Bez słowa "tudzież", bez przymiotników i powtórzeń. Z okazji Narodowego Czytania "Przedwiośnie" zostanie przygotowane w nowej zredagowanej adaptacji, którą przeczyta prezydent Andrzej Duda. - Są rzeczy, których się nie robi. Nie poprawia się klasyków - ocenił historyk literatury, profesor Andrzej Mencwel. - Skracanie tekstu, który potwierdził swoją wybitność przez stulecia, jest niemoralne - dodał Irek Grin z Wrocławskiego Domu Literatury. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Skrócone o jedną trzecią dzieło Stefana Żeromskiego będzie promować czytelnictwo. Bo właśnie taki cel przyświeca zainaugurowanej sześć lat temu prezydenckiej akcji Narodowe Czytanie.
"Nie poprawia się klasyków"
- Są rzeczy, których się nie robi. W żadnym razie. To znaczy, nie poprawia się klasyków - podkreślał profesor Andrzej Mencwel, historyk literatury.
- Skracanie jakiegokolwiek tekstu, który potwierdził swoją wybitność przez stulecia jest niemoralne - ocenił natomiast Irek Grin z Wrocławskiego Domu Literatury.
Autor adaptacji - w dostępnym na stronie Kancelarii Prezydenta nagraniu - tłumaczy, co i dlaczego z "Przedwiośnia" Stefana Żeromskiego zniknęło.
- Skreślałem słowo "tudzież", powtarzające się bliskoznaczne przymiotniki - autor używał 2-3 przymiotników - mówił autor adaptacji "Przedwiośnia" Andrzej Dobosz.
Wyrzucenie jednego słowa zmienia sens całego zdania
Te przymiotniki są potrzebne, to styl wielkiego autora - odpowiedzieli z kolei eksperci, podając przykłady, w których wyrzucenie jednego słowa zmienia sens całego zdania.
- "Gdy potomek lekkomyślnego a wspaniałego dziada był ubogi jak mysz kościelna". I słowo "lekkomyślny" zostało usunięte. Zostaje nam: "gdy potomek wspaniałego dziada był ubogi jak mysz kościelna". To co się wydarzyło? Jeśli jego dziad był taki wspaniały, a on jest już ubogi - wskazała doktor Magdalena Piekara z Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Śląskiego.
- Ja odnoszę wrażenie, jakby ta adaptacja była robiona z zamkniętymi oczami: "tu skreślimy, tam skreślimy" - wtórował jej Irek Grin.
Niektóre wielokrotnie złożone zdania maksymalnie uproszczono, z innych zniknęły określenia rzadko dziś spotykane. Zdaniem profesora Mencwela, takie uwspółcześnienie Żeromskiego było niewskazane.
- Trudno sobie wyobrazić, że ktokolwiek poprawi zdanie Kochanowskiego: "serce roście, patrząc na te czasy", ponieważ w dzisiejszej polszczyźnie nie wiadomo, co znaczy "roście". Musimy się domyślać - mówił Andrzej Mencwel.
"Przedwiośnie" wzbudziło najwięcej kontrowersji
"Przedwiośnie" nie jest pierwszą w ramach Narodowego Czytania zaadaptowaną książką. Wcześniej skracano "Potop", "Lalkę" i "Quo Vadis", ale dopiero przerobiony Żeromski wzbudził aż takie kontrowersje.
- Nie wolno dokonywać takich operacji na utworach klasycznych. Zwłaszcza wtedy, kiedy to odbywa się pod auspicjami prezydenta Rzeczypospolitej i kiedy to się nazywa Narodowe Czytanie. Nie zmieniamy języka - argumentował Mencwel.
Kancelaria Prezydenta w opublikowanym we wtorek oświadczeniu podkreśliła, że "adaptacje lektur są zwyczajem Narodowego Czytania". A powstają na potrzeby warszawskiej odsłony akcji. Nie jest to jednak wersja obligatoryjna dla całego kraju. We Wrocławiu czytać adaptacji nie będą.
- Bardzo się cieszymy, że wrocławianie i turyści - jako że będziemy działać w przestrzeni miejskiej - posłuchają Żeromskiego w oryginale - zaznaczył Irek Grin z Wrocławskiego Domu Literatury.
Tegoroczną kulminację akcji Narodowe Czytanie zaplanowano na 8 września.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: prezydent.pl / tvn24