- Niech każdy sam sobie oceni. Tylko przypomnę fakt, co się stało z Bolkiem, żeby każdy sobie uświadomił, gdzie jest Bolko - tymi słowy ojciec zmarłego chłopca komentuje konsekwencje, jakie wyciągnięto wobec personalu szpitala w Białymstoku, w którym dziecko umarło.
W piątek dyrektor Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego (UDSK) w Białymstoku Janusz Pomaski wydał oświadczenie, w którym poinformował, że kierownik oddziału ratunkowego został odsunięty ze stanowiska do czasu pełnego wyjaśnienia zdarzenia, a jednemu z lekarzy udzielono nagany.
Sprawa dotyczy śmierci 13-miesięcznego Bolka, który początkowo nie został przyjęty do tego szpitala, ponieważ nie rozpoznano u niego białaczki - nie wykonano bowiem stosownych badań.
Dziecko zostało hospitalizowane dopiero gdy rodzice po raz trzeci przywieźli je do szpitala. U chłopca zdiagnozowano białaczkę szpikową, zmarł na początku grudnia.
"Usunąć tego osobnika ze stanowiska"
- Komentarz zostawiam, niech każdy sam sobie oceni. Tylko przypomnę fakt, co się stało z Bolkiem, żeby każdy sobie uświadomił, gdzie jest Bolko. I wtedy ludzie będą mogli ocenić czy to jest adekwatne czy nie - skomentował decyzję dyrekcji szpitala ojciec zmarłego chłopca, Grzegorz Kozikowski. Po czym dodał: - Samoczynnie nasuwa się wniosek, który składam do ludzi, którzy sprawują władzę w tym kraju, by usunąć tego osobnika ze stanowiska, z funkcji którą spełnia nadal, gdyż ona jest nieadekwatna. Jaki jest powód, przyczyna? Jedna. Brak szacunku dla ludzkiego życia.
Rodzice dziecka zarzucają lekarzom z Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku (UDSK) brak właściwej diagnozy. Zawiadomili prokuraturę o podejrzeniu popełnienia błędu medycznego, gdy chłopiec był w stanie krytycznym. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa
Autor: nsz/jaś / Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24