"Dostałby pan w dziób" i "niech pan się ode mnie odp..." - usłyszeli dziennikarze "Dziennika Bałtyckiego", gdy zapytali Marcina Dubienieckiego o jednego z jego wspólników. Sprawa trafiła do Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku, której jest członkiem. - Z "Dziennikem Bałtyckim" spotkam się w sądzie - mówi tvn24.pl Dubieniecki.
Pomorska gazeta przygotowuje materiał o jednym ze wspólników mecenasa Marcina Dubienieckiego, męża Marty Kaczyńskiej i zięcia zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jeden z ich dziennikarzy chciał zapytać o to, w jakich okolicznościach nawiązali współpracę.
Wyjaśnienia nie udało się uzyskać. - Jakby pan do mnie przyszedł do kancelarii i poprosił o komentarz, to dostałby pan w dziób za takie pytanie i za czelność, że pan do mnie dzwoni - odpowiedział zdenerwowany Dubieniecki i dodał: - Niech pan się ode mnie odpier... i niech pan do mnie nie dzwoni, tak? Do widzenia.
Gazeta nie ujawniła, jakie pytania zadali dziennikarze.
Do sądu
Zapytaliśmy Dubienieckiego o tę reakcję. - Nie będę komentował. Z "Dziennikiem Bałtyckim" spotkam się w sądzie. To wszystko co mam do powiedzenia - usłyszeliśmy. Mąż Marty Kaczyńskiej stanowczo odmówił dalszych wyjaśnień i się rozłączył.
Zanim jednak dziennikarzami zajmie się sąd, Dubieniecki będzie musiał tłumaczyć się z wulgarnego języka. Nagranie z rozmowy z "Dziennikiem Bałtyckim" trafiło do gdańskiej palestry. - Jesteśmy zaskoczeni językiem, którego używa w rozmowie pan Marcin Dubieniecki, i sposobem, w jaki się odnosi do dziennikarza - powiedział dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej mec. Jerzy Glanc. Do Dubienieckiego zostało wysłane pismo z żądaniem złożenia wyjaśnienia - jak zaznacza mec. Glanc - dalsze kroki będą od nich zależały.
Jeśli Rada uzna, że Dubieniecki złamał zasady etyki adwokackiej, grozi mu kara od upomnienia do wydalenia z zawodu.
Rada już działa
W ostatnich dniach to już kolejna jego wypowiedź, którą bada gdańska rada adwokacka. Tygodnik "Polityka" ujawnił w środę, że zakłada on kancelarię prawną wspólnie z Jackiem M., który w 2009 r. został oskarżony o nadużycie uprawnień, doprowadzenie do wyrządzenia szkody majątkowej oraz sfałszowanie ekspertyzy w sprawie korupcji przy budowie ambasady Egiptu w Warszawie. Grozi mu do 10 lat.
W odpowiedzi Dubieniecki stwierdził, że jest jego prywatną sprawą, "czy będzie prowadził kancelarię z panem M., czy z gangsterem Słowikiem".
- Uważam, że ten pan całkowicie się skompromitował - komentował w TVN24 prof. Piotr Kruszyński, członek Naczelnej Rady Adwokackiej. W jego ocenie, takie wypowiedzi pokazują, że jest on niegodny tego zawodu i nie dorósł do tego, żeby wykonywać zawód zaufania publicznego. - Są zasady etyki adwokackiej i należy trzymać pewną klasę - zaznaczył Kruszyński.
Źródło: tvn24.pl, "Dziennik Bałtycki"
Źródło zdjęcia głównego: EastNews