Najbardziej boją się wyławiania ciał. "Nie da się na to przygotować"

[object Object]
"Niech toną". Reportaż Wojciecha Bojanowskiego w SuperwizjerzeSuperwizjer TVN
wideo 2/3

Dziewięć osób dziennie, według statystyk, ginie na na Morzu Śródziemnym, próbując przedostać się do Europy. Droga z Afryki na Maltę to jeden z najbardziej niebezpiecznych szlaków migracyjnych świata. Wojciech Bojanowski, reporter "Faktów" TVN, przez kilka tygodni był członkiem załogi statku Sea-Watch 3, który patroluje akweny i próbuje ratować imigrantów. Reportaż "Niech toną" przygotował dla "Superwizjera". Zdjęcia do reportażu wykonał Kamil Młyńczyk, operator "Faktów" TVN i TVN24.

- W dzisiejszych czasach wszystko oglądamy na ekranach, żyjemy w oderwaniu od rzeczywistości. Wszystko widzisz tylko i wyłącznie w telewizji. Żyjąc w tych ogromnych miastach właściwie z nikim się już nie rozmawia. Jak chce się coś ważnego powiedzieć rodzicom, dotyka się tylko palcem ekranu - mówi Jonathan Stone, główny inżynier pokładowy statku Sea-Watch 3.

"Są tacy sami jak my"

Opowiadając o migrantach, Jonathan Stone podkreśla, że "chociaż żyją w innej części świata, to są tacy sami, jak my". - Też mają rodziców, siostry i braci - podkreśla. Co powiedziałby tym, którzy są przeciwko ratowaniu tych ludzi? - Pier***ę ich - odpowiada. Philip Hahn, szef misji Sea-Watch 3, przyznaje, że były sytuacje, kiedy nie mogli nic zrobić. - Zdajesz sobie sprawę, że jest już za późno - mówi. Kapitan statku Paul Lancel dodaje, że wyławianego ciała boi się najbardziej. - Nie da się na to przygotować. Za każdym razem po tym muszę dojść do siebie. Z drugiej strony jestem tu po to, żeby tak nie było - mówi.

Załoga złożona z wolontariuszy. "Ratujemy ludziom życie"

Średnio co trzy tygodnie statek zawija do portu, gdzie zmienia się dwudziestoosobowa załoga złożona z wolontariuszy. - Oni rzeczywiście chcą poświęcić cały swój urlop, żeby przyjechać na ten statek i przez trzy tygodnie bardzo ciężko pracować, nierzadko w bardzo ciężkich warunkach - opowiada Hahn.

Stephanie Schussele, ratownik medyczny, tłumaczy swą obecność tym, że "po prostu może pomóc". - Czuję, że muszę to zrobić i jest to dla mnie zupełnie normalne - podkreśla. - Kim jesteśmy, aby oceniać innych? - pyta Hugo Grenier, inny ratownik medyczny. - Jesteśmy ludźmi i powinniśmy się wzajemnie szanować - dodaje. Luc Bothe, mediator kulturowy podsumowuje: - Tutaj po prostu ratujemy ludziom życie.

Najwięcej kosztuje paliwo

Lekarze, marynarze i ratownicy. Pochodzą z sześciu krajów. Roczny budżet organizacji to ponad milion euro. Wpłacany jest przez 15 tysięcy osób. Najwięcej kosztuje paliwo. Codziennie zużywa się dwa tysiące litrów. Każdy dzień misji pochłania równowartość kilkunastu tysięcy złotych. Wypływając w morze, załoga jest pełna obaw. - Sytuacja polityczna jest w tej chwili bardzo niepewna. Gdy dopłyniemy do portów, trudno będzie przewidzieć, jak zachowają się władze - zwraca uwagę Ayla Emmink, lekarz pokładowy. Ambroise Vardon, kucharz i ratownik, dodaje: - Znam wiele sytuacji, w których aktywistom postawiono zarzuty. - Oskarża się nas o sprzyjanie nielegalnej imigracji, ale moim zdaniem nas to nie dotyczy. Jak będą chcieli nas oskarżyć, to to zrobią. To oni, a nie my, ustalają zasady - mówi Vardon.

Na początku był stary kuter

Historia statku Sea-Watch zaczęła się ponad cztery lata temu. Wówczas media na całym świecie obiegły zdjęcia ciał migrantów, wyrzuconych na brzeg. W Niemczech grupa znajomych postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce.

- Usłyszeli tę straszną wiadomość o tym, że ludzie toną na Morzu Śródziemnym i pomyśleli: musimy zdobyć łódź i dostać się tam na własną rękę. Założyciele organizacji po prostu kupili łódź, a trzeba wiedzieć, że to byli ludzie niezwiązani z morzem, nie mieli o tym najmniejszego pojęcia - wspomina Philip Hahn, szef misji. Ta łódź była starym kutrem rybackim. - Miał chyba sto lat, absolutnie nie był przystosowany do pracy na morzu jako jednostka ratownicza. Musieliśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby coś z niego wycisnąć. Tą starą łodzią wyruszyliśmy na Morze Śródziemne - opowiada Hahn. Dzięki datkom tysiącom internautów, stary kuter już po roku udało się wymienić na nowy, większy i lepiej przystosowany do akcji ratunkowych Sea-Watch 2, a dwa lata później na Sea-Watch 3. To na jego pokładzie Wojciech Bojanowski razem z załogą wypłynął na trzytygodniową misję.

"Niech toną". Reportaż Wojciecha Bojanowskiego
"Niech toną". Reportaż Wojciecha Bojanowskiegotvn24

Więcej jednostek = mniejsza śmiertelność

Na pokładzie trzeba mieć oczy dookoła głowy. Wolontariusze wypatrują przez lornetki łodzi z migrantami. Jeśli jacyś ludzie są w niebezpieczeństwie, Sea-Watch może ich uratować. To ostatni i jedyny tego typu statek w strefie "Search and Rescue" ("Poszukiwanie i ratunek").

Każdy ponton, kiedy jest już pusty, zostaje oznaczony, tak by, kiedy ktokolwiek na niego trafi, wiedział, że ludzie, którzy nim płynęli, zostali uratowani. Z pokładu zabiera się benzynę i olej, a łódź niszczy się i zatapia, by już nigdy więcej nikt nie mógł się nią posłużyć. Krytycy organizacji pozarządowych od lat twierdzą, że ich działania zachęcają migrantów do wypływania w morze. Ich zdaniem, gdyby nie było szansy na ratunek, mniej osób podejmowałoby ryzyko. Wolontariusze w odpowiedzi pokazują dane, że gdy od stycznia do kwietnia 2016 na miejscu działał tylko jeden statek ratunkowy, śmiertelność migrantów była najwyższa. Kiedy w lecie przybyło jednostek ratunkowych, śmiertelność spadła. Zimą, gdy statki opuszczają strefę poszukiwań, śmiertelność znów rośnie. Ma to świadczyć o tym, że migranci wypływają również wtedy, gdy nie ma szansy na ratunek.

Tam trafiają migranci. "Przemoc fizyczna i psychiczna są na porządku dziennym"

- Kiedy myślę o ich przyszłości, wiem, że przed nimi jeszcze długa droga - mówi Jakob Hafenmann, inżynier pokładowy. - Rozumiem, że tak się cieszą. Cieszą się, jakby byli już prawie w Europie, ale wiem, że przyjdzie taki moment, kiedy doświadczą bardzo dużo cierpienia - dodaje.

Dopóki europejskie porty były otwarte dla statków organizacji pozarządowych, uratowani migranci i uchodźcy spędzali na nim maksymalnie dwa dni. Tym razem po pięciu dniach dalej nie wiedzą, co się z nimi stanie. Włochy, przy wsparciu pozostałych krajów Unii Europejskiej, finansują działania libijskiej straży przybrzeżnej. Od 2017 na szkolenia i sprzęt dla nich Unia Europejska przeznaczyła ponad 91 milionów euro. Część tej kwoty przeznaczana jest na działalność ośrodków detencyjnych, gdzie trafiają uchodźcy i migranci. - To miejsca, gdzie tortury, gwałty, przemoc fizyczna i psychiczna są na porządku dziennym - mówi Kim Heaton-Heather, oficer pokładowy. Ludzie przetrzymywani są w tego typu ośrodkach wbrew własnej woli. - Są sprzedawani jak niewolnicy. Jesteśmy ostatnią deską ratunku dla ludzi, którzy uciekają z Libii - podkreśla Heaton-Heather.

Bez umiejętności pływania, bez kamizelek ratunkowych

Jak w praktyce wygląda działalność Libijczyków, załoga Sea-Watch widziała w trakcie poprzednich misji.

6 listopada 2017 roku, podczas nieudanej interwencji libijskiej straży przybrzeżnej, zginęło co najmniej 20 osób. W pontonie miało być ich około 150, głównie kobiety i dzieci. Krzyczeli i panikowali, wypadali z pontonu do wody. Nikt nie potrafił pływać. 17 migrantów, którzy przeżyli, wniosło skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Ich zdaniem nieprofesjonalne działania libijskiej straży doprowadziło do śmierci ich bliskich, a wiele osób naraziło na niebezpieczeństwo. Libijscy strażnicy mieli bić migrantów liną cumowniczą. Kilkadziesiąt osób bez kamizelek ratunkowych zostało wyciągniętych z wody przez wolontariuszy Sea-Watch. Libijska straż przerwała wtedy akcję.

- Straszna trauma, wiele osób zginęło, większość osób zostało rozdzielonych. Podczas akcji do wody wpadł mały chłopiec. Wciągnęliśmy go do pontonu i próbowaliśmy reanimować. Przez długi czas lekarze walczyli o jego życie, ale niestety nie mogli już nic zrobić - mówi Jonathan Stone, główny inżynier pokładowy. - Schowałem ciało chłopczyka do zamrażarki - dodaje.

"Jesteście uratowani, ale nikt was nie chce"

Gdy od momentu uratowania z wody 32 osób mija 10 dni, siły zbrojne Malty informują, że statek ma zakaz zbliżania się na mniej niż 24 mile morskie od wybrzeża wyspy. - Ktokolwiek napisał tego maila, powinien spojrzeć w oczy matek z dziećmi, które mamy na pokładzie i powiedzieć: nie, nie przyjmiemy cię, musisz zostać na tym statku. Łatwo jest tak pisać, siedząc w cieplutkim biurze - denerwuje się Kim Heaton-Heather, oficer pokładowy.

Moje Soren, inżynier na statku, mówi, że kiedy rozmawia z urzędnikami, to jest mu wstyd, że jest "uprzywilejowanym, białym facetem z Europy". - Trzeba teraz powiedzieć tym ludziom: tak, jesteście uratowani, ale nikt was nie chce - mówi. Po kilku następnych dniach sytuacja się nie zmienia, rośnie napięcie i zniecierpliwienie. Wolontariusze organizują spotkanie, uspokajają uratowanych. - Jest nas tylko 32 osoby, pomóżcie nam, przecież możecie - apeluje Nisrin, migrantka z Libii. Od kilkunastu dni załoga nie jest jednak w stanie zrobić nic więcej niż pływać tam i z powrotem. Nie ma zgody na wpłynięcie do jakiegokolwiek portu. Czternastego dnia pojawiają się obawy związane z prognozą pogody. Warunki mogą być niebezpieczne. Pod pokładem nie ma miejsca dla wszystkich. Dziewiętnastego dnia migranci słyszą wiadomość: dwie godziny i jesteśmy w porcie.

Na statku wybucha radość.

Uratowani i ci, którym nie udało się pomóc

Po 19 dniach spędzonych na pełnym morzu, 32 osoby uratowane w grudniu przez załogę Sea-Watch 3 schodzą wreszcie na ląd w porcie na Malcie.

Władze wyraziły na to zgodę tylko pod warunkiem, że inne kraje Unii Europejskiej zgodzą się na relokację, czyli przyjecie niektórych osób do siebie.

Dopiero za kilka miesięcy okaże się, że wolontariuszom udaje się uratować nie 32, ale 33 osoby. Jedna z uratowanych była na statku w czwartym miesiącu ciąży, jednak wtedy jeszcze o tym nie wiedziała. Już na terenie Francji urodziła swoją drugą córkę, Sophie.

Sea-Watch 3 został w czerwcu 2019 roku zatrzymany w porcie na Sycylii. Od tej chwili na Morzu Śródziemnym zginęły 484 osoby. Od początku kryzysu migracyjnego, który zaczął się w 2015 roku, szlakiem centralnym do Włoch i na Maltę przedostało się 492 763 osób, czyli prawie pół miliona.

Ponad jedną czwartą, bo 117 432 osób, uratowały statki organizacji pozarządowych. Co najmniej 12 652 osób nikt nie uratował. Utonęły w Morzu Śródziemnym.

W reportażu "Niech toną" także o aresztowaniu kapitan statku, dalszych losach Sophie i jej matki, a także o odrzuconej w Parlamencie Europejskim rezolucji w sprawie ratowania migrantów.

"Niech toną". Dyskusja w "Superwizjerze"
"Niech toną". Dyskusja w "Superwizjerze"Superwizjer TVN

Autor: akw//rzw / Źródło: Superwizjer TVN

Pozostałe wiadomości

Uważam, że Jarosław Kaczyński na tym kongresie PiS namaścił Przemysława Czarnka na bardzo ważną osobistość. To pokazuje, w którą stronę Prawo i Sprawiedliwość będzie szło, czyli w stronę bardzo radykalną, nie chcę powiedzieć "czarnkową" - mówiła europosłanka Joanna Scheuring-Wielgus w "Faktach po Faktach".

"Kaczyński namaścił Czarnka"

"Kaczyński namaścił Czarnka"

Źródło:
TVN24

We wtorek mija rok od zwycięstwa koalicji 15 października. Od kilku tygodni liderzy i ich doradcy zastanawiali się, jak można wykorzystać tę datę i przywrócić atmosferę tamtych dni. - Liderzy mieliby na przykład zjeść wspólne śniadanie, a potem "spontanicznie" zrobić spacer po Łazienkach Królewskich - mówi reporterce "Faktów" TVN Arlecie Zalewskiej polityk koalicji. Ale żadnej wielkiej fety ma nie być. Dlaczego? - Każdy chwaliłby się, co zrobiła jego partia, ale nikt nie chwaliłby całej koalicji - pada w odpowiedzi. Planowane jest dodatkowe posiedzenie rządu z wystąpieniem premiera.

"Jak oni się pokłócą, to koniec". Co się dzieje za kulisami koalicji

"Jak oni się pokłócą, to koniec". Co się dzieje za kulisami koalicji

Źródło:
TVN24

W ogólnokrajowym sondażu NBC News Kamala Harris i Donald Trump otrzymali jednakowe poparcie - po 48 procent. To zmiana na niekorzyść obecnej wiceprezydentki USA.

Najnowszy sondaż z USA

Najnowszy sondaż z USA

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Kilkadziesiąt osób zostało rannych w pobliżu miasta Binjamina w środkowym Izraelu po ataku drona. Trwa dochodzenie, dlaczego pocisk nie został przechwycony przez obronę powietrzną, a mieszkańcy nie zostali ostrzeżeni przez system alarmowy.

Nie przechwycili drona. Kilkadziesiąt osób rannych

Nie przechwycili drona. Kilkadziesiąt osób rannych

Źródło:
PAP

Policja przeprowadziła eksperyment na ulicy w ramach kampanii społecznej. Funkcjonariusze chcieli sprawdzić, czy ktoś z przechodniów zwróci uwagę na starszą panią w szlafroku, wyglądająca na zagubioną. Czy zatroszczą się o nią, pomogą? Starsi ludzie często tracą orientację w czasie i przestrzeni. Ratunkiem dla nich jest spostrzegawczość oraz wrażliwość obcych ludzi, którzy podejdą i zapytają.

Policja zorganizowała na ulicy test na ludzką wrażliwość. Wniosek? Jako społeczeństwo mamy duży problem

Policja zorganizowała na ulicy test na ludzką wrażliwość. Wniosek? Jako społeczeństwo mamy duży problem

Źródło:
Fakty TVN

W Sulechowie (woj. lubuskie) w niedzielę wybuchł pożar hal. Ze względu na zadymienie z pobliskich bloków ewakuowano 93 osoby, w tym dwie z niepełnosprawnościami. - Żywioł pojawił się w nieużywanych od lat halach. Powierzchnię zniszczonych hal trzeba liczyć w setkach metrów kwadratowych, jak nie tysiącach - przekazał starszy kapitan Piotr Kowalski ze straży pożarnej w Zielonej Górze.

Spłonęły trzy hale, blisko sto osób trzeba było ewakuować. "Policja będzie badać przyczyny"

Spłonęły trzy hale, blisko sto osób trzeba było ewakuować. "Policja będzie badać przyczyny"

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, PAP

Na Kontakt24 otrzymaliśmy zdjęcia komety C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS). Dla autorki jednej z fotografii - pani Aleksandry widok obiektu gołym okiem był ciekawym przeżyciem.

"To było fajne uczucie, że coś się widzi raz w życiu"

"To było fajne uczucie, że coś się widzi raz w życiu"

Źródło:
Kontakt24

Projekt zjednoczonej Europy zbliża się do punktu krytycznego - ocenia Bloomberg. Na drodze do stworzenia z Unii Europejskiej globalnego mocarstwa mogą stanąć niepokoje polityczne, zagrożenia zewnętrze czy trudności gospodarcze. Tworzące Wspólnotę państwa zaciekle bronią własnych interesów, ignorując alarmujące prognozy o podupadającej pozycji Starego Kontynentu.

Europa w "stanie zagrożenia". "Punkt krytyczny"

Europa w "stanie zagrożenia". "Punkt krytyczny"

Źródło:
tvn24.pl/Bloomberg

Zmarł były premier Szkocji Alex Salmond. Podczas jego rządów przeprowadzono referendum niepodległościowe, w którym Szkoci poparli pozostanie w Wielkiej Brytanii. "Jego oddanie Szkocji napędzało jego dziesięciolecia służby publicznej" - oświadczył król Wielkiej Brytanii Karol III. Brytyjski premier Keir Starmer określił Salmonda jako "monumentalną postać szkockiej i brytyjskiej polityki".

Nagła śmierć na konferencji. "Monumentalna postać polityki"

Nagła śmierć na konferencji. "Monumentalna postać polityki"

Źródło:
PAP

Słynny XV-wieczny odkrywca Krzysztof Kolumb był prawdopodobnie sefardyjskim Żydem z Europy Zachodniej - stwierdzili hiszpańscy naukowcy po przeprowadzeniu analizy DNA w celu rozwiązania wielowiekowej tajemnicy pochodzenia podróżnika.

Gdzie urodził się Krzysztof Kolumb? Nowe badanie

Gdzie urodził się Krzysztof Kolumb? Nowe badanie

Źródło:
BBC, PAP

Producent odzieży kusi klientów użyciem naturalnych materiałów, ale okazuje się, że prawie sto procent składu to syntetyki. - Przepisy są przestarzałe. Potrzebujemy nowych rozwiązań, dzięki którym prawa konsumentów będą lepiej chronione - stwierdza Michał Kędziora, znany jako Mr Vintage.

Pułapki na klientów. "Nie dajcie się zwieść"

Pułapki na klientów. "Nie dajcie się zwieść"

Źródło:
tvn24.pl

Polska musi mieć taką strategię migracyjną, dlatego że Polacy są zaniepokojeni tym, że państwo nie kontroluje swoich granic - powiedział w "Faktach po Faktach" minister sportu i turystyki Sławomir Nitras. Zapewnił, że zna założenia nowej strategii, a w czterech resortach trwają "zmiany ustawowe" w oparciu o nie. W najbliższy czwartek minister przedstawi założenia strategii przygotowań Polski do organizacji Igrzysk Olimpijskich w 2040 roku w Warszawie.

"Polska musi mieć taką strategię, bo Polacy są zaniepokojeni"

"Polska musi mieć taką strategię, bo Polacy są zaniepokojeni"

Źródło:
TVN24

Nie do przyjęcia jest sytuacja, że obowiązek czipowania będzie dotyczył tylko nowo narodzonych psów. Biorąc pod uwagę proces legislacyjny, pełną populację zaczipowanych zwierząt osiągniemy dopiero za 20 lat - stwierdził w rozmowie z tvn24.pl Leszek Świętalski, dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich RP, odnosząc się do projektu ustawy o Krajowym Rejestrze Oznakowanych Psów i Kotów.

Rewolucja dla właścicieli psów i kotów. Projekt "trudny do zaakceptowania"

Rewolucja dla właścicieli psów i kotów. Projekt "trudny do zaakceptowania"

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Jedenastu członków rodziny - w tym roczne dziecko - trafiło do szpitala w jednym z miasteczek w Pensylwanii po spożyciu "toksycznych grzybów" - poinformowały lokalne władze.

11 osób "spożyło toksyczne grzyby, wszystkie zachorowały"

11 osób "spożyło toksyczne grzyby, wszystkie zachorowały"

Źródło:
CNN

W drugiej połowie miesiąca temperatura zbliży się do 20 stopni. Wpierw jednak czeka nas chłodniejszy czas. Jakie wartości na termometrach zobaczymy do niemal ostatnich dni października? Sprawdź długoterminową prognozę pogody, przygotowaną przez prezentera tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: szykuje się duże ocieplenie

Pogoda na 16 dni: szykuje się duże ocieplenie

Źródło:
tvnmeteo.pl

Nie tylko stolica i największe miasta zmagają się z problemem samochodowych wyścigów albo pokazowych przejazdów aut lub motocykli z ryczącymi głośno, stuningowanymi silnikami. W położonej niedaleko Torunia Brodnicy nie dający mieszkańcom spać hałas niesie się prawie codziennie pomiędzy stojącymi przy wąskich ulicach kamienicami i po zabytkowym rynku.

Ryk silników nie daje im żyć. "Kupiłam tu mieszkanie. Drugi raz bym tego nie zrobiła"

Ryk silników nie daje im żyć. "Kupiłam tu mieszkanie. Drugi raz bym tego nie zrobiła"

Źródło:
tvn24.pl

Kultowe dla wielu turystów schronisko Samotnia w Karkonoszach ma za sobą pierwsze wakacje pod rządami nowych dzierżawców. Niechętnie odpowiadają na pytania o kulisy przejęcia obiektu od zarządzającej nim przez ponad 57 lat rodziny Siemaszków. Wprowadzają natomiast zmiany i planują kolejne. - Zakończyłyśmy ten etap życia - mówi Agnieszka Siemaszko-Arcimowicz i przyznaje, że po opuszczeniu schroniska w połowie maja już się do niego nie wybrała.

Odnowiona Samotnia. "Zrobiło się troszeczkę barowo, a mało być schroniskowo"

Odnowiona Samotnia. "Zrobiło się troszeczkę barowo, a mało być schroniskowo"

Źródło:
tvn24.pl
Dzieci odizolowane w Trump Tower czy "momala" i "modelowy patchwork"? Pojedynek pierwszych rodzin

Dzieci odizolowane w Trump Tower czy "momala" i "modelowy patchwork"? Pojedynek pierwszych rodzin

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Policjanci z Gdańska uratowali lisa, który wpadł do kanału portowego w rejonie Martwej Wisły. Zwierzę było zanurzone w wodzie i resztką sił trzymało się ostatniego stopnia drabinki.

Był wycieńczony i piszczał. Lis wpadł do kanału portowego

Był wycieńczony i piszczał. Lis wpadł do kanału portowego

Źródło:
KWP Gdańsk