Nie przyniosły rezultatu poszukiwania załogi polskiego kutra rybackiego Wła-127, który zaginął na Bałtyku w okolicach wyspy Bornholm. Akcję ratowniczą zakończono, gdyż zdaniem duńskich ratowników, którzy koordynowali działania, nie ma już szansy na odnalezienie polskich rybaków. - Wątpię, że ich znajdą - mówi Brunon Hinska, teść jednego z zaginionych rybaków.
- Nie ma nadziei - stwierdził płaczący teść jednego z zaginionych rybaków. - Tak długo człowiek by nie wytrzymał na tej wodzie - mówił Brunon Hinska. - Może coś w ich rąbnęło? - pytał mężczyzna. - Będziemy teraz czekać, aż dostaniemy zwłoki - dodał bez nadziei Hinska.
Zaginiony kuter wypłynął 27 kwietnia z Darłowa na łowisko koło Bornholmu. Na jego pokładzie było 5 rybaków. Ostatni kontakt radiowy z rybakami miał miejsce poprzedniej nocy - w czwartek około godziny 2.
W czasie ostatniego kontaktu radiowego WŁA-127 znajdował się 10 mil morskich na południowy wschód od portu w Nexo.
Jednostki ratownicze Marynarki Wojennej o godzinie 12:15 otrzymały sygnał od koordynatora akcji poszukiwawczej o zakończeniu operacji poszukiwania zaginionego kutra. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu. Śmigłowiec Mi-14 PS i okręt ratowniczy ORP "Maćko" wracają do portu Ronne. Obie jednostki operowały w rejonie akcji przez ponad 3,5 godziny kuter
Marynarka wojenna w akcji
Służby ratownicze robiły wszystko, by odnaleźć rybaków. Na miejscu akcji działało 14 jednostek morskiego ratownictwa oraz cztery helikoptery. Do akcji ratunkowej włączyła się polska marynarka wojenna. - Koordynator akcji, czyli Duńskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne, włączyło siły polskiej marynarki wojennej do akcji - mówił na antenie TVN24 rzecznik Marynarki Wojennej Grzegorz Łyko. Rzecznik sprecyzował, że w akcji bierze udział okręt ratowniczy ORP "Maćko" oraz śmigłowiec ratowniczy Mi-14.
Łyko zapewnił, że akcja ratunkowa będzie prowadzona "tak długo, jak długo będzie szansa na uratowanie kogokolwiek".
Janusz Maziarz, kierownik Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego w Gdyni poinformował, że litewski okręt znalazł niedawno na morzu koło ratunkowe z poszukiwanego kutra. W akwenie objętym poszukiwaniami zauważono również plamę ropy.
Z duńskiego statku ratowniczego opuszczono zdalnie sterowany bezzałogowy pojazd podwodny, który ma sprawdzić, czy plama może pochodzić z WŁA-127.
Tratwa odnaleziona
W czwartek odnaleziono tratwę w odległości 2 mil morskich od pierwszej latarni morskiej na południu wyspy Bornholm.
- Tratwa ratunkowa została odnaleziona na wodach w duńskiej strefie odpowiedzialności. Wewnątrz tratwy znajdowało się ubranie ratunkowe - mówiła Więckowska. - Wiemy, że to jest tratwa z Władysławowa, ponieważ ustaliliśmy to z właścicielem - dodała.
Poszukiwaniom nie sprzyjała pogoda. Na miejscu poszukiwań wiał dość silny wiatr o sile 4-6 stopni w skali Beauforta. Temperatura Bałtyku wynosiła 5-6 stopni Celsjusza.
Kuter był sprawny
Zaginiony kuter należał do rodzinnej firmy, która posiada w sumie cztery jednostki. Jak zapewnił armator, kuter dwa miesiące temu przechodził przegląd i był sprawny technicznie.
Porządna rodzina
O zaginionych rybakach opowiadał burmistrz Władysławowa, Adam Drzeżdżoń. - To jest rodzina która od pokoleń zajmuję się rybołóstwem i ma pokorę wobec morza. Jestem pewien, że wszystko zostało przygotowane tak jak trzeba. Trudno powiedzieć, co się wydarzyło - ocenił burmistrz.
We Władysławowie odbyła się msza święta w intencji zaginionych rybaków.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24