Dyrekcja Lasów Państwowych we Wrocławiu wiedziała, że budowa należącego do Ryszarda Sobiesiaka wyciągu narciarskiego w Zieleńcu ruszyła zanim zebrane zostały wszystkie potrzebne dokumenty - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Izba zapowiada zawiadomienie do prokuratury.
NIK zbadała, czy na terenie Dolnego Śląska władze państwowe i samorządowe odpowiednio chronią grunty leśne i rolne. Największe nieprawidłowości NIK wykryła w działaniach Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu w związku z budową wyciągu krzesełkowego w Zieleńcu.
Nielegalna wycinka, Dyrekcja przymyka oko
- RDLP nie zawiadomiła organów ścigania o nielegalnym wycięciu przez dwóch przedsiębiorców prawie hektara lasu państwowego w obrębie chronionego krajobrazu i nielegalnym zbudowaniu wyciągu. Co więcej, usankcjonowała wszystkie nielegalne działania przedsiębiorców, wydając 19 marca 2009 r. decyzje o wyłączeniu 0,87 ha gruntów rolnych z przeznaczeniem na budowę wyciągu krzesełkowego - poinformował we wtorek rzecznik prasowy NIK Paweł Biedziak.
Dyrekcja wyjaśniała kontrolerom, że "nie dopatrzono się przesłanek przestępstwa". Dla dyrekcji przesłankami tymi nie było m.in. to, że jeden z przedsiębiorców rozpoczął wycinkę 0,43 ha drzewostanu na terenie Nadleśnictwa Zdroje na początku września 2008 r., a dopiero po 25 dniach (30 września) złożył stosowny wniosek do RDLP - napisał rzecznik.
Będzie wniosek do prokuratury
- Warto zaznaczyć, że wycinał las bez zgody Ministra Środowiska na odlesienie (zgoda taka została wydana dopiero 23 września), bez zgody RDLP na wyłączenie gruntu z produkcji i bez uprawomocnienia się uchwały samorządowej dotyczącej zagospodarowania przestrzennego - dodał Biedziak.
Według rzecznika, cały ten proces był bardzo opłacalny dla przedsiębiorców i pozwalał im na osiąganie zysków z wyciągu o sześć miesięcy wcześniej, niż gdyby wypełnili wszystkie wymagane prawem procedury. - Dzięki kolejnym przejawom życzliwości RDLP nie musieli w tym czasie spłacić pełnej kwoty przewidzianych prawem odszkodowań za niezgodne z przepisami odlesienie gruntów i przedwczesny wyrąb lasu. Dopiero w wyniku kontroli Dyrekcja wyegzekwowała od jednego z nich zaległości w wysokości 309,6 tys. zł, drugi natomiast w trakcie kontroli wpłacił zaległe 357,3 tys. zł - dodał rzecznik.
NIK przygotowuje zawiadomienie do prokuratury o niedopełnieniu obowiązków przez RDLP. Równocześnie wzywa rząd do zainicjowania zmian, które doprecyzują przepisy ustawy o ochronie gruntów.
Straty na 500 milionów
Ryszard Sobiesiak jest jednym z bohaterów tzw. afery hazardowej. Wybuchła ona na początku października 2009 roku, po tym jak ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński wysłał do premiera, prezydenta, Sejmu i Senatu informacje dotyczące zagrożenia interesu ekonomicznego państwa w związku z przygotowywaniem projektu nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych.
W sprawę mieli być zamieszani czołowi politycy PO: ówczesny szef klubu Platformy Obywatelskiej, szef sejmowej Komisji Finansów Publicznych Zbigniew Chlebowski i ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki. Mieli oni lobbować w interesie biznesmenów branży hazardowych. Kontakt biznesmenów Ryszarda Sobiesiaka i Jana Koska z Drzewieckim i Chlebowskim wyszedł na jaw w wyniku założonych biznesmenom przez CBA podsłuchów. Według Biura, które powoływało się na dane Ministerstwa Finansów, na korzystnych dla branży hazardowej zmianach w przepisach, Skarb Państwa mógł stracić 500 mln zł.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24