- Oczekuję - zwłaszcza od strony związkowej, społecznej, kolejarskiej - współpracy przy projekcie zmian na kolei. Nie przeszkadzania a wspierania. I liczę, że to wsparcie, niezależnie od różnego rodzaju pohukiwania i prężenia muskułów, koniec końców będzie - tak minister transportu Sławomir Nowak odpowiada na zarzuty związkowców, że nie realizuje swoich obietnic, czym "prowokuje do strajku na kolei".
O prowokowaniu kolejarzy do strajku poprzez nie wywiązywanie się m.in. z 10-punktowego planu poprawy bezpieczeństwa na kolei mówił szef Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek.
Sławomir Nowak w programie "Jeden na Jeden" w TVN24 ostro odpowiedział związkowcowi. - Bardzo łatwo wychodzi mu formułowanie publicystycznych, złotoustych tez, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Chciałbym, żeby się przyłożył do współpracy, a nie przeszkadzał w zmianach - powtarzał minister. Podkreślał też, że każdy z 10-punktowego planu jest realizowany "i do rozliczenia".
Whisky czy święty spokój? Nic z tego
Mimo sporu - nie tylko w kwestii bezpieczeństwa na kolei - Nowak "nie ma wrażenia" żeby dziś między nim a związkowcami było duże napięcie. Pytany o to, jakiego prezentu życzyłby sobie zatem od kolejarzy w swoje 38 urodziny, minister odparł, że żadnego z trzech wymienionych przez prowadzącego (mógł wybrać między kwiatami, butelką whisky i świętym spokojem).
- Kwiaty są dla kobiet, whisky nie piję, a święty spokój jest charakterystyczny dla innych miejsc a nie dla kolei. Ja oczekuję - i to nie jest kwestia życzeń (...) - zwłaszcza od strony związkowej, społecznej, kolejarskiej - współpracy przy projekcie zmian na kolei, nie przeszkadzania a wspierania - mówił Nowak. Jak dodał, "liczy, że to wsparcie koniec końców będzie" - Niezależnie od różnego rodzaju pohukiwania i prężenia muskułów - podkreślał. Jak dodał, chciałby aby efektem proponowanych przez niego zmian były między innymi "koleje nastawione na pasażera a nie na związkowców".
Kończąc wątek zarzutów płynących pod adresem Nowaka z ust szef związku zawodowego maszynistów, minister stwierdził, że "on nie jest od tego, żeby formułować złotouste tezy w tabloidach", tylko "jest od tego, by robotę wykonywać". - I chciałbym żeby po stronie partnerów społecznych - zwłaszcza związkowców - też tak było - powtórzył.
Pytany o to, jakiego prezentu życzyłby sobie zatem od kolejarzy w swoje 38 urodziny, minister odparł, że żadnego z trzech wymienionych przez prowadzącego - Nowak mógł wybrać między kwiatami, butelką whisky a świętym spokojem. - Kwiaty są dla kobiet, whisky nie piję a święty spokój jest charakterystyczny dla innych miejsc a nie dla kolei. Ja oczekuję - i to nie jest kwestia życzeń (...) - zwłaszcza od strony związkowej, społecznej, kolejarskiej współpracy przy projekcie zmian na kolei, nie przeszkadzania a wspierania. Liczę, że to wsparcie koniec końców będzie, niezależnie od różnego rodzaju pohukiwania i prężenia muskułów - podkreślał polityk PO. Jak dodał, chciałby aby efektem tych zmian były między innymi "koleje nastawione na pasażera a nie na związkowców".
"25 mln zł na utrzymanie związków to chyba sporo"
W czasie rozmowy padło też pytanie, czy strajk na kolei w najbliższych tygodniach jest realny. Minister przyznał, że "tak", ale w tym samym zdaniu dodał: - Jeśli mnie pan pyta o strajk na kolei (...) to ja zapytam związkowców, kto organizuje referendum strajkowe - ja czy oni? (...) Niech pan zapyta przewodniczącego Miętka jaki jest tytuł referendum strajkowego. Czy dotyczy bezpieczeństwa, czy podwyżki o 720 zł?
Kolejne zarzuty, tym razem o wysokość zarobków kadry zarządzającej PKP, Nowak również odpierał z dużą energią. Przy okazji po raz kolejny uderzał w związkowców. - Kolej to bardzo bogata firma. (...) Związkowcy też zarabiają nieźle, więcej niż 10 proc. tego, co kadra zarządzająca. Rozumiem, że to kole w oczy, ale 25 mln zł na utrzymanie związków zawodowych w grupie PKP to całkiem sporo - oceniał.
- Mam pytanie do związkowców: czy też chcą przejść na kontrakty, tak jak jest to w przypadku prezesa PKP Jakuba Karnowskiego? - dodawał minister.
Nowak nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, czy to prawda, że kierowca prezesa PKP zarabia więcej niż wiceminister odpowiedzialny za nadzorowanie kolei. - Chętnie zapytam, aczkolwiek nie jestem od weryfikowania zarobków, tak jak nie zajmuje się dochodami związków zawodowych, bo to jest ich sprawa. Choć pewna przejrzystość w tym obszarze by się przydała - wskazywał. Jak zaznaczył "ma poważniejsze problemy", niż weryfikowanie pensji. - Chodzi mi o to, żeby zmieniać koleje w odpowiednią stronę, żeby wreszcie ruszyć ten pociąg. Żałuję, że nie zawsze znajduję partnerów.
Z Gdańska do Warszawy w 2,5 h. Kiedy? W 2014 r.
Minister zdementował natomiast informacje jakoby PKP miało zapłacić jednej z firm konsultingowych 10 mln zł, która miała proponować by dyspozytorzy obowiązkowo w przypadku opóźnienia pociągu opowiadali podróżnym oczekującym na pociąg dowcipy. - Od początku do końca nieprawda. To bzdura - zapewnił Nowak.
W jego ocenie pieniądze na kolei "są dobrze wydawane". Zadeklarował, że do 2015 roku na inwestycje na kolei państwo wyda 30 mld zł. - Chodzi o modernizację i rewitalizację. Nie planujemy budowy nowych odcinków oprócz łącznicy koło Krakowa żeby skrócić czas dojazdu do Zakopanego - wyjaśnił.
Inwestycje, o których mowa mają przynieść efekt w postaci zwiększenia prędkości pociągów. - Tak żeby z Wrocławia do Warszawy dojechać w 3,5 godziny. I to zrobimy do 2014 roku. Wtedy też na odcinku między Gdańskiem, Warszawą a Katowicami również pojedziemy z prędkością 200 km na godzinę. Podróż z Gdańska do Warszawy zajmie 2,5 godziny a z Warszawy do Krakowa w 2 godziny. (...) Te prędkości będą wyraźnie przyrastały - zapewniał.
Autor: ŁOs//gak / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24