywioł.

Na rzecz zmian ustawodawczych pracuje pani pro bono i tak się składa, że są to zawsze sprawy ważne dla kobiet.

Bo jestem feministką i będą walczyć o nasze sprawy i realizację naszych praw, które przecież gwarantuje nam konstytucja. Zależy mi po prostu na tym, by mężczyźni zrozumieli, że chcemy tak samo jak oni uczestniczyć w każdej sferze życia. Równe prawa to coś, z czego jestem zbudowana i w czym dorastałam. Moi rodzice mieli dwoje dzieci, brata i mnie. Traktowani byliśmy równo. Mój ojciec, wspaniały człowiek, zawsze mnie wspierał. Wychował nas w poczuciu godności i własnej wartości, bez względu na płeć. Jestem przekonana, że kiedy ma się taki zawód jak mój, nie można być egoistą. Musimy się dzielić naszą wiedzą. To jest misja, która obliguje nas do tego, by to demokratyczne społeczeństwo uczynić lepszym.

Czym pani się teraz zajmie?

Wracam do sprawy alimentów. Chciałabym, by wprowadzono ustawę o tzw. alimentach natychmiastowych, które miałyby być rewaloryzowane. Ich wysokość ma być zależna od minimalnego wynagrodzenia za pracę i liczby dzieci w rodzinie. Ustawa jest już gotowa.

Adwokatka Danuta Wawrowska
Adwokatka Danuta Wawrowska
Źródło: fot. Tomasz Słupski

Danuta Wawrowska - adwokatka Pomorskiej Izby Adwokackiej w Gdańsku, prowadzi kancelarię adwokacką w Gdańsku i w Ustce. Laureatka wielu nagród, m.in. Forbes Woman & Fundacja Women in Law (2021 r.) czy odznaki honorowej Rzecznika Praw Obywatelskich za Zasługi dla Ochrony Praw Człowieka w (2020 r.). Jest też asystentką społeczną posłanki na Sejm RP, członkinią Zespołu do Spraw Kobiet przy Naczelnej Radzie Adwokackiej, a także Rady Programowej Kongresu Kobiet w Warszawie oraz Fundacji "Ogólnopolski Strajk Kobiet".

Ustawa trafiła do Senatu, we wtorek 9 lipca nowelizacją zajmowała się komisja senacka. Zdecydowała jednak o przełożeniu prac na następne posiedzenie, by mieć czas na wypracowanie dokładnych poprawek". Jest szansa, że głosowanie odbędzie się w przyszłym tygodniu.

Definicja zgwałcenia ma zostać poszerzona o zapis o zgodzie. Prawo musi stać również po stronie osób pokrzywdzonych, które nie krzyczały i nie broniły się. Obowiązujące zapisy skupiają się bowiem na tym, czy ofiara stawiała opór.

O ile wydaje się, że parlament jest za, to niektórzy prawnicy, którzy zajmują się przemocą na tle seksualnym, i aktywiści - niekoniecznie. Ich zdaniem nowy zapis niewiele wniesie, a sądy nadal będą badać to, czy osoba pokrzywdzona dostatecznie się broniła.

Współautorka nowelizacji mec. Danuta Wawrowska:  "Wypracowaliśmy kompromis".

Czytaj także: