Najwyższa Izba Kontroli kieruje zawiadomienia do prokuratury wobec osób, które brały bezpośredni udział w procesie zakupu środków ochrony indywidualnej w związku z przeciwdziałaniem COVID-19 - poinformował pełniący obowiązki dyrektora Delegatury NIK w Białymstoku Janusz Pawelczyk. Dodał, że chodzi między innymi o Mateusza Morawieckiego i Jacka Sasina.
W czwartek Najwyższa Izba Kontroli (NIK) przedstawiła wyniki kontroli dotyczącej zakupu środków ochrony indywidualnej w związku z przeciwdziałaniem COVID-19. Wynika z nich, że Kancelaria Premiera wydała niegospodarnie, nierzetelnie i niecelowo blisko 200 mln zł na zakup w latach 2020-2021 środków ochrony indywidualnej.
CZYTAJ TEKST PREMIUM: KGHM, Lotos i firma od "gadżetów kosmetycznych". Tak kupowano w pandemii. Ujawniamy raport NIK
Zawiadomienie do prokuratury
Na konferencji zorganizowanej w związku z raportem dotyczącym tej kontroli pełniący obowiązki dyrektora Delegatury Najwyższej Izby Kontroli w Białymstoku Janusz Pawelczyk poinformował, że w związku z tym NIK skieruje zawiadomienia do prokuratury wobec osób, "których podpisy widnieją na dokumentach i które brały bezpośredni udział w całym procesie".
- To jest oczywiście pan premier Mateusz Morawiecki, to jest pan minister Jacek Sasin, szef Agencji Rezerw Strategicznych, ale również przedstawiciele spółek, którzy dopuścili się działania na szkodę akcjonariuszy - powiedział.
Pawelczyk dodał, że w ocenie NIK materiał dowodowy zgromadzony w toku postepowania kontrolnego jednoznacznie wskazuje o zaistnieniu mechanizmów korupcjogennych. Zaznaczył ponadto, że "jeśli chodzi o penalizację czynów, to oczywiście jest to artykuł 231 Kodeksu karnego, ale te działania będą pozostawały oczywiście w zbiegu z innymi artykułami".
Pełniący obowiązki wicedyrektora Delegatury NIK w Białymstoku Paweł Tołwiński wyjaśnił, że w kwietniu 2020 roku prezes Rady Ministrów wydał polecenia polegające na dokonaniu zakupu środków ochrony indywidulanej spółkom Skarbu Państwa - KGHM i Grupie Lotos oraz Agencji Rozwoju Przemysłu S.A.
Realizując wydane polecania, KPRM zawarła umowy ze spółkami Skarbu Państwa, w efekcie których dokonała zakupów na łączną kwotę ponad pół miliarda złotych.
- Najwyższa Izba Kontroli jako nierzetelne, niegospodarne i niecelowe uznała działania KPRM związane z realizacją oraz finansowaniem wydanych poleceń i umów zawartych z KGHM i Grupą Lotos na kwotę blisko 190 milionów złotych - przekazał Tołwiński.
Wyjaśnił, że jeszcze przed wydaniem poleceń przez premiera i zawarciem umów wykonawczych Ministerstwo Aktywów Państwowych wprost wskazało obu spółkom, co i od kogo mają kupić. Resort miał jednocześnie zapewniać o certyfikowanej jakości nabywanych produktów. Dodał, że Ministerstwo Aktywów Państwowych ustaliło, jakie podmioty mają możliwość realizacji dostaw, a także wskazało ceny, ilości oraz opracowało wzory umów w tym zakresie.
- Powyższe wskazuje, że międzynarodowe doświadczenie handlowe KGHM i Lotosu nie miało znaczenia w całym procesie, gdyż pełniły one jedynie rolę figuranta, który miał przejąć ryzyko i odpowiedzialność za zakupy realizowane na z góry określonych warunkach - podkreślił.
Resort zdrowia nie brał udziału w procesie zakupu
Kolejną poruszoną kwestią był fakt, iż zarówno KGHM, jak i Grupa Lotos nigdy wcześniej nie zajmowały się zakupem ani sprzedażą artykułów medycznych, w tym środków ochrony indywidualnej. Kontrola wykazała także, że Ministerstwo Zdrowia w żaden sposób nie brało udziału w procesie zakupu, mimo że to ono dysponowało najlepszymi informacjami o tym, jakie materiały ochronne były wówczas najbardziej potrzebne.
Jak wyjaśnił pełniący obowiązki wicedyrektora Delegatury NIK w Białymstoku Wojciech Zambrzycki, dostawcami środków ochrony osobistej na rzecz spółek KGHM i Lotos były dwa polskie podmioty wskazane przez MAP - spółka Q. oraz spółka K. Podkreślił, że żadne z nich nie zajmowało się wcześniej obrotem artykułami medycznymi.
Najwyższa Izba Kontroli ustaliła, że spółka K. została założona na krótko przed wybuchem pandemii w Wuhanie w Chinach, miała minimalny kapitał zakładowy, zatrudniała dwie osoby i przed zleceniem jej dostaw środków ochrony indywidualnej nigdy wcześniej nie zajmowała się obrotem tego typu towarami. Importowała z Chin głównie akcesoria kosmetyczne służące do makijażu. Według prezes tej firmy zlecenie na zakup środków ochrony indywidualnej dostała po tym, jak opublikowała post na portalu społecznościowym, w którym podała, że ma doświadczenie w imporcie produktów z rynków Azji Wschodniej.
- Mimo to Lotos podpisała ze spółką K. umowę opiewającą na blisko dwa miliony dolarów na dostawę kombinezonów ochronnych, z których jak się później okazało, 21 procent nie spełniało wymogów jakościowych, a pozostałe, które pochodziły z tej samej partii, nie zostały przebadane - wyjaśnił Zambrzycki.
Druga z polskich firm (spółka Q.) specjalizowała się wcześniej w rozwiązaniach związanych z obronnością.
Zambrzycki zwrócił uwagę, że nabywane przez KGHM maseczki były wielokrotnie droższe od tych samych dostarczonych przez Agencję Rozwoju Przemysłu. Agencja kupiła je w przedziale cenowym od 1,04 zł do 2,38 zł za sztukę, natomiast KGHM płacił za nie od 7,98 zł do 10,61 zł. Ponadto, Centralny Instytut Ochrony Pracy - Państwowy Instytut Badawczy (CIOP) zakwestionował jakość blisko miliona maseczek o wartości ok. 109 mln zł dostarczonych przez KGHM.
KPRM nie opłaciła 48 procent faktur
W trakcie kontroli prowadzonej przez NIK Agencja Rezerw Materiałowych, do której trafiły kupione na polecenie premiera środki ochrony indywidualnej, nie dysponowała informacjami pozwalającymi na ustalenie, które z nich (w tym o zakwestionowanej jakości) zostały przekazane do użytku lub wciąż znajdują się w magazynach. Jak ustaliła NIK, zanim poznano negatywne wyniki badań jakościowych wykonanych przez CIOP, Agencja Rezerw Materiałowych wydała do użytku personelu medycznego 410 kombinezonów ochronnych i niemal 133 tysiące przyłbic dostarczonych przez Lotos.
Z ustaleń Izby wynika także, że choć spółki Skarbu Państwa sprowadziły na polecenie szefa rządu maseczki, przyłbice i kombinezony ochronne za pośrednictwem firm wskazanych przez Ministerstwo Aktywów Państwowych, kancelaria premiera zwróciła Lotosowi tylko cześć wydanych na ten cel pieniędzy. W związku z uzasadnionymi wątpliwościami, co do jakości zakupionych materiałów, KPRM nie opłaciła 48 procent faktur w wysokości 27,8 mln zł, co de facto stanowiło stratę spółki. Dostawcy produktów odrzucili reklamację Lotosu z żądaniem wymiany wadliwych produktów, a spółka ostatecznie nie podjęła innych działań w celu dochodzenia swoich roszczeń.
Szczerba: wyniki kontroli są porażające
W czasie czwartkowej konferencji prasowej posłowie Lewicy i Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński i Michał Szczerba odnieśli się do wyników kontroli NIK.
- Wyniki tej kontroli są porażające - mówił Szczerba. - Wydatkowano ponad 190 milionów złotych w sposób nierzetelny, niegospodarny i niecelowy - stwierdził Szczerba.
Joński mówił z kolei o "zamierzonym działaniu z premedytacją". - To był cały mechanizm korupcyjny polityków PiS-u - dodał.
Jak stwierdził, była metoda przekrętu na "dziadka", na "babcię", a tutaj mamy metodę przekrętu "PiS-u na covid". Joński powiedział również, że ponieważ posłowie nie mogą kontrolować spółek Skarbu Państwa, politycy PiS wpadli na pomysł, żeby to właśnie spółki Skarbu Państwa zakupywały sprzęt ochrony osobistej.
Przepisy
Art. 231 Kodeksu karnego mówi, że funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24